Reforma oświaty. Niepewność kieruje nauczycieli do strajku
Nie ma już odwrotu od reformy oświaty - twierdzi rząd. Jednak członkowie ZNP nie poddają się.
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda, mimo sprzeciwu wielu środowisk, podpisał ustawy o oświacie i przepisy wprowadzające, przygotowane przez szefową Ministerstwa Edukacji Narodowej Annę Zalewską. - Byłam przekonana, że prezydent je podpisze - mówi Maria Mieszalska-Goroszkiewicz, prezes podlaskiego oddziału ZNP. - Nie rezygnujemy ze sporu zbiorowego, będziemy realizować kolejne etapy, które zmierzają do strajku ogólnopolskiego, planowanego na pierwszą połowę marca.
- Kiedy wchodziły gimnazja, byłam jedynie nauczycielką, a nie działaczem związkowym. Uważałam, że nie ma potrzeby ich tworzenia. Dzisiaj, po szesnastu latach funkcjonowania gimnazjów, okazało się, że są one dosyć prężnie działającymi ośrodkami - twierdzi Aulentyna Kołos, prezes Zarządu Oddziału ZNP w Łomży. - Klasa VI była przygotowywana do przejścia do gimnazjum, a zamiast do niego pójdzie do klasy VII. Jeśli rząd chciał wprowadzać reformę, to powinien to zrobić od początku cyklu, czyli klasy pierwszej - dodaje.
Nie wiedzą, co ich czeka
Reforma wpłynie również na sytuację pracujących nauczycieli. O swoją bliską przyszłość szczególnie obawiają się osoby po 30. roku życia, które nie mają stałego zatrudnienia, bo ich umowy są co roku odnawiane. Tak jest m.in. w przypadku nauczycieli, pracujących w zastępstwie za tych, którzy są na zwolnieniach lekarskich, czy przez pewien czas piastują inne stanowisko w szkole.
- To nie będzie tak, że oni zostaną zwolnieni. Po prostu kilkunastu osobom, pracującym w powiecie monie-ckim, skończą się umowy 31 sierpnia, a dyrektor będzie musiał przyjąć nauczycieli ze zlikwidowanych gimnazjów i wspomnianym umów nie przedłuży - twierdzi Barbara Matys-kiel, prezes Zarządu Oddziału ZNP w Mońkach. - Poza tym, nie wyobrażam sobie, że powstaną nowe stanowiska pracy w zespołach szkół w Knyszynie, Krypnie czy Jasio-nówce, kiedy odejdzie jedna klasa gimnazjum.
- To że nie wiadomo czy swoją pracę powinniśmy traktować jako służbę publiczną i powołanie, czy jako rynkową ofertę, to jest sytuacja schizofreniczna, która w edukacji trwa od dawna. To jest znak naszych czasów, a nie tylko wchodzącej reformy - komentuje dr Bartosz Kuźniarz z Katedry Filozofii i Etyki na Uniwersytecie w Białymstoku.
Kolejną niewiadomą jest kwestia zagospodarowania budynków, w których mieszczą się obecnie samodzielne gimnazja.
- Cały czas jestem w kontakcie z samorządami, które pracują nad projektami uchwał dostosowujących sieć szkolną do nowych przepisów. Od poniedziałku do 31 marca samorządy mogą składać takie projekty kuratorowi oświaty. Od wtorku jesteśmy gotowi, aby opiniować te uchwały i mamy na to 21 dni - wyjaśnia Jadwiga Mariola Szczypiń.
Jasna sytuacja jest w przypadku Gimnazjum nr 1 w Bielsku Podlaskim. Zostanie wygaszone. - W pobliżu placówki mieści się SP nr 5 i z racji na odległość oraz dobre warunki lokalowe, przeniesione zostaną do budynku gimnazjum klasy VII i VIII - wskazuje Jerzy Bajena, prezes Oddziału ZNP w Bielsku Podlaskim.
Zmiany wymagają czasu
- Przygotowywanie podstawy programowej to jest praca na kilka lat. Potrzebne są dyskusje, poprawki, napisanie nowych podręczników - wylicza Aulentyna Kołos. - To, co się obecnie dzieje jest eksperymentem na dzieciach. Mam wnuczkę w klasie szóstej i z przerażeniem patrzę na to, co będzie po 1 września.
O to, jak będzie, obawia się także Waldemar Brzeziński, prezes suwalskiego oddziału ZNP: - Sytuacja w suwalskiej oświacie nie jest zła. Współpraca z samorządem, oparta na wzajemnym zrozumieniu, dobrze się układa. Od kilkunastu lat nie dochodzi praktycznie do konfliktowych sytuacji. Samorządy i pracodawcy nauczyli się przestrzegać prawa oświatowego. Obawiam się jednak, że wdrażanie reformy może stworzyć niepotrzebne napięcia.