Reformie postawiłabym jedynkę. Z minusem
Powrót do ośmioletniej podstawówki, likwidacja gimnazjów – co o pomysłach na reformę oświaty sądzą nauczyciele? Rozmawiamy z dyrektor Gimnazjum nr 7 w Gorzowie - Marią Zawadzką.
Co Pani sobie pomyślała, gdy usłyszała o planowanej od 2017 r. reformie oświatowej, czyli powrocie do ośmioletniej podstawówki i likwidacji gimnazjum?
Pomyślałam, że kolejny rząd robi eksperyment na żywym organizmie, jakim jest szkoła, uczniowie, ich rodzice i nauczyciele. Likwiduje się gimnazja – bo są złe. A dlaczego są złe, tego cały czas nie wiemy. Przeraża tempo tych prac nad reformą oświatową. Poza tym to, że nic nie wiemy o podstawie programowej. Czego będą uczyły się dzieci? I w jakiej formie? Ustawa zmieniająca system oświaty dopiero w październiku trafi pod obrady Sejmu, a zmiany mają wejść w życie już od 1 września przyszłego roku. Ile nam więc zostaje czasu, by do tej reformy się przygotować? Niewiele. Za rok dotychczasowi szóstoklasiści nie pójdą już do gimnazjum, ale zostaną w szkole podstawowej. Rodzi się więc pytanie: czego będziemy ich uczyć w siódmej klasie? Tego, co mają w pierwszej gimnazjum? Dziś dzieci z klasy szóstej zajęcia z historii skończą na Polsce współczesnej. Czego zatem będą uczyć się w klasie siódmej? Znów zaczną od starożytności czy przez ostatnie dwa lata podstawówki będą uczyć się o współczesności?! Ja rozumiem, że zmiany są potrzebne, ale powinny być wprowadzone od początku, czyli od zmiany podstawy programowej od czwartej klasy podstawówki.
Gimnazja, które rząd chce zlikwidować, nie miały dobrej opinii...
Można dyskutować nad tym, czy idea gimnazjum się sprawdziła, czy nie. Jako dyrektor gimnazjum nie pozwolę sobie powiedzieć, że młodzież w gimnazjum to jest sama patologia, a nauczyciele nic nie robią, nie pracują. Co do reformy, zgadzam się, że trzeba było uporządkować sprawę liceum. To, co jest dziś w klasie pierwszej, woła o pomstę do nieba. Młodzież ma po jednej godzinie każdego przedmiotu i wszyscy mają to samo. Nie może być tak, że pierwsza klasa liceum i pierwsza klasa szkoły zawodowej mają taką samą podstawę programową.
Co będzie z budynkami gimnazjów?
Są koncepcje, by były one wykorzystywane dla kilku klas szkoły podstawowej, jednak to kłóci się z głównym za-
łożeniem ministra oświaty, że dzieci przez osiem lat są w jednym budynku. Można spróbować, by w budynkach, w których mieszczą się dziś gimnazja, uczyła się młodzież z klas siódmych lub ósmych. Nie zapominajmy, że reforma spowoduje też zmiany w zatrudnieniu nauczycieli. Będą musieli np. szukać pracy w liceum.
Znajduje Pani coś dobrego w tej reformie? Może chociaż rządowy pomysł, aby w czwartej klasie był ten sam wychowawca, co w trzech wcześniejszych?
Nauczyciel nauczania początkowego miałby „przechodzić” ze swoimi dziećmi do klasy czwartej i z nią miałby tylko jedną lekcję wychowawczą. Jednocześnie minister mówi, że nauczyciel będzie mógł wziąć kolejną klasę pierwszą. Miałby zatem mieć dwa wychowawstwa?!? Na tym etapie edukacji to niewyobrażalne! Jedyne, co mi się w tej reformie podoba, to że cofnięte zostanie ujednolicenie pierwszych klas w szkołach średnich.
W roku szkolnym 2019/2020 w szkołach średnich zrobi się niezwykle tłoczno. Przyjdą do nich uczniowie i po trzeciej klasie gimnazjum, i po ósmej podstawówki.
Wątpię, by szkoły średnie dały sobie z tym radę. To spowoduje, że do renomowanych szkół zamknie się drogę uczniom dobrym, ale nie wybitnym. Mając więcej kandydatów, będą rekrutować jedynie tych najlepszych. Chyba że podwoją liczbę klas i jeśli dziś mają ich pięć, to będą musiały stworzyć dziesięć.
Gdyby miała Pani wystawić szkolną notę proponowanym zmianom, co by Pani postawiła?
Jedynkę. Z minusem.