Referendum w Sopocie: Inicjatorzy posługują się kłamstwami
Z Jackiem Karnowskim, prezydentem Sopotu, o zapowiedzi referendum w sprawie jego odwołania rozmawia Jarosław Zalesiński.
Stowarzyszenie Mieszkańcy dla Sopotu chce rozpisać referendum odwoławcze - bo na koniec swojej kadencji wyprzedaje Pan majątek miasta w ręce powiązanych z Panem biznesmenów...
Te absurdalne zarzuty biorą się z nieznajomości fundamentów działania samorządów. A po drugie - polegają na kłamstwach.
Dowód?
Podobno oddaliśmy „za darmo” tereny pod budowę nowego dworca. Tymczasem inwestor zapłacił za te tereny, w głównej mierze PKP, do którego w większości te grunty należały.
Do miasta część też.
Większość wróci do miasta po ośmiu latach, za małą działkę miasto uzyskało nakłady na infrastrukturę miejską. Znacznie większe niż wartość tego terenu. Jeśli ktoś stawia nam z tego powodu zarzut, świadczy to tylko o tym, że nie zna zasad finansów gminnych. Gmina nie może się bogacić, tylko robić wszystko, by poprawić jakość życia mieszkańców - na przykład o nowy estetyczny dworzec.
Pomysłodawcy referendum mówią, że także teren i budynek Centrum Haffnera oddał Pan za bezcen.
Twierdzenie, że ten teren został oddany po zaniżonej cenie, jest kłamstwem. Umowę badało CBA, kierowane przez Mariusza Kamińskiego, i prokurator mianowany przez Zbigniewa Ziobrę. Trudno ich obu podejrzewać o miłość do mnie. Ale te kontrole niczego nie wykazały, a mieszkańcy zyskali m.in. wspaniałą galerię sztuki.
A dlaczego miasto oddało teraz atrakcyjny teren kortów w dzierżawę na 20 lat? To kolejny zarzut stowarzyszenia.
Sprzeczny sam w sobie. Z jednej strony Pani Tarasiewicz, prezes stowarzyszenia, czyni zarzut z faktu, że Rada Miasta powierza ten teren uczciwemu nowemu klubowi, a z drugiej strony - broni prawa poprzedniego klubu, SKT, który był kierowany przez człowieka skazanego prawomocnym wyrokiem za okradanie tego klubu. Rozumiem, że broni ludzi, od których wynajmowała za darmo pomieszczenia, ale powinna bronić interesów wszystkich sopocian. Przecież SKT chce się na tym terenie uwłaszczyć, i sprzedając go, spłacić swoje długi!
Działka przy Operze Leśnej, oddana w użytkowanie wieczyste, była planowana pod funkcje sportowe, nic z tego nie wyszło, ale działka nie wróciła do miasta.
Planowaliśmy tam budowę hali sportowej, ale gdy powstała ze środków m.in. Ministerstwa Sportu Ergo Arena, inwestycja straciła sens. To, że hala nie powstała, nie jest winą właściciela. Teren można odzyskać tylko na podstawie wyroku sądowego, gdy z winy osoby, która grunt wygrała w przetargu, coś nie zostało wykonane. A tutaj żadnej winy Pana Wierzbickiego nie ma. Nie można więc mu tej działki odebrać, a też nie ma powodu.
Przynajmniej miasto wie, co pan Wierzbicki z tą działką zrobi?
Zgodnie z obowiązującym planem dopuszczone są tam wyłącznie funkcje usługowe, uzdrowiskowe i edukacja, z całkowitym wyłączeniem budownictwa mieszkaniowego. Twierdzenie, że grunt zostanie oddany deweloperom, to kolejne kłamstwo. A tak na marginesie, to przykre, że dla własnych celów politycznych atakuje się człowieka, który od kilkudziesięciu lat wspiera i rozwija pomorski sport i kulturę.
Druga grupa zarzutów pod Pana adresem dotyczy już nie gruntów, tylko finansów. Sopot jest ponoć dramatycznie zadłużony.
To już jest szkalowanie własnego miasta. Gdynia np. ma 43 proc. zadłużenia, a Sopot 27 proc. przy dopuszczalnym limicie 60 proc. Według rankingu „Wprost” Sopot ma najlepszą sytuację finansową w Polsce - małe zadłużenie i nadwyżkę w budżecie!
Pani Małgorzata Tarasiewicz twierdzi: miasto tak bogate jak Sopot nie powinno się wcale zadłużać.
I nie inwestować? Przecież to normalne, że gdy ktoś ma zdolność kredytową, bierze pożyczki i inwestuje. Wtedy postępuje rozsądnie - no, chyba że wydaje wszystko na wczasy w Egipcie. Wzięliśmy kredyty, aby móc wykorzystać fundusze unijne. Bez wkładu własnego to niemożliwe. Mieliśmy powiedzieć mieszkańcom: nie odnowimy Parku Północnego, ulic czy szkół, nie wyprowadzimy potoków w morze, dzięki czemu mieszkańcy Dolnego Sopotu nie odczuwają skutków ulew?
A po co sopocianom marina?
Zostawię na boku argument turystyczny, ale - rocznie 200 dzieci z sopockich szkół przechodzi tam darmowe szkolenie żeglarskie. Mało?
Sopot to miasto starych ludzi. Obiecuje Pan od dawna szpital geriatryczny.
Jego budowa miała się rozpocząć w tej kadencji. I rusza jesienią tego roku. Pani Tarasiewicz i w tej sprawie okłamuje sopocian. Muszę powiedzieć, że przez długi czas darzyłem Panią Małgorzatę dużą sympatią, np. za to, że jest zwolennikiem przyjmowania uchodźców. Albo za jej dawną aktywność na rzecz kobiet. Ale widzę sprzeczność z tym, że np. zaczyna akceptować to, co dzieje się w Zatoce Sztuki albo co działo się na kortach. Albo gdy staje się głosem pisowskiej telewizji. W ten sposób roztrwania swój dorobek. Szkoda.
Do referendum stowarzyszenie być może doprowadzi właśnie wspólnie z PiS. Ale może to niepotrzebna inicjatywa, bo Pan nie ma już zamiaru kandydować?
Nie podjąłem w tej sprawie decyzji, jest na to za wcześnie. Na razie z przerażeniem obserwuję zamach PiS na sądownictwo i fundamenty demokratycznego państwa. Patrząc m.in. na inicjatywę Mieszkańców dla Sopotu, można się spodziewać, że następne będą samorządy.
Rozmawiał: Jarosław Zalesiński