Nieźle namieszała im w głowach. Nadieżda Mosart sprawiła, że każdy z bohaterów tej historii niespodziewanie dla siebie odbył swoją osobistą terapię. Mikołaj Długosz, znany warszawski fotograf, wybrał się np. w sentymentalną podróż do dzieciństwa i okresu dojrzewania, Mikołaj Spodaryk, edukator wystaw w Galerii Bunkier Sztuki, doświadczył na własnej skórze, co znaczy być autorytetem dla małoletnich buntowników, a chłopcy z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii (MOS) nr 2 w Krakowie zasmakowali trochę sławy. A najważniejsze: młodzi dowiedzieli się sporo dobrego o sobie, bo zanim poznali Nadieżdę, potrafili jedynie mówić o swoich wadach.
Nadieżdy w żadnym wypadku nie można pominąć w tym tekście. Kiedy ta królowa fotografii przybyła do Krakowa, nieźle tu narozrabiała. Lokalnych dziennikarzy zirytowała, a nawet porządnie zdenerwowała swoją tajemniczością, niezrozumiałą bełkotliwą sztuką. Czytamy w zapowiedzi jej wystawy: „Mimo młodego wieku została uznana za największe artystyczne objawienie ostatnich lat. Jej prace znajdują się w największych kolekcjach muzealnych świata (…). Określona mianem wschodzącej gwiazdy fotografii z regionu Europy Środkowo-Wschodniej artystka odwiedziła Polskę po raz pierwszy”.
Czas odsłonić karty. Nadieżda Mosart to żadna gwiazda, lecz pseudonim, pod którym ukryli się chłopcy z ośrodka socjoterapii. Nadieżda z rosyjskiego oznacza „nadzieja”, MOS to Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii przy ul. Górka Narodowa w Krakowie. Resztę łatwo dopowiedzieć.
Smak sławy
Nastolatkowie z MOS-u przez cały rok uczestniczyli w różnych spotkaniach z artystami, w grudniu pod okiem Mikołaja Długosza uczyli się fotografowania, zwiedzali Kraków, szukali ciekawych ujęć.
„Zatrudniono” Nadieżdę trochę po to, by chłopcy mogli podzielić się z nią swoją sławą i sukcesem. - Ale też chcieliśmy zaskoczyć, sprowokować, zbić z tropu. Młodzi przy tym spędzali wesoło czas, i o to chodzi: pokazaliśmy, że sztuką przecież można się bawić - podkreśla Mikołaj Spodaryk, jeden z pomysłodawców projektu, edukator w Bunkrze Sztuki.
16 grudnia br. jedenastu wychowanków MOS-u po raz pierwszy w życiu miało własną wystawę. Rozpychała ich duma? I to jak. Rozsadzała ich od środka! - Cykać jedną za drugą fotę to żadna sztuka - zauważył Przemek w dniu wernisażu.- Pan Mikołaj nas uczył robić zdjęcia mądrze, żeby potem móc wytłumaczyć, po co ta fota i co chcę na niej pokazać. Polubiłem to - dodaje.
Czytaj więcej:
- Dla początkujących fotografów z Górki Narodowej laboratorium LabLab, partner projektu, specjalnie zorganizowało zbiórkę aparatów fotograficznych.
- Dobra robota Mikołajów
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień