Reforma edukacji jest coraz droższa. Pomocy brak
Miasta wystawiają rachunki za dostosowanie szkół do reformy. Częstochowa - 8 mln, Ruda Śl. - 2 mln. Ale Ministerstwo Edukacji Narodowej mówi wprost: więcej pieniędzy za rok.
Kucie ścian, wiercenie, wylewki. Szkoły na czas wakacji zmieniły się w wielkie place budowy. Teraz przyszedł czas na podliczenie wydatków. Większość prac została podyktowana dostosowaniem placówek do wymogów reformy oświaty. Sosnowiec szacuje, że wyda prawie dwa mln zł, Rybnik - nieco ponad mln, Częstochowa potrzebuje... 8 mln. Z pomocą miało przyjść Ministerstwo Edukacji Narodowej, wypłacając pieniądze z rezerwy subwencji oświatowej. Nie wszystkie rachunki jednak uwzględni.
Remonty w szkołach były konieczne, bo do budynków wygaszanych gimnazjów we wrześniu przyjdą siedmiolatki, a w gmachach podstawówek zostaną starsi uczniowie. SP nr 3 w Mysłowicach na potrzeby siódmoklasistów musiała wygospodarować miejsce na pracownię fizyczno-chemiczną, której tu nie było. Z zapleczem i dostępem do bieżącej wody. - Przebudowaliśmy mniejszą salę gimnastyczną, która miała dostęp do kanalizacji, ale nie miała zaplecza. Z części korytarza wygospodarowaliśmy zaplecze, podłączyliśmy kanalizację, zamontowaliśmy nowe umywalki i krany - mówi Paweł Gomóła, wicedyrektor SP 3. Za nową pracownię zapłaciło miasto.
Mysłowice wciąż liczą koszty reformy. - Do tej pory wnioskowaliśmy w ministerstwie edukacji o 336,5 tys. zł na doposażenie klas i świetlic w sprzęt i pomoce dydaktyczne oraz remont sanitariatów w dwóch gimnazjach - wylicza Anna Górny z mysłowickiego magistratu. Miasto dostało pieniądze na jedną szkołę. - Brakującą kwotę pokryje budżet gminy - przyznaje Górny. Tam, gdzie to możliwe placówki wymieniają się krzesłami i ławkami.
Sosnowiec szacuje, że na samą adaptacje klas na pracownie dla siódmoklasistów i ich wyposażenie wydał już ponad milion. - To najdroższa część dostosowywania szkół do nowej podstawy programowej i jednocześnie niezbędna. Nie da się uczyć chemii i fizyki czysto teoretycznie - tłumaczy Zbigniew Byszewski, wiceprezydent Sosnowca. - Łącznie na pierwszy etap prac wydamy dwa mln. Bez wydatków wynikających ze zwolnień nauczycieli - zaznacza Byszewski.
Rybnik reforma kosztuje już ponad milion zł. - W tym są koszty remontów (ok. 480 tys.), doposażenia szkół w sprzęt i pomoce dydaktyczne (ok. 522 tys) oraz zakupu pieczęci (5 tys.). Z tego tylko ok. 220 tys. to pieniądze z ministerialnej rezerwy. Kolejne 137 tys. kosztować ma przebudowa klas w Gimnazjum nr 1. Ruda Śląska obliczyła, że na dostosowanie szkół do nowych przepisów potrzebuje dwa mln. Otrzyma łącznie 240 tys. na doposażenie świetlic i klas, 126 tys. na remonty sanitariatów i 40 tys. zł na zakup sprzętu i pomocy.
- W związku ze zwiększonymi wydatkami na wprowadzenie reformy edukacji musimy odłożyć w czasie modernizację pracowni komputerowych w szkołach i remonty placów zabaw w przedszkolach - mówi Adam Nowak z rudzkiego magistratu.
Częstochowa z rezerwy resortowej otrzymała 458 tys. zł na doposażenie gimnazjów przekształcanych w podstawówki. To połowa sumy, o którą wnioskowała i kropla w morzu. Na pracownie przedmiotowe w podstawówkach oraz adaptację świetlic i stołówek w gimnazjach potrzebuje jeszcze ok. 8 mln. Prezydent Częstochowy już dwa razy wnioskował o nie w ministerstwie.
W budżecie resortu, w ramach specjalnej rezerwy, na dostosowanie szkół do reformy jest ok. 170 mln zł. Nie ma jednak ani złotówki na tworzenie pracowni przedmiotowych w nowo powstałych ośmioletnich podstawówkach. - MEN planuje rozszerzyć kryteria wsparcia z rezerwy w 2018 roku - zapowiada Łukasz Trawiński z resortu edukacji.