Rozmawiamy z Robertem Talarczykiem, dyrektorem Teatru Śląskiego w Katowicach.
11 listopada, w święto 100-lecia odzyskania niepodległości, teatr, którym pan kieruje, zagra spektakl „Korfanty. Hotel Brześć i inne piosenki”.
Ten spektakl pokazuje bardzo ważny temat w sposób nieoczywisty, w formie punkowego koncertu. I pewnie część widzów ma z tym problem, ale cała masa, szczególnie młodych ludzi, właśnie z taką formą się identyfikuje. W ten nieszablonowy sposób pytamy, co pozostało z dziedzictwa takich postaci jak Korfanty czy Piłsudski. Bez prostej czołobitności albo przejaskrawionej szkolnej akademii. Chcemy opowiadać współczesnym językiem o tym, co nas wszystkich, także tych młodych widzów, stworzyło. Poprzez takie właśnie spektakle chcemy szukać nici, która łączy nas między pokoleniami, bo choć porozumiewamy się różnymi językami, mamy wspólne dziedzictwo.
W repertuarze Teatru Śląskiego są też i inne tytuły, które mają za pomocą teatralnego języka przepracować temat polskiej i śląskiej tożsamości i historii. Programowo wprowadza pan taką tematykę do repertuaru, uważa ją za ważną.
Jesteśmy na Śląsku, w miejscu wielokulturowym, z taką, a nie inną tradycją, historią i kulturą i chcemy budować wspólną tożsamość, nie zapominając, jaka była historia tego miejsca i tego teatru. To jest jeden z bardzo istotnych elementów naszej działalności. Chcemy stworzyć tu w teatrze taką mitologię, jaka udała się w filmie Kazimierzowi Kutzowi - posiłkując się teatrem, wzorujemy się na jego opowiadaniu o Śląsku.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień