Rolnicy cały czas patrzą w niebo
Już 21 gmin, położonych głównie na północy województwa, jest zagrożonych tzw. suszą rolniczą. Czy grozi nam powtórka z ubiegłego roku? O stan upraw zapytaliśmy rolników z regionu.
Lubuskie znalazło się w gronie dziesięciu województw, którym grozi susza. Najgorzej jest w północnej części regionu. Średnie opady w kwietniu wynosiły tu poniżej 20 mm, gdy tymczasem kwietniowa średnia dla Gorzowa z trzydziestu lat jest dwa razy wyższa. W maju średnia, liczona już dla całego województwa, była niższa niż 20 mm, co dało nam najgorszy wynik w kraju. Dla porównania: na przeważającym obszarze Polski spadło w tym samym czasie od 40 do 60 mm deszczu.
Najbardziej zagrożone są uprawy zbóż jarych. W mniejszym stopniu brak opadów dotknął oziminy i plantacje krzewów owocowych i truskawek.
Susza niestety pogłębia się. Pierwszy raport informował o zagrożonych sześciu gminach i powierzchni upraw poniżej 1 proc. Drugi, ze środy, mówi już o 21 gminach i ponad 4 proc. powierzchni.
Choć wszystko to brzmi to groźnie, eksperci na razie uspokajają. Zagrożenie suszą jest w tej chwili minimalne. Po pierwsze - dotyczy ono kilku procent powierzchni uprawnych. Po drugie - należałoby poczekać na kolejne raporty, aby stwierdzić, czy ta tendencja się utrzymuje. Po trzecie problem dotyczy przede wszystkim zbóż jarych, a tylko w niewielkim stopniu ozimych. Pozostałe uprawy na razie nie ucierpiały.
Tyle raporty i eksperci. A jak sytuacja wygląda na polach?
- Trudno obecnie ocenić sytuację w skali województwa - mówi Stanisław Myśliwiec, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej. - Nasz region jest w tej chwili objęty szczególnym nadzorem przez Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Na pewno suszą dotknięte zostały zboża jare. Wschodziły one nierówno, brakowało wilgoci. Rolnicy ratowali się przesiewami. Znam takich, którzy siali dwukrotnie. Gdy nie wyszedł im np. owies czy jęczmień, w maju ratowali się kukurydzą. Jaki wpływ na zboża będzie miała wiosenna susza, będziemy mogli określić dopiero wtedy, gdy się one wykłoszą. Już teraz wiadomo, że plonowanie rzepaku, w niektórych przypadkach może być niższe nawet o 60 proc.
Choć ostatnie dni przyniosły miejscami sporo opadów, to rolnicy nadal z niepokojem spoglądają w niebo.
Na 150 ha, w Nowym Miasteczku, pod okiem Zdzisława Wawrzyńczyka, rośnie rzodkiewka. To najlepsze gospodarstwo w Polsce, które ostatnio otrzymało tytuł Krajowego Mistrza AgroLigi. Mimo, że są tutaj jedne z najlepszych ziem w województwie, susza zaczyna doskwierać.
- Niestety, ale odczuwam jej skutki - wzdycha Wawrzyńczyk. - Tamten rok dobitnie pokazał, że mimo bardzo dobrych ziem, najlepszych nasion, nawozów i środków ochrony, wszystko i tak zaczęło usychać. Właśnie z braku wody. I teraz jest podobnie, mimo że mam pięć zbiorników, by nawadniać uprawy, bardzo ciężko to wszystko utrzymać w odpowiedniej kondycji - wyjaśnia. - Niestety, brak wody odbije się na jakości produktu. Rzodkiewka jak szuka wody, od razu robi się taka wydłużona, mówią na nią, że jest „szczurowata”. A klient nie kupi byle czego. On kupuje oczami i towar musi być piękny i wygłaskany: listek zielony, a kulka czerwona - tłumaczy przedsiębiorca.
Czy w związku z suszą cena rzodkiewki w sklepach będzie wyższa? - Może tak być, ale nie musi - kwituje Wawrzyńczyk. - W zależności od pogody, sezon zbiorów może zahaczyć nawet o listopad, ale szanse na to, by jesienią zniwelować straty poniesione latem, są niewielkie.
Grażyna Zołtarska z Wawrowa na 3 ha uprawia truskawki. - Zbiory są w tym roku zdecydowanie gorsze. Maj był bardzo suchy i kiedy krzaki potrzebowały wody, to jej nie dostawały - mówi nam. - Susza zabiła zawiązki owoców, a teraz uprawy są niszczone przez ulewne deszcze. Gdyby na zmianę było słońce i deszcz, mielibyśmy naprawdę piękne zbiory. Mimo to ceny na straganach są na podobnym poziomie, jak przed rokiem.
Artur Dąbrowski z Trzebicza koło Drezdenka ma 50 ha pól i pastwisk. Trzyma także 32 konie. - Przez ostatnie 40 lat zawsze w rowach była woda. Ostatnie dni były co prawda deszczowe, ale rowy wysychają już od kwietnia. Susza dotknęła ok. 70 proc. powierzchni łąk. Rolnik już liczy straty. - Muszę teraz dokupić 300 bel siana dla koni, a jedna kosztuje 60 zł.
- Mamy bardzo słabą ziemię, dlatego nawet niewielka susza znacznie zmniejsza nasze plony. Jak mocno? To okaże się dopiero podczas żniw. Wtedy też będzie można spekulować jak odbije się to na cenie artykułów spożywczych - mówi Łukasz Górgurewicz z Nietoperka obok Międzyrzecza. - Sieję rzepak, żyto i przenżyto. Przez wiosenne przymrozki rzepak nie do końca się wykształcił. Na szczęście w ostatnich dniach spadło sporo deszczu. To ważne, bo właśnie mamy okres napełniania się zbóż - dodaje.
Kazimierz Ostrowski ze Złotnika, jest jednym z największych rolników w gminie wiejskiej Żary. Zajmuje się uprawą zbóż i rzepaku, ma też trochę łąk, w sumie blisko 50 ha. Tegoroczna susza w maju i kwietniu, gdy kłosy potrzebują najwięcej wody, jemu też dała się we znaki. - Już teraz szacuję, że zbiory zbóż jarych będą niższe o 40 proc., niestety tego nie da się już odrobić - mówi. - Na rzepak nie narzekam, na moich polach większych szkód raczej nie będzie.
- Mam 6 hektarów w Kalinowie, z czego prawie połowa jest dotknięta suszą. Wychodzący kłos po prostu uschnął - mówi Andrzej Listowski z Węgrzynic i dodaje, że wszelkie burze omijają teren Kalinowa. - Wszędzie naokoło pada, a u nas nie. Już w zeszłym roku z uwagi na potężną suszę straty były ogromne. Zebrałem około sześć samochodów mniej plonów, czyli 150 ton. Dla mnie to duże straty finansowe, ale tak naprawdę zwykły zjadacz chleba może nic nie odczuć. Mamy rynek globalny.
Artur Możejko z Ługowa uprawia zboża i rzepak. Bardziej narzeka na majowe gradobicie, które spustoszyło jego pole. - Oczywiście susza również narobiła szkód, bo pojawiła się wtedy, gdy zboża potrzebują wody najbardziej - przy zawiązywaniu się kłosa - wyjaśnia. - W każdym miejscu przyczyna strat jest inna: w jednym gradobicie, a w drugim susza. Trudno powiedzieć, jak będzie z cenami w skupie podczas żniw.
Lubuskie gminy zagrożone suszą. Co mówią oficjalne raporty
21 gmin jest zagrożonych suszą rolniczą - wynika z raportu Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Gminy w powiecie gorzowskim:
Bogdaniec - zboża jare
Deszczno - zboża jare
Kostrzyn - zboża jare i ozime
Lubiszyn - zboża jare
Witnica - zboża jare i ozime, krzewy owocowe. Gminy w powiecie słubickim:
Górzyca - zboża ozime i jare, krzewy owocowe, truskawki
Ośno Lubuskie - zboża ozime i jare, krzewy owocowe, truskawki
Rzepin - zboża jare
Słubice - zboża jare.
Gminy w powiecie strzelecko-drezdeneckim:
Dobiegniew - zboża jare
Drezdenko - zboża jare
Stare Kurowo - zboża jare
Strzelce Krajeńskie - zboża jare
Zwierzyn - zboża jare.
Gminy w powiecie sulęcińskim:
Krzeszyce - zboża ozime i jare, krzewy owocowe
Słońsk - zboża ozime i jare, krzewy owocowe, truskawki
Sulęcin - zboża jare
Gminy w pow. zielonogórskim:
Babimost - zboża jare
Kargowa - zboża jare
Sulechów - zboża jare
Trzebiechów - zboża jare.
W całym kraju susza pojawiła się w 10 województwach i objęła około 4 proc. gruntów ornych. Na niedobór opadów narzekają rolnicy z Pomorza, Wielkopolski, Mazowsza, Dolnego i Górnego Śląska oraz Podlasia.
Tegoroczny deficyt wody szczególnie odczuwalny jest w uprawach zbóż jarych, mimo iż na początku rośliny ładnie wzeszły.
Brak wody zauważalny jest także u zbóż ozimych, krzewów owocowych oraz na plantacjach truskawek. Duże znaczenie ma także klasa gleby. Sucho jest na glebach słabych i bardzo słabych, na glebach cięższych problem niedoboru wody jest mniej odczuwalny.
Susza była tematem posiedzenia zespołu zarządzania kryzysowego ministerstwa rolnictwa, które odbyło się w tym tygodniu. Krzysztof Jurgiel powołał grupę ds. monitoringu suszy. Podczas posiedzenia zespołu zaprezentowano nowy wzór protokółu z oszacowania zakresu i wysokości szkód w gospodarstwie rolnym i dziale specjalnym produkcji rolnej, spowodowanych wystąpieniem niekorzystnego zjawiska atmosferycznego.