55-letnia kobieta kierująca mazdą, rozmawiając przez komórkę, wjechała na skrzyżowanie al. Bandurskiego i al. Włókniarzy i zderzyła się z tramwajem.
Do zdarzenia doszło wczoraj o godz. 7.20. Z powodu wypadku przez dwie godziny nie jeździły tramwaje z Retkini na Widzew. Pasażerów woziły autobusy komunikacji zastępczej. Było ich jednak zbyt mało, więc wiele osób jadących do pracy, do przystanku przy dworcu szło pieszo.
Do wypadku doszło, gdy 55-latka, rozmawiajac przez telefon, zagapiła się i skręcając z al. Bandurskiego w lewo w al. Włókniarzy wjechała na skrzyżowanie na czerwonym świetle dla swojego kierunku ruchu, ścięła znak drogowy i zderzyła się z tramwajem linii 14. Uderzenie było na tyle silne, że zarówno samochód, jak i wagon - w obrębie kabiny motorniczego - mają widoczne uszkodzenia. Kierującą mazdą pogotowie przewiozło do szpitala im. WAM z obrażeniami ręki. Policja ukarała ją zaś mandatem w maksymalnej w takich sytuacjach wysokości 500 zł.
Siedmiu strażaków przepchnęło mazdę w bezpieczne miejsce, by nie utrudniała ruchu. Również „czternastka” przejechała przez al. Włókniarzy i zatrzymała się na wysokości parku, aby nie tamować ruchu w alei.
Pasażerowie, którzy musieli do dworca jechać autobusami komunikacji zastępczej, nie kryli irytacji. Nie dość, że autobusów było za mało, to na al. Bandurskiego i ul. Krzemienieckiej tworzyły się korki. Kto szedł, przemieszczał się dużo szybciej, niż gdyby jechał.
- Jadę na wizytę do kardiologa i na pewno się spóźnię - skarżyła się jedna z pasażerek autobusu zastępczego. - Czekając na autobus, zdążyłam się zdenerować, a teraz w tym tłoku pot po mnie płynie. A lekarz znowu będzie mi mówił, że nie powinnam się stresować...