Jeździł, jeździł i… wyjeździł. Wicepremier Jarosław Gowin oczywiście. Najczęściej goszczący w Toruniu minister obecnego rządu wyjeździł wizytę prezydenta Michała Zaleskiego na konwencji założycielskiej swojej nowej partii - Porozumienia.
Trzeba przyznać, że na rok przed wyborami samorządowymi panowie trochę rozruszali toruńskie podwórko polityczne, na którym mieliśmy kompletny brak akcji. W sobotę, dzięki telewizyjnym migawkom z konwencji prawie do czerwoności rozgrzały się komórki i internety, w których dopytywano, czy ten gość konwencji to aby na pewno prezydent Zaleski i czy aby nie zapisał się do nowej partii. Jak wiadomo - nie zapisał się, będzie doradcą.
A prezydent jak to prezydent - spotka się z ojcem Tadeuszem Rydzykiem i z Jurkiem Owsiakiem (oczywiście z każdym z osobna!). W Radzie Miasta ma koalicję składającą się z PO i PiS, w swoim otoczeniu ludzi z PSL, a podejmował też polityków SLD. Pozwolił sobie na wizytę na konwencji Porozumienia w Warszawie dzień po publikacji sondażu „Gazety Wyborczej” z potencjalnymi kandydatami na prezydenta Torunia w wyborach za rok. Dostał w nim 67 procent poparcia, a najlepszy z konkurentów 9 procent… Toruńska posłanka Porozumienia Iwona Michałek obecność prezydenta na konwencji wyjaśniała też przyjaźnią łączącą go z wicepremierem. Wobec tych słów aż trudno uwierzyć w obrazek z 2013 roku. Oczywiście ten, w którym Jarosław Gowin, będący wówczas na wylocie z PO, ale próbujący jeszcze walczyć z Donaldem Tuskiem o przywództwo w partii, przyjechał do Torunia i szukał poparcia tutejszych działaczy. I wałęsał się po starówce, bo nikt nie chciał się do niego przyznać.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień