Rok wojewody. Od flagi UE do Chin
- Wiem, że nie zawsze para szła tylko w tłoki, czasami w gwizdek - mówi o pierwszym roku swojej pracy wojewoda Przemysław Czarnek.
- Nie miałem czasu świętować, byłem wtedy w Chinach. Tam rozmawiałem z władzami prowincji Guangdong o potencjale lubelskich firm i uczelni - mówi Przemysław Czarnek, wojewoda lubelski. W pierwszych dniach grudnia minął rok, jak objął stanowisko w gmachu przy ul. Spokojnej.
To było zaskoczenie. Nazwisko 39-letniego dziś prawnika, wykładowcy KUL na giełdzie potencjalnych wojewodów pojawiło się dosłownie dwa dni przed wręczeniem powołania.
Zaskoczenie było podwójne, bo Czarnek nie był politykiem, a już w ogóle nie był kojarzony z lubelskim PiS. Należało go łączyć z zamojskim posłem tej partii, Sławomirem Zawiślakiem, z którym Czarnek współpracował od lat.
Stąd też komentarze lubelskich działaczy PiS, którzy jasno mówili, że w wewnętrznej walce o obsadzenie fotela wojewody wygrała tzw. frakcja terenowa, a przegrała lubelska.
- A jak ładnie się to wszystko poukładało - mówi nam jeden z lubelskich polityków PiS. - Wojewoda sięgnął zarówno po ludzi z tzw. terenu jak i z Lublina - dodaje.
I faktycznie, w urzędzie wojewódzkim zaczęli pracować np. miejscy radni Lublina Tomasz Pitucha i Mieczysław Ryba (obaj z PiS) czy Tomasz Sonntag, przewodniczący klubu „Gazety Polskiej” w Lublinie.
Dyrektorem generalnym LUW został Paweł Gilowski, syn byłej wicepremier w rządzie PiS Zyty Gilowskiej, a szefem od zarządzania kryzysowgo jest Andrzej Odyniec z Włodawy.
Przemysław Czarnek: Nie ma kolizyjnego kursu z samorządem. Z marszałkiem województwa rozmawiamy niemal codziennie
Czarnek pod względem aktywności medialnej wyprzedza swoich poprzedników o dwie długości. Dziennikarze regularnie otrzymują maile z informacjami typu „co dziś będzie robił wojewoda”.
Jest też youtuberem i lubi media, chociaż dziennikarzy już niekoniecznie. Potrafi ich strofować, ale nie jest pamiętliwy.
Wojewoda dużo jeździ po województwie, a to doglądając budowy wałów przeciwpowodziowych, a to nadzorując realizację programu Rodzina 500 plus. W tym przypadku trzeba przyznać, że wypłacanie pieniędzy na dzieci na Lubelszczyźnie odbywa się bezproblemowo.
To nie oznacza, że w pierwszym roku urzędowania nie było kontrowersji. Pierwsze były już w lutym tego roku. Ze ścian w urzędzie zniknęły wizerunki komunistycznych wojewodów.
- Wyszedłem ze swojego gabinetu i zobaczyłem, że czekający kombatanci, męczeni na Zamku Lubelskim, siedzą teraz pod portretami najwyższych przedstawicieli państwa totalitarnego, które ich prześladowało. Poczułem się z tym źle - tłumaczył.
Zaraz potem usunął - wzorem Beaty Szydło - z gabinetu flagę UE. To jasno pokazało, że wojewoda, jako reprezentant rządu, czerpie wzorce zachowań z samej góry. A skoro rząd od roku jest w ciągłym sporze z polityczną opozycją, to w Lublinie nie może być inaczej.
W kwietniu wojewoda zagroził, że może rozwiązać sejmik województwa, bo ten przyjął stanowisko, że przy podejmowaniu uchwał będzie stosować się do wyroków Trybunału Konstytucyjnego. W tym też tych, które nie zostały opublikowane przez rząd PiS.
Do spięć doszło też przy zwolnieniu dyrektor Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej prof. Elżbiety Starosławskiej. Spory budziły sprawy dotyczące rozbudowy szpitala.
Inwestycja jest opóźniona, na jej dokończenie jest potrzebne przesunięcie na przyszły rok pieniędzy państwowych.
Odpowiedni wniosek marszałek województwa wysłał do wojewody, a ten... odesłal dokument do poprawki. - Jak w szkole, kiedy nauczyciel nakazuje poprawić pracę domową - irytuje się jeszcze dziś jeden z urzędników marszałka.
- Nie ma żadnego kursu kolizyjnego z samorządem - uspokaja wojewoda. - Z marszałkiem rozmawiamy prawie codziennie. Ostatnio o potrzebie budowy łącznic kolejowych na trasie Lublin - Zamość. COZL też nie było kursem kolizyjnym. Dokończenie inwestycji jest w interesie wojewody i się udało. Jest wstępna decyzja ministra finansów o przesunięciu środków - dodaje Czarnek.
Jednak stosunki na linii LUW - samorząd mogą się teraz ochłodzić. Wkróce wojewoda ma podjąć decyzję, czy postąpić z wolą CBA i wnioskować do Rady Miasta o wygaszenie mandatu prezydenta Lublina, Krzysztofa Żuka. Na razie sprawę analizują prawnicy.
- Żałuję jednego. Nie udało mi się namówić marszałka, żeby zostawił na stanowisku lekarza w COZL prof. Starosławską - pzyznaje Czarnek - Można różnie oceniać jej pracę jako dyrektora, ale onkologiem jest wybitnym - dodaje wojewoda.