Rok z życia miasta. Sensacyjni patroni białostockich ulic
Znowu szykuje się w Białymstoku zmiana nazw niektórych ulic. Wszystko, co kojarzyło się z komunizmem straciło ważność.
W okresie międzywojennym białostockie ulice też zyskiwały nowych patronów. Zaczęło się zaraz po odzyskaniu niepodległości w 1919 r. Już 17 kwietnia Tymczasowy Komitet Miejski zatwierdził wykaz z 203 ich polskimi nazwami, poczynając od Alejowej, a kończąc na Żytniej. Większość została przetłumaczona po prostu z obowiązującej dotąd nomenklatury rosyjskiej. Jednak 80 nazw było zupełnie nowych. Wśród nich znalazły się ul. Sienkiewicza, znana w czasach carskich jako Mikołajewska, Elektryczna, przedtem Mieszczańska oraz Pałacowa - dawna Instytutowa. Te 3 ulice w czasach sanacji czekał ponowny chrzest. Ich patronami stawały się osoby znane, które właśnie tragicznie zakończyły życie.
W pierwszej połowie września 1932 r. w katastrofie lotniczej zginęli słynni polscy piloci Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura. Dla uczczenia bohaterów przestworzy poświęcono ulicę Pałacową. Kiedy w czerwcu 1934 r. ukraińscy nacjonaliści zastrzelili w Warszawie ministra spraw wewnętrznych RP Bronisława Pierackiego, już tydzień później białostocki magistrat podjął decyzję o przemianowaniu ul. Sienkiewicza. Teraz, mieszczącym się przy niej najważniejszym urzędem policyjnym patronować miał bardziej właściwy człowiek.
No i wreszcie nastał 1936 r. a z nim kolejna głośna katastrofa lotnicza. Zginął w niej gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, jeden z najwierniejszych podkomendnych Marszałka Józefa Piłsudskiego, współtwórca przewrotu majowego w 1926 r. , zagorzały zwolennik sanacji i jej twardych rządów. Katastrofa wydarzyła się 18 lipca 1936 r. Gen. Orlicz-Dreszer przebywał na Wybrzeżu. Czynnie związany był bowiem z działalnością polskiej Ligi Morskiej i Kolonialnej. Feralnego dnia samolot wystartował z Truskawca i leciał do Gdyni. Tam dobijał właśnie statek „Batory”, powracający z Ameryki. Na pokładzie znajdowała się żona generała, Erwina Dreszerowa. Generał sam pilotował awionetkę. Pogoda była nie najlepsza. Odprowadzający odradzali lot. Wiedzieli, że podróż będzie przebiegała „w iście kawaleryjskim tempie”. I stało się najgorsze. Wręcz na oczach pasażerów „Batorego” samolot runął do morza. Nikt nie ocalał, choć na ratunek pośpieszyły momentalnie najbliższe łodzie i trawlery. Na wydobytym ciele generała nie było obrażeń, poza niewielką raną na skroni. Zatwardziały piłsudczyk, śmiały ułan i lotnik, przeżył swojego Wodza nieco ponad rok. Pochowany został na Oksywiu.
29 września 1936 r. mieszkańcy białostockich przedmieść Słoboda i Bażantarnia zwrócili się do prezydenta Seweryna Nowakowskiego z prośbą o przemianowanie przedłużających się ulic - Dzielnej i Wspólnej na ul. gen. Orlicza-Dreszera. Chcąc wykazać się gorliwością przeprowadzili nawet zbiórkę pieniędzy na Fundusz Obrony Narodowej. Nic to jednak nie dało. Pod koniec października Rada Miejska postanowiła imieniem generała zaszczycić mieszkańców ulicy Elektrycznej. Właściwe uroczystości przemianowania odbyły się 22 listopada, w związku z Dniami Kolonialnymi, którym Orlicz-Dreszer od lat patronował. Nie zapomniano o niczym. Uroczysty dzień poprzedził obowiązkowy capstrzyk, a rozpoczął hejnał z wieży Ratusza. Później było nabożeństwo w farze, akademia w salach Urzędu Wojewódzkiego (pałac Branickich), pochód z pocztami, ostatni raz po ul. Elektrycznej i na koniec wiec ludności, oczywiście w teatrze Palace.
Trzech, a właściwie czterech nowych, sanacyjnych patronów ulic białostockich, wyprzedził jeden, ale za to najważniejszy. Już na początku lat 30. żywy pomnik polskiej niepodległości, Józef Piłsudski, otrzymał własną ulicę, najbardziej białostocką - Lipową. Dzisiaj ma on w naszym mieście swoją Aleję i Plac.