Rodzice boją się o dzieci wracające ze szkoły. To wszystko przez szalejących kierowców na ul. Śląskiej w Gubinie. Mieszkańcy proszą o fotoradar, ale szans prawie nie ma.
Nie pierwszy raz gubinianie proszę o fotoradar. Wcześniej mówiono o niebezpiecznej ulicy Piastowskiej. Jedni martwią się bardziej, inni mniej. - Faktycznie, zdarza się, że czasami ktoś za bardzo doda gazu, ale często są tutaj kontrole policyjne - opowiada pan Mieczysław, napotkany na ulicy. Co innego mówi pani Ilona Mrowińska. - To bardzo ruchliwa ulica więc fotoradar moim zdaniem by się przydał - stwierdza.
Są też inne niebezpieczne odcinki, np. drogi wylotowe z miasta. O jednej z takich dróg mówił podczas sesji radny Tomasz Romanowski. - Interweniuję w imieniu mieszkańców ulicy Śląskiej, na trasie w kierunku Sękowic. Kierowcy ciągle przekraczają tam dozwoloną prędkość - tłumaczył radny. - Jest niebezpiecznie, zwłaszcza dla pieszych. Tylko po jednej stronie jest wąski chodnik. Prosty odcinek drogi kończy się ostrym zakrętem i kierowcy, którzy jadą za szybko, często wjeżdżają na ten chodnik z wielką prędkością.
Rodzice z tego rejonu najbardziej obawiają się o dzieci, wracające ze szkoły. - Chodzi o bezpieczeństwo. Czy można zainterweniować w inspektoracie transportu drogowego? - dopytywał radny podczas posiedzenia w urzędzie.
Burmistrz Bartłomiej Bartczak nie zmienił własnego zdania w tej sprawie. - Mówiłem już o tym. Nie jestem zwolennikiem stałych fotoradarów. Uważam, że doraźne kontrole funkcjonariuszy policji oraz pouczanie są wystarczające. Ale jeśli ktoś uważa, że fotoradar jest niezbędny, to nawet zwyczajny obywatel może złożyć wniosek do inspektoratu - mówił w rozmowie z „GL” Bartczak. Dodał również, że poprosi policjantów o zwiększenie ilości kontroli drogowych.
Jak się dowiedzieliśmy, postawienie stacjonarnego foto-radaru nie jest takie proste. - Kończymy realizację projektu na lata 2011-2015, związanego z fotoradarami. Zostało nam tylko sześć urządzeń do zainstalowania - przyznaje Łukasz Majchrzak z centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. - Mamy już 400 fotoradarów stacjonarnych. Obecnie nawet jeśli wpłynie do nas wniosek i wszystkie warunki zostaną spełnione, to sprawa będzie musiała poczekać - dodaje. Dlaczego? Ponieważ wszystkie zakupione urządzenia są już na drodze i nie ma planów co do dalszych inwestycji w tym kierunku.
Co dalej?- Należy czekać. Jeżeli będziemy rozbudowywać system nadzoru drogowego, to zweryfikujemy wnioski - podkreśla przedstawiciel głównego inspektoratu.
Problem w tym, że nawet jeśli wniosek spełni warunki, to wcześniej zostanie zrobiona klasyfikacja i pierwszeństwo będą miały drogi ważniejsze. Ponadto oczekiwanie na taki fotoradar to około 1,5 roku.