Rolnik z Międzyrzecza pyta, czy ktoś chce biznesowi podłożyć świnię?
Paweł Egrowski, właściciel fermy trzody chlewnej w Międzyrzeczu, nie wyobraża sobie, że w sąsiedztwie będą duże firmy.
Będzie praca w nowych zakładach. Może w końcu lepiej płatna, bo im więcej firm, tym lepsze warunki - cieszyli się mieszkańcy Międzyrzecza i pobliskich miejscowości na wieść o planach utworzenia drugiego parku przemysłowego przy ul. Rokitniańskiej. Nie wszyscy są jednak z tych planów zadowoleni. - Moja ferma graniczy z tym terenem, a hoduję tu tysiące świń. Kto o zdrowych zmysłach kupi tutaj ziemię i postawi firmę? Gmina wyrzuca pieniądze w błoto - mówi ze złością Paweł Egrowski, który przez plany gminy stracił sporą część gruntów dzierżawionych od Agencji Nieruchomości Rolnych.
W pierwszym parku otwartym dekadę temu robi się już ciasno, zwłaszcza że powstaje tam kolejny zakład. Ciasno i duszno jest też pracownikom położonych w strefie firm. - Płacą mniej więcej tak samo, czyli mało. Warunki są słabe, dlatego taki problem mają, żeby znaleźć ręce do pracy. A nam po latach ciężko odejść, bo i gdzie? Może jak się pootwierają nowe firmy, to będą więcej płacić. Oby, bo odliczeniu dojazdów, niewiele zostaje - mówi mieszkaniec pobliskiej wsi.
Koncepcja drugiej strefy przemysłowej narodziła się jeszcze za poprzedniej władzy. Już wtedy brano pod uwagę lokalizację ul. Rokitniańską, czyli skraj miasta pomiędzy przysiółkiem Lubosinek i drogą z Międzyrzecza do Rokitna.
Plany zaczęły wchodzić w życie po odkupieniu przez burmistrza Remigiusza Lorenza pierwszej działki pod park (2,7 ha) od Agencji Nieruchomości Rolnych. Gmina zapłaciła za nią 1 mln 140 tys. zł. - To dopiero zalążek przyszłego parku. Będzie prawie dwa razy większy od pierwszego. Ma mieć 112 ha powierzchni - mówiła nam kilka tygodni temu Monika Tomaszewska z wydziału planowania przestrzennego. Burmistrz zapowiadał zakup kolejnych działek od agencji oraz inwestycje w uzbrojenie terenu. - Koszt tego zadania oszacowaliśmy wstępnie na około 5 mln. Ubiegamy się o ponad 4,2 mln. zł dotacji. Ostateczna decyzja na ten temat zapadnie w pierwszym kwartale przyszłego roku - mówił burmistrz Lorenz. Zgodnie z tzw. kontraktem dla województwa - podpisanym przez władze gminy i urząd marszałkowski - park ma powstać do połowy 2018 r.
Zdaniem Pawła Egrowskiego, inwestycja w tereny graniczące z jego fermą to marnotrawienie pieniędzy podatników. - Kto miał do czynienia ze świniami, wie jaki to smród. Nie da się go zwalczyć, mimo, że są wentylatory. Od mojej fermy do budynku starostwa jest jakieś 1,2 tys. m, a bywa, że im śmierdzi. Co dopiero tuż za płotem? Park powinien powstać, ale nie tutaj! Zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić - zapowiada.
Burmistrz Lorenz zaznacza, że na wniosek Egrowskiego na gruntach była już kontrola. Nie wykazała nieprawidłowości. Jak dodaje, planując powstanie parku, dąży do powstawania nowych miejsc pracy i rozwoju miasta. Ma jednak na uwadze także sąsiedztwo działek. - Niewykluczone, że powstanie tam np. zakład przetwórstwa żywnościowego. Toczą się już rozmowy z przedsiębiorcami tej branży - mówi burmistrz. Agencja rolna też nie widzi przeciwwskazań do sprzedaży działek gminie. - Tereny mogą być zagospodarowywane w formie sprzedaży - mówi Zbigniew Celiński.