Rodzi się więcej dzieci, ale Opolan i tak ubywa
W ubiegłym roku Opolszczyzna liczyła 993 tys. mieszkańców, ponad 54 tys. mniej niż 10 lat temu. Choć liczba urodzeń drgnęła, to z demografią nadal jesteśmy „pod kreską”.
Pod koniec 2016 r. w województwie opolskim mieszkało 993 tys. osób, co stanowiło zaledwie 2,6 proc. ogólnej liczby ludności Polski. Rok do roku ubyło 3 tysiące osób, a w ciągu 12 lat - ponad 54 tysiące. Na 1 km kw. przypadało na przełomie roku 106 mieszkańców. Więcej z nas mieszkało w miastach - 515 tys., a na statystycznych 100 panów przypadało 107 pań.
Specjalizujący się w geografii ekonomicznej prof. Krystian Heffner zaznacza jednak, że sama liczba ludności nie stanowi podstawy do „istnienia” czy „nieistnienia” regionu. Ważniejsze jest znaczenie gospodarcze.
Sama liczba ludności nie stanowi podstawy do „istnienia” czy „nieistnienia” regionu. Ważniejsze jest znaczenie gospodarcze
- Województwo opolskie mieści się w grupie około 40 procent regionów europejskich o podobnej lub mniejszej liczbie mieszkańców. Większość czeskich regionów jest mniejsza, nie ma więc żadnych przeszkód, żeby Opolskie nadal funkcjonowało - wyjaśnia prof. Heffner.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że województwo opolskie ma problemy związane z potencjałem ludnościowym, który od dłuższego czasu ulega stopniowemu zmniejszeniu, ale to jest tendencja ogólnopolska. - Nie dalej jak w tym tygodniu na inauguracji strategii rozwoju województwa dolnośląskiego podnoszono problem wyludniania i potencjału jako jeden z podstawowych. Okazuje się, że to województwo poza Wrocławiem i jego aglomeracją właściwie się nie rozwija - kontynuuje prof. Heffner.
Za naukowym określeniem „potencjał ludnościowy” kryje się odsetek mieszkańców w tzw. wieku produkcyjnym czy dzieci, co ma wpływ lub będzie miało na rozwój gospodarczy regionu.
Ze statystyk wynika, że liczba osób które pracują lub mogą pracować maleje w porównaniu z tymi, którzy są na to za młodzi lub zakończyli karierę zawodową. Najmłodszych mieszkańców (w wieku do 14 lat) przed rokiem było w regionie 130,6 tys., o 0,2 proc. mniej niż rok wcześniej. Dla porównania liczba osób starszych w wieku 65 lat i więcej wzrosła o 3,5 proc. - do 169,6 tys. Spośród wszystkich mieszkańców najmłodsi stanowili 13,2 proc., a seniorzy 17,1 proc.
W 2016 r. na Opolszczyźnie urodziło się 8,6 tys. dzieci, o 4,2 proc. więcej niż w 2015 r., ale dla porównania w tym czasie zmarło 10 tys. osób, o 4,4 proc. mniej niż przed rokiem. W efekcie przyrost naturalny jest ujemny i małe w tym pocieszenie, że w 2015 r. ten „minus” był większy.
Kolejnym problemem są migracje. W 2016 r. z innych regionów przyjechało na Opolszczyznę 2,3 tys. osób, a wyjechało 3,1 tys., z zagranicy przyjechało 0,4 tys., a wyemigrował tysiąc mieszkańców.
Najwięcej mieszkańców ubyło w ubiegłym roku w powiecie głubczyckim (o 1 proc.), brzeskim i prudnickim, a przybyło w namysłowskim (o 0,2 proc.) i opolskim.
Podczas gdy liczba urodzonych dzieci w przeliczeniu na 1000 mieszkańców w regionie wynosiła w 2016 r. 8,7 promila, to przodownikami wśród gmin były Pokój (11,5 promila), Gogolin i Izbicko.
- Rzeczywiście, w 2016 roku urodziło się u nas 63 dzieci, o 7 więcej niż w roku 2015, a że gmina jest mało liczna, to stąd zapewne rekord „statystyczny” - analizuje Agata Kruszelnicka z Urzędu Stanu Cywilnego w Pokoju. Niestety, na tym dobre informacje o nowych mieszkańcach gminy się kończą. W tym roku w USC zameldowano zaledwie 18 dzieci. Dla porównania w rekordowym, w ostatnich latach, 2010 roku było ich 85.
Korfantów z kolei wybił się na pierwsze miejsce „in minus” w liczbie osób opuszczających gminę, w porównaniu z napływającymi do niej. O ile w regionie w przeliczeniu na 1000 ludności saldo migracji wynosiło minus 1,38 promila, to w Korfantowie wyniosło minus 7,94 promila, a w Kietrzu - minus 7,80 promila. Na plus wyróżniły się Skarbimierz (9,38 promila), zapewne za sprawą lokujących się w podstrefie ekonomicznej przedsiębiorstw i podopolskie Chrząstowice (8,19 promila) - wpisujące się w trend przenosin mieszkańców z miasta na wieś.
Janusz Wójcik, burmistrz Korfantowa, nadziei na poprawę demografii w gminie upatruje w powrotach mieszkańców z autochtonicznych wsi, którzy w latach 80. XX wieku wyjechali do Niemiec.
- To ci, którzy już są lub przejdą na niemieckie emerytury. Oni już szukają u nas miejsca, na co przygotowuje się np. Opolskie Centrum Rehabilitacji czy przedsiębiorca, który w Puszynie planuje stworzyć dom dla seniorów - wymienia burmistrz.
Arkadiusz Wiśniewski o statystycznym opolaninie