Rozmowa z dr. MICHAŁEM CICHORACKIM, socjologiem z UKW w Bydgoszczy o mniejszej emigracji Polaków.
Niecałe 12 procent Polaków zamierza wyjechać w ciągu roku do pracy zarobkowej w Wielkiej Brytanii lub w Niemczech - podaje Work Service. Dwa lata temu chciało prawie 20 procent. To efekt dobrej zmiany?
Rok rządów PiS to za krótki okres do stwierdzenia miarodajnych tendencji.
Politycy chwalą się najniższym bezrobociem w kraju. Skoro łatwiej o pracę, to nie trzeba jej szukać daleko?
Miejsc pracy pewnie jest więcej, ponieważ wielu Polaków wyjechało. Popatrzmy na wzrost gospodarczy i dynamikę inwestycji - wzrost gospodarczy jest znacznie mniejszy od zakładanego, a spadek inwestycji jest dramatyczny.
Prezes Kaczyński już wskazał winnych spadku inwestycji, to przedsiębiorcy sprzyjający minionej władzy. Nie chcą zarabiać.
Tylko największy spadek inwestycji jest w sektorze publicznym, a nie w prywatnym. Wzrost gospodarczy napędzany jest konsumpcją. Tu nie ma przełożenia, że wzrost gospodarczy generuje nowe miejsca pracy. Raczej opuszczone miejsca pracy zajmowane są przez tych, którzy wcześniej pracy nie mieli.
Może część Polaków dostała 500 plus i nie chce emigrować?
Oczywiście, może to mieć jakiś wpływ, bo pobudza konsumpcję, a jej wzrost jest obecnie zauważalny. W ostatnim raporcie Banku Światowego wskazano, że Polska może zapobiec kłopotom gospodarczym, jeśli wiek emerytalny nie zostanie obniżony...
...właśnie został.
A większa aktywizacja kobiet na rynku pracy też wpłynie na wzrost gospodarczy. Tymczasem „500 plus“ działa odwrotnie. Nie musimy mitologizować zaleceń Banku Światowego, ale rozwiązania proponowane przez globalne instytucje gospodarcze są inne, niż realizowane przez rząd PiS.
A jeśli nie chcemy do Wielkiej Brytanii, bo tam po Brexicie jest więcej napadów na Polaków? A i w Niemczech atmosfera wobec migrantów nie jest najlepsza?
W Niemczech jest niechęć do imigrantów z Afryki Środkowej i Bliskiego Wschodu, a nie do Polaków. U nas Ukraińcy nie budzą niechęci. A gdyby zamiast nich byli to imigranci z Erytrei, to pewnie byłby problem.
Jeśli dwa miliony Polaków wyjechały za chlebem, to kto ich zastąpi?
Ukraińcy. Już widać, że Ukraińcy pracujący w Polsce i wydający u nas pieniądze napędzają naszą gospodarkę. Może to odpowiedź na pytanie o bezrobocie i rynek pracy? W lukę zwolnioną przez Polaków, którzy wyjechali na Zachód, wchodzą imigranci, a będziemy ich potrzebować jeszcze więcej. Stopień tzw. dzietności w Polsce jest coraz mniejszy. Jeśli liczba ludności w kraju do 2050 roku ma nie spaść do 34 mln, tylko utrzymać się na obecnym poziomie, to imigrantów będziemy potrzebować dwa - trzy razy więcej niż dziś. Jest wyraźny związek między liczbą ludności a wzrostem gospodarczym.
Kiedy rośnie liczba ludności - rośnie wzrost gospodarczy. Im więcej ludzi pracuje, tym większy przyrost PKB. Warunkiem przyrostu PKB jest utrzymanie tempa wzrostu gospodarczego i wzrostu liczby ludności.
Ostatnio, po głupiej wypowiedzi jednej z posłanek PiS, rośnie grupa Polaków, którzy domagają się deportacji jak najdalej od kraju.
Co mam powiedzieć? Jak ktoś w ten sposób podchodzi do problemów, to znaczy, że nie rozumie niczego z tego, co nas dziś otacza. Wszystkie, najbardziej rozwinięte gospodarki świata potrzebują imigrantów. W Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, także w Polsce. Kiedy spada liczba ludności, maleje grupa pracujących, a rośnie odsetek starszych, niepracujących już Polaków, to odpowiedź jest oczywista. Ktoś w tę lukę musi wejść, bo prawdopodobnie nie będzie się w kraju rodzić więcej dzieci.