Rewolucja rowerowa skonfliktuje poznaniaków na kilka lat
- W Poznaniu dobrym pomysłem było stworzenie Programu Rowerowego 2016-2022, który pokazuje szkielet sieci dróg rowerowych, ale zakres prac nie jest podzielony na etapy, nie dowiadujemy się z niego co będzie robione w pierwszej, a co w drugiej kolejności - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" radny PO i rowerzysta Tomasz Lipiński.
W ostatnich dniach głośno było o podpórkach dla rowerzystów, które Zarząd Dróg Miejskich zamontował w centrum Poznania. Pana koledzy z Rady Miasta nazywają je fanaberią i rozpasaniem.
Mają rację, absurdalne są same podpórki, wybrane lokalizacje i koszt. Ich zamontowanie nie było też konsultowane z oficerem rowerowym, to wyłącznie inicjatywa ZDM, dlatego napiszę interpelację w tej sprawie, bo chciałbym się dowiedzieć kto konkretnie za to odpowiada. Jeśli podpórki mają służyć rowerzystom to powinno się je stawiać na ścieżce rowerowej i przed działającą sygnalizacją, a nie jak to zrobiono bez namysłu na ulicy Kościuszki.
Teraz to radni postanowili przeprowadzić rewolucję rowerową, wyręczając urzędników? Ostatnio kilku z nich, w tym Pan, pojechało do Sewilli, by sprawdzić stan tamtejszej infrastruktury rowerowej i sieć ścieżek.
Jeśli chcemy przeprowadzić rewolucję, która ma kosztować około 100 mln zł, to wyjazdy są konieczne, ponieważ radni ustalają budżet miasta. Przy tak zaplanowanym i potężnym funduszu rowerowym lepiej uczyć się na cudzych błędach, niż samemu je popełniać.
W stolicy Andaluzji wielki projekt rowerowy zrealizowano w trzy lata. W tym czasie długość i liczba dróg rowerowych wzrosła z 12 do 122 km, a spójna sieć infrastruktury skłoniła do przesiadki z samochodu na rower aż 20 tys. kierowców. W Poznaniu możemy powielić te działania?
Trudno porównywać oba miasta, ponieważ w Sewilli gęstość zaludnienia jest o wiele wyższa niż w Poznaniu, do tego dochodzi inny klimat. Ta pierwsza obszarowo jest dwa razy mniejsza od naszego miasta, a ma około 700 tys. mieszkańców. Natomiast od Hiszpanów możemy się nauczyć tworzenia infrastruktury rowerowej bez zbędnych kłótni.
Zlikwidowano tam co najmniej 4 tys. miejsc parkingowych, a mimo to, jak Pan zauważył, nie wywołało to konfliktu kierowców z cyklistami.
Tu warto zauważyć, że tych miejsc parkingowych na chodnikach w zabytkowym centrum w zasadzie nie ma, ale i nie stworzono w tym miejscu dróg rowerowych. Te powstały na tzw. ringu, opasającym stare miasto, ścieżki rozchodzą się na peryferia. Samochód można jednak zostawić na parkingach wielopoziomowych, a te powstały zanim zaczęto zabierać miejsc na ulicach i chodnikach, w przeciwieństwie do Poznania. Hiszpanie zaczęli więc swoją rewolucję od właściwej strony. Kiedy brakowało miejsca na pełnowymiarową ścieżkę, to nie zwężano tam ulicy do jednego pasa, a ścieżkę, powiedzmy do metra. Pokazano nam to na przykładzie porównywalnym do tego, jaki mamy na ul. Grunwaldzkiej, przy dawnym kinie Olimpia. U nas, zamiast zrobić węższą ścieżkę, rozważano nawet wyburzenie fragmentu tego budynku.
Co ze stacjami rowerowymi? W Sewilli są rozmieszczone co kilkaset metrów.
Ich system jest akurat jest znacznie mniej praktyczny niż poznański. Prosty przykład: kiedy dojeżdża się rowerem do stacji i brakuje wolnego miejsca, to u nas przypina się go do innego jednośladu, tymczasem w Sewilli trzeba szukać wolnego miejsca. Kiedy szukaliśmy stacji przy tamtejszym urzędzie miasta jadąc na spotkanie z wiceburmistrzem, znalezienie go zajęło nam ponad 40 minut.
Wicemistrzyni olimpijska zachęca do jazdy na rowerze zimą
Źródło: TVN24 BIS / x-news
Obecnie w Poznaniu mamy około 140 km dróg rowerowych, ale brakuje im spójności.
To nas różni, ponieważ Hiszpanie kompleksowo opracowali szkielet dróg rowerowych, łącznie z harmonogramem oddawania poszczególnych odcinków. W Poznaniu dobrym pomysłem było stworzenie Programu Rowerowego 2016-2022, który ten szkielet owszem pokazuje, ale zakres prac nie jest podzielony na etapy, nie dowiadujemy się z niego co będzie robione w pierwszej, a co w drugiej kolejności. Mamy więc idealny obraz jak sieć ścieżek ma wyglądać, ale dochodzenie do niego moim zdaniem będzie totalnie chaotyczne, dojdzie do tego, że np. na ul. Głogowskiej zrobimy dwa fragmenty ścieżek, które przez kilka lat nie będą ze sobą połączone. W tym czasie niepotrzebnie będziemy wchodzić w lokalne konflikty z mieszkańcami i kierowcami.