Reforma oświaty tnie etaty dla białostockich nauczycieli
Powinno być nawet o 100 miejsc pracy dla nauczycieli więcej - wynika z wyliczeń magistratu. To bajki - twierdzą dyrektorzy szkół. Nie chcą zwalniać, więc szukają alternatywnych rozwiązań
Jeśli podczas rekrutacji do mojej szkoły nie zgłoszą się dzieci do klasy siódmej, którą chcę utworzyć, z miejsca zwalniam siedmiu nauczycieli - wylicza Edyta Haraburda, dyrektorka PG nr 2 przy ul. Legionowej.
Przeczy w ten sposób wyliczeniom magistratu, z których wynika, że miejsc pracy dla nauczycieli przybędzie. - Białystok jako jedyny w województwie wyliczył, że w mieście będzie ich o 100 więcej - mówi Jadwiga Mariola Szczypiń, podlaski kurator oświaty, która akceptowała nową sieć szkół.
Swoje wyliczenia departament edukacji oparł o demografię. Bo po reformie podstawówek w mieście będzie więcej niż gimnazjów, a klasy w nich mają być mniej liczne.
Optymizm wynikający z wyliczeń studzi wiceprezydent odpowiedzialny za edukację Rafał Rudnicki. - To tylko statystyka, a ta niestety może przekłamywać - mówi.
Zapewnia jednak, że miasto zrobi wszystko, żeby żaden z zatrudnionych nauczycieli nie stracił we wrześniu pracy.
Dyrektorzy szkół wiedzą swoje. - Mam nadzieję, że nikogo nie będę musiał zwolnić, ale na pewno nie wszyscy nauczyciele będą mieli pełne etaty - przewiduje Alfred Komar, dyrektor PG nr 9 przy ul. Antoniuk Fabryczny.
Dlatego dyrektorzy obecnych gimnazjów już dogadują się z nauczycielami okolicznych podstawówek. - Chętnie przyjmę nauczyciela nauczania wczesnoszkolnego, żeby zapewnić pracę przedmiotowcom - mówi Alfred Komar.
W najtrudniejszej sytuacji są nauczyciele w gimnazjach, w których teraz powstaną podstawówki. Bo szkoły, w których podstawówki już były, mają ugruntowana pozycję, a nowe dopiero będą musiały ją sobie wyrabiać. Jeśli rodzice im zaufają i wyślą do nich dzieci jest większa szansa, że nauczyciele zachowają pracę. - Te szkoły zaczynają od nowa, będzie im o wiele trudniej. W mojej szkole takiego problemu nie będzie: nauczyciele z gimnazjum znajdą zatrudnienie w podstawówce - mówi Piotr Górski, dyrektor ZS nr 1 przy ul. Łagodnej.
Więcej o zatrudnieniu w podstawówkach będzie wiadomo po 13 kwietnia, kiedy zakończy się rekrutacja.
Za to juz wiadomo, że w niektórych liceach będzie o jedna klasę mniej. Choćby w liceach III, IV, VI czy VIII. - Zdecydowaliśmy tak biorąc pod uwagę takie czynniki, jak zainteresowanie uczniów czy pozycja szkoły - tłumaczy Rafał Rudnicki.
- W mojej szkole ta decyzja nie wpłynie na zatrudnienie i nauczyciele będą mieli pełne etaty, ale tylko dlatego, że wcześniej pracowali ponadwymiarowo - tłumaczy Antoni Teodor Grodzki, dyrektor VIII LO przy ul. Piastowskiej.
Ale w innych szkołach nie będzie tak dobrze. Jak twierdzi białostocki ZNP: nauczyciele będą pracowali w niepełnym wymiarze godzin, przejdą na emeryturę, umowy na czas określony nie będą przedłużane. Zwolnień więc nie będzie, ale sytuacja zdecydowanie się pogorszy.
Opinie
Andrzej Uścinowicz, wiceprezes białostockiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego
Nic związkowi nie wiadomo na temat dodatkowych etatów dla nauczycieli. Dzisiaj trudno jeszcze powiedzieć, jak będzie wyglądała organizacja przyszłego roku szkolnego. Wynika to z faktu, że dyrektorzy placówek są dopiero w trakcie tworzenia arkuszy organizacyjnych. Do 9 kwietnia dyrektorzy przedstawią związkowi arkusz do zaopiniowania. Mamy na to dziesięć dni. Później dokument trafi do kuratorium i organu prowadzącego. Musi przejść długą drogę. Także ostateczne liczby rzekomo dodatkowych etatów będziemy znali dopiero przed wakacjami. W najgorszej sytuacji są nauczyciele ze szkół, które powstają z samodzielnych gimnazjów. Wynika to z ustawy o przepisach wprowadzających prawo oświatowe. Jest tam zapis, że dyrektorzy mogą zaoferować nauczycielowi mniej niż pół etatu. Czyli dosłownie może to być godzina lub dwie tygodniowo za 100-200 zł miesięcznie. Proszę pamiętać, że to również oznacza zatrudnienie. Nauczyciel musi się więc zgodzić. Jeśli odmówi, zostanie automatycznie przeniesiony w stan nieczynny, który trwa pół roku, a później trafia na bruk. Na zatrudnienie nauczycieli ma też wpływ rekrutacja do szkół, czyli zainteresowanie przyszłych uczniów daną placówka. Wtedy dopiero okaże się czy będą wolne etaty.
Agnieszka Rzeszewska przewodnicząca Solidarności Oświatowej
Wyliczenia, które mówią, że w Białymstoku będzie 100 dodatkowych etatów dla nauczycieli są możliwe tylko z tego powodu, że klas siódmych i później ósmych będzie więcej, niż byłoby klas pierwszych w gimnazjach. Ale są takie specjalności w szkole, jak bibliotekarz, psycholog czy pedagog, dla których już w zeszłym roku pan prezydent wprowadził duże obostrzenia. W tej chwili słyszę od nauczycieli z gimnazjum łączonego ze szkołą podstawową, że będą duże ograniczenia wśród zatrudnienia tych nauczycieli. Pytanie czy należy ograniczać te etaty, kiedy szkoła i tak pozostanie duża, a problemy emocjonalne dzieci wcale nie zmaleją? Będzie nam trudno znaleźć pracę dla osób, które są teraz zatrudnione w nowo tworzonych szkołach podstawowych. W tym roku prezydent miasta przedstawił ustalenia dotyczące projektowania i organizacji placówek tylko dyrektorom szkół. Związkowców nie zaprosił. W tym materiale jest napisane, jak będzie wyglądała liczebność klas, oddziały przedszkolne czy zasady funkcjonowania oddziałów sportowych. Martwi mnie projekt sieci klas sportowych, bo są bardzo różnie rozłożone. W SP nr 9 będzie klasa siatkarska i koszykarska dla dziewcząt i chłopców, ale nie ma szermierki w SP nr 11 w klasie szóstej. Jest tylko w czwartej. Pominę już to, że szkoły, które mają nowe sale gimnastyczne na razie nie dostały klas sportowych.