Rektor się odcina, studenci protestują. Dr hab. Piotr Nowak wywołał aferę na UwB
Pracownik naukowy opowiada się za potrzebą ograniczonej dyskryminacji na uczelni osób chorych. W internecie pojawiła się petycja z żądaniem przeprosin. Podpisało się pod nią już 3 tys. osób
- Obrzydliwa sprawa z dr. Nowakiem z Uniwersytetu w Białymstoku (czy uniwersytet raczy zająć jakieś stanowisko, czy nie przeszkadza mu, że jego pracownik wzywa publicznie do dyskryminacji)? - napisał na Facebooku znany polski pisarz Jacek Dehnel i wybuchła afera.
Okazało się, że chodzi o artykuł opublikowany 5 stycznia w „Rzeczpospolitej” przez dr. hab. Piotra Nowaka z Uniwersytetu w Białymstoku. Naukowiec pyta w nim: „Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe?”. I podaje przykład studenta z zespołem Aspergera (polega m.in. na upośledzeniu umiejętności społecznych), który przeszkadza w prowadzeniu zajęć. Doktor pisze wprost: „(...) opowiadam się za potrzebą ograniczonej dyskryminacji”.
Te i inne fragmenty wywołały burzę. W internecie krąży petycja z żądaniem, by profesor UwB Piotr Nowak przeprosił za swoje słowa. Do wtorkowego popołudnia podpisało się pod nią 3 tys. osób. Do protestu włączyli się też m.in. studenci Uniwersytetu Warszawskiego.
We wtorek władze wydziału historyczno-socjologicznego UwB zorganizowały zamknięte spotkanie ze studentami filozofii i etyki. Miały wyjaśnić sprawę. Jednocześnie władze UwB odcięły się od tez dr. Nowaka.
- Chciałbym stanowczo oświadczyć, że wyrażone w artykule poglądy i opinie na temat kształcenia osób niepełnosprawnych, ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, są jego indywidualnymi, prywatnymi ocenami, z którymi władze Uniwersytetu w Białymstoku absolutnie się nie utożsamiają i nie zgadzają - napisał rektor UwB prof. Robert Ciborowski.
Oburzenie wywołała też przytoczona przez dr Nowak historia studenta cierpiącego na zespół Aspergera, który krytykowany jest za swoje nieodpowiednie zachowanie na zajęciach. W artykule dr Nowak pisze o nim, że jest niepoczytalny.
Nie pada nazwisko, jednak dr Nowak miał rzeczywiście do czynienia z takim studentem, na kierunku filozofia i etyka. Na uczelni wrze, bo niektórzy twierdzą, że to właśnie ten chłopak jest bohaterem tekstu.
- Moim celem było wskazanie na problem administracyjno-prawny. Resztę proponuję potraktować jako licentia poetica - napisał nam dr Nowak.
Wie, że powstała petycja z żądaniem przeprosin.
- Aby kogokolwiek przepraszać, muszę wiedzieć, kogo i za co. Od paru dni przedmiotem dyskusji nie jest mój tekst, lecz osoba „spotworniałego” autora. Rzeczowa dyskusja, jaka ma miejsce, toczy się niestety jedynie prywatnie. Piszą do mnie rodzice dzieci z autyzmem i ZA (zespołem Aspergera - przyp. red.). Dzięki temu sporo się dowiaduję o ich trudnym życiu, zarazem przedstawiam wyraźniej i mniej publicystycznie racje, jakie stoją za moim tekstem - podkreślił doktor.
Czy zgadza się z opinią, że obraził studentów z zaburzeniami?
- To pytanie jest po prostu obraźliwe w stosunku do mnie, więc proszę darować mi odpowiedź - napisał dr Nowak.
Są też tacy, którzy bronią naukowca. - Wypowiedział swoje zdanie. Nie powinno się go za to karać, szczególnie w takim miejscu, jakim jest uniwersytet - uważa Dorota Gwoździej, studentka II roku filozofii i etyki. We wtorek podpisała się pod petycją. Ale tym razem popierającą profesora.
Tyle że na razie nikt profesora karać nie chce. Uczelniany pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych dr Dorota Otapowicz, we współpracy z władzami wydziału historyczno-socjologicznego, ma opracować w najbliższych dniach raport.
- Zamierza spotkać się ze wszystkimi, których ta sprawa dotyczy, czyli zarówno ze studentami, jak i z panem profesorem. Na podstawie raportu podejmowane będą dalsze decyzje - dodaje Katarzyna Dziedzik, rzeczniczka UwB.
Opinie
prof. Robert Ciborowski, rektor UwB (fragment oświadczenia): Ubolewam, że przedstawiciel kadry uniwersyteckiej publicznie wyraża opinie i poglądy, które mogą być odbierane jako podważające idee tolerancji i wrażliwości społecznej. Uważam ten sposób prowadzenia dyskusji o obecności osób z niepełnosprawnościami, o specjalnych potrzebach edukacyjnych, na uczelni za nieodpowiedni dla przedstawiciela środowiska akademickiego. Wyrażam też nadzieję, że stanowisko dr. hab. Piotra Nowaka jest stanowiskiem odosobnionym, nie znajdującym poparcia nie tylko na Uniwersytecie w Białymstoku, ale w całej społeczności akademickiej w Polsce.
prof. Małgorzata Kowalska (fragment wypowiedzi na facebookowej stronie „Kronosa”, kwartalnika filozoficznego): Jako koleżanka i bezpośrednia przełożona Piotra Nowaka stanowczo odcinam się od jego artykułu i głoszonych w nim poglądów. Jest mi wstyd, że nasz pracownik mógł coś takiego napisać.
Sylwetka
dr hab. Piotr Nowak:
Artykuł opublikowałem przed dziesięcioma dniami w prasie ogólnopolskiej, licząc na rzeczową dyskusję problemu, o którym traktuje mój artykuł. Zamiast tego, okazało się, że dotknąłem jakiegoś przerażającego tabu. Tak, nie miałem pojęcia, że ono istnieje. To znaczy, trochę się tego domyślałem, ale skala reakcji przeszła moje oczekiwania. Chodzi o tak zwaną mowę nienawiści, która dotknęła mnie oraz moją rodzinę - napisał nam dr hab. Piotr Nowak. To urodzony w 1966 roku filozof, profesor Uniwersytetu w Białymstoku. Zajmuje się m.in. filozofią starożytną, filozofią literatury czy filozofią polityczną. Jest zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika filozoficznego „Kronos. Metafizyka - Religia - Kultura” i członkiem Rady Fundacji Augusta hr. Cieszkowskiego. Profesor to także wielokrotny laureat nagrody Rektora Uniwersytetu w Białymstoku.
To wstyd dla uczelni i środowiska
Czy ma Pan problem z niepełnosprawnymi studentami?
Prof. Jan Poleszczuk, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku: Nie mam takiego problemu i nigdy go nie miałem. To problem zupełnie wydumany przez profesora Nowaka. W procesie kształcenia mamy studentów, którzy pilnie notują i takich, którzy zabierają głos, krytykują, spierają się, kłócą. To cecha pożądana szczególnie na wydziałach humanistycznych. To nie jest matematyka, czy fizyka, gdzie 2 plus 2 równa się 4. To kwestia debaty, sporu itd. Student nauk humanistycznych musi wykształcić w sobie również umiejętność prowadzenia sporu. Tu pojawia się też model roli uczonego. Czy ma być to człowiek, który tylko przekazuje wiedzę i nie prowadzi żadnej dyskusji, czy taki, który bierze na siebie misję i podejmuje dyskusję. Nie z wariatem, nie z psychicznie chorym, tylko ze studentem, który jest zainteresowany. Przecież ci ludzie, którzy przychodzą studiować, przeszli przez cały system edukacji szkolnej. Poradzili sobie ze wszystkimi oczekiwaniami itd. Czyli opisany problem jest problemem samego prof. Nowaka, który nie sprostał wymaganiom.
W swoim artykule opisuje historię studenta z zespołem Aspergera, który zakłóca zajęcia. Zdarzyła się Panu taka sytuacja?
Nagminnie mi się zdarza, że studenci zadają mi pytania, po których aż mnie zatyka. I szczególnie sobie takich studentów cenię. Natomiast jak się już pojawiają tego rodzaju problemy, trzeba je rozwiązywać z niezwykłą ostrożnością i starannością. Kiedy traktujemy studenta z szacunkiem, nie urasta to do jakiejś wybuchowej roli. Trzeba umieć pokazać mu, że czegoś nie wie, ale oczywiście nie tak, żeby go upokorzyć.
To teraz zapytam Pana tytułem tekstu prof. Nowaka. Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe?
To ja odwrócę to pytanie. Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być zatrudniani na uczelni jako pracownicy naukowi?
To bardzo ostre stwierdzenie
Ale to jest dokładnie to samo pytanie. Jeżeli w jednej grupie mogą znaleźć się osoby niezrównoważone psychicznie i możemy stawiać im jakieś dyskryminujące bariery, to odwracamy pytanie. Czy wśród pracowników akademickich nie zdarzyli się ludzie, którzy są sfrustrowani, którzy mają problemy alkoholowe, czy z opanowaniem swojej seksualności itd.? Samo to pytanie jest bezsensowne, ponieważ nie istnieje problem, który opisał prof. Nowak. I dlatego to jest skandal. A ofiarą ataku osoby psychicznie chorej można stać się na ulicy, wszędzie.
Usłyszałam od ludzi pracujących na UwB, że prof. Nowak przyniósł wstyd naszej uczelni.
Nie tylko uczelni. Przyniósł wstyd środowisku naukowemu, które jakoś tam reprezentuje. W końcu jest filozofem, humanistą. To nie jest pracownik naukowy, który uczy studentów przykręcania śrubek.
A jak Pan czytał artykuł prof. Nowaka, to co Pan sobie myślał?
Jak czytałem ten artykuł, to myślałem o tych wszystkich konsekwencjach. I prawdę mówiąc nie zawiodłem się. Reakcja wszystkich środowisk naukowych i pracowników UwB jest dla mnie oczywista i normalna. Bo raz jeszcze powtórzę. Jest to problem wydumany kompletnie.
Na forach internetowych szybko pojawiła się informacja, o którego studenta może chodzić.
Oczywiście. To jest również przykład takiego nieetycznego działania profesora. Został wykorzystany przypadek konkretny, dający się zidentyfikować, w którym profesor jest stroną. Wykorzystał tę asymetrię wiedzy do tego, żeby zbudować oskarżenie. Wystąpił jako świadek w swojej własnej sprawie. Naruszył fundamentalne zasady moralne. Nie zdziwiłbym się, gdyby to nie skończyło się tylko na burzy prasowej, ale również np. pozwem cywilnym.
Rozmawiała Marta Gawina