Rozmowa z Danutą Makowską, regionalną dyrektor ochrony środowiska w Gdańsku.
Przyrodę ściśle chronioną można podglądać legalnie. Na razie w rezerwacie „Bielawa”, gdzie powstała wieża widokowa. Kolejne w planach.
RDOŚ uruchomiła wieżę widokową tuż przy ścisłym rezerwacie przyrody w gminie Krokowa w powiecie puckim. Wpuszczacie tam turystów?
Zdecydowanie zależy nam na zwiększonej ochronie rezerwatów ze względu na ekspansywną działalnością człowieka. Chcemy udostępniać je turystycznie po to, aby ludzie nie penetrowali sami tego terenu, co jest niedopuszczalne ze względu na płoszenie zwierząt, zniszczenie i osłabianie przyrody. Jednocześnie chcemy pokazać, jak skutecznie można skanalizować ruch turystyczny. 31 października otworzyłam szlak pieszy w rezerwacie „Bielawa” w gminie Krokowa. To unikatowy rezerwat w naszym województwie, gdzie chroni się przede wszystkim ptactwo wodno-błotne i torfowiska typu bałtyckiego. Szlak został odpowiednio urządzony dzięki środkom z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Jak on wygląda?
Wieża widokowo-obserwacyjna znajduje się na obrzeżu rezerwatu, tuż przy jego granicy, a zatem spełnia wymogi zachowania niezbędnych zasad, które są zapisane w prawie. Jednocześnie pozwala na obserwowanie dzikiej przyrody, będąc odpowiednio zamaskowanym. Mamy więc ochronę środowiska połączoną z rozwojem turystycznym. „Bielawa” to jedyny na skalę europejską rezerwat terenów podmokłych. W tym względzie można go porównać do lasów deszczowych. My pokazujemy, jak przyciągać przyrodą turystów, tak aby mieszkańcy sąsiednich miejscowości mogli z tego korzystać finansowo, aby rozwój regionalny opierał się na walorach przyrodniczych. Jednak w taki sposób, by nie zabijać przyrody, która może być kurą znoszącą złote jajka.
Bielawa to początek. Jakie są kolejne plany?
To tylko jeden z przykładów. W podobny sposób zagospodarujemy inne tereny objęte ścisłą ochroną. Przecież w Pomorskiem mamy 133 rezerwaty, które zajmują niewielką powierzchnię – zaledwie 0,5 proc. województwa. Dla przykładu 37 proc. to lasy, które można zwiedzać, działać rekreacyjnie. Rezerwatów nie powinniśmy niepokoić, jeśli chcemy, aby można było na nich także zarabiać. Trudno powiedzieć, który rezerwat będzie następny. Zależy to już od włodarzy gmin i powiatów, którzy chcą z nami współpracować. Liczymy, że doprowadzimy do skutecznej ochrony tych miejsc. Rezerwaty w naszym regionie mają szansę na takie wsparcie? Przykład „Bielawy” może być powielany w innych rezerwatach. Staramy się, ale robimy to wszystko po kolei. Zależy nam najpierw na podniesieniu świadomości ekologicznej mieszkańców, z czym mamy obecnie problem.