Rebecca Kiessling w Polsce: Aborcja to kara śmierci dla dzieci
- Nienarodzone dziecko nie zasługuje na karę śmierci za grzechy ojca – powiedziała Rebecca Kiessling, działaczka pro-life podczas poniedziałkowego posiedzenia parlamentarnego zespołu na rzecz polityki i kultury prorodzinnej w Sejmie.
W zapowiedzi spotkania Rebeccę Kiessling przedstawiono jako „poczętą w wyniku gwałtu i uratowaną ze względu na ówczesny zakaz tzw. aborcji amerykańską prawniczkę i mówczynię pro-life, prezes organizacji »Save the 1«”.
Podczas wystąpienia w Sejmie Kiessling przekonywała, że tzw. aborcja powinna być zakazana we wszystkich przypadkach, także w sytuacji ciąży będącej wynikiem gwałtu. Powiedziała, że wiele kobiet nie zdecydowałoby się na aborcję, gdyby nie była ona legalna. - Wiele kobiet w naszej organizacji, które przeszły aborcję, mówi, że aborcja była trudniejszym doświadczeniem niż gwałt, bardziej brutalnym – wyjaśniła.
Rebecca Kiessling urodziła się 22 lipca 1969 r. w Michigan. Wychowała się w żydowskiej rodzinie, która adoptowała ją, gdy była niemowlęciem. Amerykanka tłumaczyła, że choć rodzice adopcyjni bardzo dobrze ją traktowali, to czuła, iż do nich nie pasuje. Kiedy dowiedziała, się od nich, że jest adoptowana, była załamana. Wyjaśniła, że w wieku 18 lat, udała się do prawnika, który zajmował się jej procesem adopcyjnym. Poprosiła go o kontakt do biologicznej matki. Kobieta zgodziła się na rozmowę. Opowiedziała Rebecce o gwałcie oraz dwukrotnych próbach dokonania aborcji. Rebecca żyje tylko dlatego, że ówczesne amerykańskie prawo zakazywało aborcji. - Kiedy dowiedziałam się o tym wszystkim, byłam zdruzgotana- powiedziała, tłumacząc, iż poczuła się niechciana w swoim społeczeństwie, które źle wypowiadało się na temat zgwałconych dzieci. Złe doświadczenia z dzieciństwa nie przeszkodziły jednak Rebecce w założeniu rodziny. Obecnie jest szczęśliwą żoną i matka pięciorga dzieci. Nie usprawiedliwia swojej biologicznej matki, ale stara się ją zrozumieć. Tłumaczy, iż gwałt dla jej matki to była prawdziwa trauma. Kobieta potrzebowała pomocy specjalistycznej, ale wówczas ofiarom gwałtu sugerowano jedynie aborcję.
- Jestem szczęśliwa, że ktoś wtedy ochronił moje życie i aborcja została zdelegalizowana. Przecież nie byłoby mnie na świecie, gdyby nie te osoby, które kiedyś walczyły o to, bym mogła przyjść na świat - powiedziała Rebecca.
- Nie jestem za karą śmierci dla gwałcicieli, bo to za duża kara, ale powinni ponieść odpowiedzialność za swój czyn- powiedziała, tłumacząc, że ofiary gwałtu trzeba chronić przed aborcją. - Aborcja to kara śmierci dla dzieci- dodała.
Rebecca podczas posiedzenia opowiedziała rodzinną historię, która pozostawiła trwały ślad w jej pamięci. - Kilka lat temu, w moje urodziny zadzwoniła moja biologiczna matka, informując mnie, że zmarła moja babcia. Bardzo dotknęła mnie ta wiadomość- powiedziała Rebecca, tłumacząc, że jeszcze przed śmiercią odwiedziła babcię, która była w bardzo kiepskim stanie. - Spośród 3 dzieci mojej matki, jedynie ja byłam przy babci. Moja mama wówczas powiedziała, iż jest świadoma tego, że jeśli coś się jej stanie, to wie, że ja będę u jej boku - tłumaczyła. - To był najlepszy prezent, jaki mogłam otrzymać od kobiety, która ponad 40 lat temu chciała mnie zabić - dodała.
Amerykańska prawniczka wyraziła dezaprobatę wobec dokonywania aborcji. - To nie jest jakiś płód, filozoficzne pojęcie, to jest dziecko, człowiek. Nie wiem czy ktokolwiek chciałby usłyszeć, że jego rodzona matka chciała go zabić - powiedziała. Skrytykowała przy tym ludzi, którzy dyskryminują dzieci poczęte z gwałtu. Tłumaczyła, że często są one określane takimi epitetami jak: diabelskie nasienie, dzieci gwałciciela. - Te dzieci nie zasłużyły sobie na to, aby je tak poniżać- wyjaśniła. - Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, żeby określić je jako dzieci ofiar gwałtu? - zapytała.
Przewodniczący zespołu parlamentarnego Piotr Uściński (PiS) powiedział podczas posiedzenia w Sejmie, że w efekcie obecnie obowiązującego prawa w Polsce zgwałcone kobiety muszą w określonym czasie podjąć decyzję o tzw. aborcji lub o urodzeniu dziecka. Jego zdaniem w takim momencie kobiety „nie są w pełni świadome podejmowanej decyzji”.
-„Wiemy, że po gwałcie kobieta – rozmawiałem z lekarzami, psychiatrami, psychologiami – przez wiele miesięcy nie może dojść do siebie, przez wiele miesięcy jej emocje są w takim stanie, w którym podejmowanie świadomej i w pełni wolnej decyzji, której nigdy nie będzie się żałowało w życiu – jest niemożliwe” – wyjaśnił.
Rebecca Kiessling walczy dziś o prawo dla życia dla wszystkich dzieci. Jej działalność nakierowana jest przede wszystkim na zakończenie prawnej dopuszczalności dokonywania aborcji wobec nienarodzonych, poczętych w wyniku gwałtu. Jest prezesem pozarządowej organizacji „Save the 1”, mającej na celu edukowanie społeczeństwa na rzecz konieczności pełnej ochrony życia, bez jakichkolwiek wyjątków i kompromisów. - Wiem, że wielu z przedstawicieli organizacji proaborcyjnych żałuje, że nie zostałam poddana aborcji, bo dziś nie mogłabym głośno wypowiadać się na temat jej zakazu - wyjaśniła.
Działaczka w Polsce spędzi tydzień, w tym czasie zaplanowano szereg jej wystąpień m.in. na uniwersytetach. Po protestach studentów zgodę na spotkanie w zaproponowanej formule wycofał m.in. Uniwersytet warszawski. Zaplanowane na środę spotkanie z Rebeccą Kiessling na krakowskim Uniwersytecie Jagiellońskim także nie odbędzie się. Spotkanie w Collegium Novum chciał zorganizować Ordo Iuris wraz Kołem Naukowym Prawa Kanonicznego Towarzystwa Biblioteki Słuchaczów Prawa UJ. W odpowiedzi na to w internecie pojawiła się petycja „NIE dla Ordo Iuris na Uniwersytecie Jagiellońskim!” Podpisało ją ponad 1,5 tys. osób.