Zielona Góra. Nowa siatka szkół już prawie gotowa, tymczasem w środę (1 marca) znów zbierano podpisy za przeprowadzeniem referendum...
- Już od miesiąca w zespole czternastu różnych podmiotów zbieramy podpisy - mówi Aleksandra Mrozek z Nowoczesnej. - Jesteśmy przekonani, że uda nam się je zgromadzić i partia rządząca będzie musiała pomyśleć, jak wreszcie wysłuchać głosu suwerena.
Związek Nauczycielstwa Polskiego, wraz z działaczami partii czy stowarzyszeń złączonych w koalicję, w każdą środę zbiera na zielonogórskim deptaku podpisy pod wyrażeniem zgody na przeprowadzenie referendum ws. reformy oświaty. Po to, by, jak zapowiadają działacze, ludzie mogli zadecydować, czy zgadzają się na taką formę zmian w szkolnictwie.
- Jesteśmy mile zaskoczeni, że mieszkańcy miasta licznie zaangażowali się w to referendum - mówi Ewa Kostrzewska, prezes zielonogórskiego oddziału ZNP. - Mamy mnóstwo telefonów, ludzie z ulicy przychodzą, pytają, jak mogą złożyć podpisy.
Jak informuje Kostrzewska ZNP zebrał do tej pory ok. 150 tys. podpisów w kraju. Przypomnijmy, że potrzeba 500 tys. podpisów, by sprawą zajął się Sejm.
- Myślę, że uda nam się zebrać tyle, a nawet więcej, niż wymaga ustawa. Listy dopiero zaczynają spływać - podkreśla E. Kostrzewska.
Chęć przeprowadzenia reformy to nie tylko pomysł przedstawicieli rozmaitych partii, ale również rodziców dzieci. To właśnie część z nich od paru miesięcy nie zgadza się na reformę, która ma zacząć funkcjonować już od 1 września tego roku. - Mam przyjemność ogłosić zawiązanie krajowego komitetu koordynującego akcję protestacyjną rodziców, sprzeciwiających się wdrożeniu reformy edukacji - mówi Jarosław Kostecki z zielonogórskiego Forum Rad Rodziców. - W skład koalicji weszło m.in. nasze forum. Żądamy natychmiastowego uchylenia ustaw wprowadzających reformę edukacji.
Komitet ten ogłosił bezterminową akcję protestacyjną rodziców przeciwko reformie. A także żąda odwołania obecnej minister edukacji. Jak zapowiada Kostecki, już 10 marca odbędzie się kolejna akcja protestacyjna, tym razem na skalę ogólnopolską. Część rodziców planuje nie puścić swoich dzieci do szkół.
- W żadnej mierze obecny rząd i ministerstwo edukacji nie przeprowadziło konsultacji z rodzicami - mówi Czesław Fiedorowicz, przewodniczący sejmiku lubuskiego. Podkreśla, że wystąpienie to nie jest wynikiem posiadania odmiennych poglądów politycznych.
- Jesteśmy po prostu zatroskani o samorząd, a przede wszystkim o oświatę i losy dzieci - dodaje Cz. Fiedorowicz.
Jednak siatka szkół w całym województwie powoli się klaruje. Czy działacze zrzeszeni w koalicjach nie uważają, że obecne zbieranie podpisów pod referendum nie jest spóźnione?
- To nie jest tak, że my się nagle obudziliśmy - mówi Aleksandra Mrozek. - Był strajk nauczycieli w listopadzie, interpelacje, akty, wypowiedzi...
- Reforma z założenia powinna być dobra - mówi Andrzej Janecki z PO. - Tutaj mamy do czynienia z reformą pisaną na kolanie. Nie możemy doprowadzić do wprowadzania chaosu w polskich szkołach. Wprowadzając gimnazja, chcieliśmy dążyć do Zachodu. A dziś w Europie nie ma żadnego kraju, w którym jest szkolnictwo 8 plus 4. Nie róbmy jednego kroku do przodu i dwóch w tył...
Poseł PiS Jerzy Materna: - Dziś zbieranie podpisów pod ewentualnym referendum jest spóźnione i pozbawione sensu. Ponadto chciałbym przypomnieć, że reforma oświaty była w naszym programie wyborczym. A więc my chcemy zrealizować to, co obiecaliśmy. Taka jest nasza rola.
Poseł Materna podkreślił też, że popiera zmiany w oświacie. - Sam kształciłem się, kiedy były ośmioklasowe podstawówki i czteroletnie licea, i jak się wydaje, tamten system się sprawdził. Dlatego jestem jego zwolennikiem. Ponadto większość ewentualnych konfliktów, np. w Zielonej Górze, została sprawnie rozwiązana, za co można pochwalić władze miasta. Może w mniejszych miejscowościach nie wszystko zostało rozwiązane, ale wydaje się, że tak jednak będzie.