Raz pojedziesz i zakochasz się po uszy [zdjęcia]
- Kocham Gruzję za jej nieuporządkowanie. Tutaj każdy ma rację i zawsze musi być tak jak on chce, nigdy inaczej - mówi Krzysztof Nodar Ciemnołoński.
A ten klimat? Nad Morzem Czarnym górski łączy się z subtropikalnym. W jednym miejscu spotkamy lodowce, a w innym palmy. Z okna widać ośnieżone góry, a w ogrodzie rosną kiwi, figi, winogrona i granaty. W Gruzji występują wszystkie strefy klimatyczne, a powierzchnia całego kraju jest niewiele większa niż województwa mazowieckiego.
- I jeszcze jedno: kraj jest cały czas w przebudowie, w trakcie, pomiędzy - opowiada pochodzący z Bydgoszczy 32-letni Krzysztof Nodar Ciemnołoński, podróżnik z gruzińskimi korzeniami, mieszkający w Tbilisi, poeta, bloger, pilot wycieczek i właściciel firmy turystycznej Tamada Tour.
Bardziej kapryśna niż kobieta i podlana winem
Na spotkanie z nim w bydgoskiej restauracji No 1 Restaurant & Wine Bar, które odbyło się 29 stycznia, przyszło ponad 100 osób.
- Gruzja ma różne oblicza, jest bardziej kapryśna niż kobieta, nieobliczalna jak tornado, piękna, chaotyczna, podlana winem, wódką i biesiadami. Wielu spędziło w niej magiczne wakacje pod gwiazdami, włócząc się nieoznaczonymi górskimi szlakami, niektórzy wspięli się na pięciotysięcznik Kazbek, inni pływali w Morzu Czarnym i wypoczywali w Batumi, pałaszowali tłuste potrawy w Tbilisi, albo czuli dreszczyk podniecenia przekraczając granicę i zapuszczając się na okupowane przez Rosję terytorium Abchazji, gdzie jest bezpieczniej niż mogłoby się wydawać - podkreśla pan Krzysztof.
Prababcia pana Krzysztofa była Gruzinką. Pochodziła ze starej, zasłużonej dla kraju, rodziny Tumaniszwili. Z ojcem, dowódcą gruzińskiego regimentu, przebywała w Chinach. Poznała tam Polaka, syna dyrektora szpitala kolejowego i wyszła za niego za mąż:
- W Harbinie urodziła się moja babcia, Helena. Do Polski rodzina przyjechała po odzyskaniu niepodległości i wtedy zamieszkała w kamienicy z 1906 roku przy Alei Adama Mickiewicza w Bydgoszczy - wspomina Nodar Ciemnołoński.
Jego babcia, Helena „Lala” Ciemnołońska, pracowała w Centrali Farmaceutycznej Cefarm w Bydgoszczy. Ciocia Magdalena była współwłaścicielką baru Tekla przy ul. Gdańskiej. Ojciec prowadził antykwariat Dom. Pan Krzysztof wychował się przy ul. Kołłątaja, uczył w 58. podstawówce.
- Pierwszy raz do Gruzji, kraju przodków, wyjechałem w 2007 roku z pomocą charytatywną - opowiada PolakoGruzin (tak często nazywa siebie). - To ojciec zaraził mnie miłością do podróżowania. Gdy miałem 8 lat wymyślił, że wyprowadzimy się do Paryża i kazał mi studiować francuskie przewodniki. Gdy już je opanowałem, zaproponował, że zamieszkamy w Wilnie, a potem zabrał mnie z tam z pomocą charytatywną. Gdy inne dzieci jeździły na kolonie, ja odwiedzałem potrzebujących Polaków mieszkających w regionie Małych i Dużych Solecznik. Tata organizował pomoc przy wsparciu mieszkańców Bydgoszczy i wielu organizacji.
Pan Krzysztof przeprowadził się do Warszawy, a stamtąd - trzy lata temu - do Tbilisi. Obecnie osiem miesięcy w roku spędza w Gruzji, cztery - w Polsce, prowadząc firmy w obu krajach.
Mówi, że w Gruzji wciąż toczy się dyskusja czy jest ona bardziej azjatycka czy europejska. Mieszają się w niej różne wpływy historyczne i kulturalne - Zachodu i Wschodu. Kraje kaukaskie są kolebką chrześcijaństwa. Gruzja i Armenia jako pierwsze przyjęły je jako religię państwową 1700 lat temu.
Tędy jeszcze wcześniej przebiegała jedna z odnóg Jedwabnego Szlaku. Region był najeżdżany i niszczony przez wieki przez Seldżuków, Persów, Mongołów, armię Tamerlana, Imperium Osmańskie, czy kilka ostatnich wcieleń Rosji. Gruzja to kraj o niebywałej historii i kulturze. Najstarsze zabytki pochodzą z V wieku p.n.e.
Naród jest bardzo gościnny, uwielbia biesiady i częstuje pysznym jedzeniem z narodową potrawą na czele - chaczapuri.
To coś w rodzaju placka mącznego z zapiekanym słonym serem. Podaje się go na każdej imprezie, zupełnie jak wino.
Nie ściemnia, bo mówi jak naprawdę jest
Gruzja ma niewiele własnego przemysłu, ale za to słynie z turystyki i wina. Aż 70 proc. produkcji wina pochodzi z regionu Kachetii, nazywanego gruzińskimi Toskanią i Prowansją. Zresztą to właśnie na Kaukazie zaczęto uprawiać winorośl i produkować wino już 8 tysięcy lat temu.
- Moja miłość do Gruzji jest trudna. Po wychowaniu wśród gruzińskich opowieści od babci i ojca, 10 latach zwiedzania, trzech mieszkania tutaj i ponad 100 napisanych artykułach, myślę, że mam prawo na wiele rzeczy patrzeć inaczej i dostrzegać więcej. Tak właśnie przedstawiam mój ukochany kraj na blogu, w filmach, podczas spotkań podróżniczych i oczywiście na wycieczkach - bez ściemy, pokazując zalety, ale i wady - twierdzi właściciel Tamady Tour.
Mówi, że Gruzja jest cały czas w przebudowie. Po upadku ZSRR kraj wyrwał się ze szponów Rosjan, ale po 1989 roku to Polska szybciej zbliżyła się do europejskich standardów, a w Gruzji dopiero kilkanaście lat temu sytuacja zaczęła się stabilizować. Trudno o samodzielność, gdy za miedzą znajduje się największy kraj na świecie.
Jest tam 60 proc. bezrobocie i ogromne różnice społeczne. To miejsce zadziwiających dysonansów i paradoksów. Czasem trudno coś załatwić, bo w wielu miejscach wciąż panuje przekonanie, że to klient jest dla firmy, a nie firma dla klienta. Można więc przypadkiem swoim zleceniem przeszkodzić komuś w pracy.
Z drugiej strony to państwo niezwykle przyjazne dla biznesu, z wieloma udogodnieniami dla inwestorów zagranicznych. W urzędach wiele rzeczy można załatwić szybciej niż w Polsce.
To również popularny kierunek turystyczny, do objechania konno, rowerem, autostopem, z biurem podróży lub bez.
Pan Krzysztof zajmuje się popularyzowaniem Gruzji 24 godziny na dobę. Emocjonalnie pisze o niej na swoim blogu polakogruzin.pl. Jako przewodnik prowadzi przez ten kraj na swoim kanale na Youtube. Organizuje wycieczki do Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu.