Anna Klaman

Rok po wielkiej nawałnicy. Tak wygląda obecnie życie mieszkańców Rytla

Z lewej przy domku holenderskim Monika Kosiedowska. W tle Roman Schmidt, z prawej pani Irena. W głębi nowy dom postawiony przez Fundację Petralany, który Fot. Anna Klaman Z lewej przy domku holenderskim Monika Kosiedowska. W tle Roman Schmidt, z prawej pani Irena. W głębi nowy dom postawiony przez Fundację Petralany, który wymaga wykończenia.
Anna Klaman

Dwie sąsiadki - Irenę Schmidt i Monikę Kosiedowską z Rytla spotykamy w letnie popołudnie. Nie piją kawy, bo to też nie pogawędka z ploteczkami. Pani Monika pomaga pisać wniosek o zasiłek dla ojca pani Ireny.

Starszy pan wymaga ciągłej opieki. Nawet policzyła, od 18 marca był siedem razy w szpitalu, łącznie spędził w nim 17 dni. Najpierw lekarze zdecydowali, że trzeba ująć jedną nogę, drugiej - niestety - też nie udało się uratować. Pani Irena ma wyczulony słuch. - Chyba wołał? Coś jakby słyszałam - dopytuje i zrywa się sprawdzić, co się stało.

Tata miał swój osobny dom, ona w głębi posesji razem ze swoimi dziećmi i mężem - drugi. Był prezentem ślubnym. A potem może było nie tak, że co rok prorok, ale stworzyli udaną rodzinę, taką, że każdy drugiemu oddany. Teraz rodzina pani Ireny jest ośmioosobowa, bo chłopcy starają się już iść „na swoje”. Ale na przykład córka z Anglii - tak jest zżyta z mamą, że na urlop z własną rodziną - przyjeżdża i tak do niej. Podczas nawałnicy też tu byli.

- Podniosłam ojca, wyżej na poduszki. Zsunął się, dlatego mnie wołał - mówi pani Irena.

Jak wygląda obecnie życie mieszkańców Rytla? Czytaj w dalszej części artykułu.

Pozostało jeszcze 82% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Klaman

Praca w naszym zawodzie bardzo się zmieniła przez ostatnie lata. A my poddawani jesteśmy ciągłym próbom. Staramy się też nadążać za nowinkami technologicznymi. Wszystko to uczy pokory. Relacjonując, opisując wydarzenia, pamiętamy, że robimy to dla Państwa. Jesteśmy trochę jak zdziwione wszystkim dzieci. Dziwimy się, pytamy, piszemy, ale też czytamy. Jak bez tego moglibyśmy zachęcać do lektury? Sama przeszłam ostatnio na cyfrowe prenumeraty moich ulubionych tygodników. Takie czasy - jesteśmy online, więc i czytamy online. Lekturą właśnie - pomijając Netflixa :) - wypełniam swój wolny czas. Dla mnie i moich kolegów dziennikarstwo to nieustanna przygoda i adrenalina, od której jesteśmy już chyba uzależnieni. Każdy dzień jest inny, a każdy tekst stanowi test naszej użyteczności. Dla Państwa - naszych Czytelników! Wierzymy, że jesteśmy Wam potrzebni. I to dodaje nam skrzydeł, gdy trzeba nagle - wieczorem lub w nocy - pojechać tam, gdzie powinniśmy być. Wiele się dzieje, bo i Państwo tyle robicie. Współpracujecie, tworzycie społeczeństwo obywatelskie. Władza - przynajmniej z założenia - powinna pracować dla Nas, ale to Wy poświęcacie wolny czas dla dobra wspólnego. A więc opisujemy. Zdarza się, że wytykamy błędy. No i nieustannie czekamy na tematy od Państwa, bo, co tu dużo kryć, to Wy najlepiej wiecie, co w trawie piszczy! Macie kłopot, coś Was denerwuje? Zachęcamy do kontaktu z nami.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.