Reforma sądów musi być zrobiona z głową
Z adwokatem Dariuszem Strzeleckim, dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, rozmawia Szymon Zięba.
Prezydent Andrzej Duda ogłosił dwa weta - wobec ustawy o Sądzie Najwyższym i ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
To bardzo dobra wiadomość i krok w słuszną stronę. Nie wiem, co wpłynęło na ostateczną decyzję prezydenta Dudy - czy były to protesty społeczne w takiej skali, czy może analiza uchwalonych zmian albo konsultacje ze środowiskami prawniczymi. Przypominam jednak, że pan prezydent jest prawnikiem. Sądzę, że ostateczna decyzja zapadła wówczas, kiedy wczytał się w kontrowersyjne ustawy o KRS i Sądzie Najwyższym i porównał to z zapisami konstytucji. Oba projekty są bowiem sprzeczne z ustawą zasadniczą, na co wskazywały niemal wszystkie środowiska prawnicze.
A może wpływ na to, że prezydent uderzył pięścią w stół i się sprzeciwił, miały także wewnętrzne tarcia w PiS?
Tego nie wiem. Jestem prawnikiem, nie politykiem i polityką się nie zajmuję. Na pewno jednak w partii rządzącej są nieporozumienia, bo to widać. Ufam, że weta prezydenta związane były wyłącznie z analizą prawną, a nie z tym, że np. zaczęła się już kampania wyborcza, czy głowa państwa w jakiś sposób próbuje zbudować swoją pozycję. Niemniej, podczas wspomnianych protestów pojawiały się hasła, nawiązujące do satyry „Ucho Prezesa”, a skierowane były do prezydenta Dudy: by był Andrzejem, a nie serialowym „Adrianem”. Prezydent najwyraźniej postanowił być Andrzejem.
Zostańmy na chwilę przy protestach i hasłach. Manifestanci na plakatach nieśli postulaty potrójnego, prezydenckiego weta: wobec ustawy o Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o ustroju sądów powszechnych. O trzecim pomyśle prezydent nie wspomniał. Niewykluczone więc, że tę zmianę podpisze. Zapowiedział to już jego rzecznik.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że prezydent Duda i w trzecim przypadku ogłosi weto. Jak wspomniałem na początku - jest prawnikiem. Skoro wspomniane dwie ustawy budziły jego wątpliwości, ta o ustroju sądów powszechnych powinna wzbudzić je tym bardziej.
A jeżeli nie będzie prezydenckiego sprzeciwu?
Ustawa reformująca ustrój sądów powszechnych w takim brzmieniu niesie za sobą, w moim przekonaniu zagrożenia dla niezawisłości sędziowskiej. Podporządkowuje bowiem sądy ministrowi sprawiedliwości, chociażby w taki sposób, że przyznaje mu prawo do odwołania czy powołania prezesów sądów powszechnych. Równowaga trzech władz - wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej musi być zachowana. Wpływ polityków na wymiar sprawiedliwości, zwłaszcza w takim stopniu, jest jej zachwianiem i może doprowadzić do całkowitego jej zburzenia.
Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku będzie apelowała do prezydenta o to, by nie popisywał ustawy o ustroju sądów powszechnych?
Na pewno tak. Będziemy wnioskowali o trzecie weto. Taki postulat wskazujemy w podjętej przez nas uchwale, o to prosiliśmy również prezydenta Dudę w liście do niego skierowanym.
A w tej chwili wizja wspomnianego przez Pana zburzenia równowagi w trójpodziale władzy jest realna?
Niestety, zagrożenie nadal jest, choć nieco odsunięte w czasie. Po pierwsze, o czym mówiliśmy wcześniej: głowa państwa wspomniała jedynie o dwóch ustawach, po drugie, prezydenckie weto zapewne nie spowoduje, że kontrowersyjne pomysły dotyczące Sądu Najwyższego i KRS znikną. Zakusy na władzę sądowniczą ze strony Prawa i Sprawiedliwości występowały praktycznie od początku rządów tej partii. Poza tym, z wypowiedzi jej polityków wynika jednoznacznie, że chcą dokonać reformy sądów. Ona natomiast musi być robiona z głową i nie w tempie pociągu pendolino, jak odbywało się to do tej pory. Przede wszystkim - nie może polegać na podporządkowaniu trzeciej władzy - to znaczy sądownictwa - politykom czy ministrowi sprawiedliwości.
Ale reforma sądownictwa, sama w sobie, jest przecież potrzebna. Mówią o tym również te środowiska, które sprzeciwiają się działaniom Prawa i Sprawiedliwości.
Oczywiście, że jest potrzebna i ja się z tym zgadzam. Choćby ze względu na stosowane w wymiarze sprawiedliwości procedury, które należy uprościć. One dla przeciętnego obywatela w tej chwili są niemal całkowicie niezrozumiałe. Taka osoba, która ma sama pójść z jakąś sprawą do sądu, zwykle nawet nie wie, od czego swoje działania zacząć. Co więcej, gdy przysłowiowy Kowalski dostanie pismo z sądu, musi zmierzyć się np. z dołączonymi do niego załącznikami, które mieszczą się na dwóch czy trzech stronach i są to same pouczenia, zobowiązania, terminy... Poza tym to wszystko napisane jest takim językiem, że osoba niebędąca prawnikiem może mieć ogromne problemy ze zrozumieniem ich treści. To samo tyczy się zagmatwanych uzasadnień orzeczeń wymiaru sprawiedliwości. I tego wysłuchuje wspomniany Kowalski, który na sam koniec nie wie, dlaczego - choć np. wnosił o 1000 zł odszkodowania, dostał 500 zł.
To wszystko jest skomplikowane, a powinno być uproszczone. Gdyby tak się stało, wówczas może zmieniłby się stosunek społeczeństwa do sądów.
Wróćmy jeszcze na chwilę do protestów i nastrojów społecznych. Prezydencka decyzja o „podwójnym wecie” w jakimś stopniu je uspokoi?
W moim przekonaniu nie. Uważam, że protesty będą trwały do chwili, gdy zapadną ostateczne decyzje - również w związku z ustawą o ustroju sądów powszechnych.
W końcu manifestacje dotyczą obrony niezawisłego sądownictwa i - jak sam pan wspomniał - ich hasłem jest potrójne weto.