Katarzyna Szustow z firmy SZUSTOW, która prowadzi szkolenia z komunikacji dla instytucji kultury, opowiada, jak kultura sobie radzi w czasie pandemii i jak może wyglądać po niej.
W obecnej sytuacji niemal wszystkie instytucje kulturalne przeniosły działalność do internetu. Jak najlepiej mogą w tej formie wykorzystać swoje zasoby?
Zawsze miałam problem z mówieniem „zasoby” wobec sektora kreatywnego. Największym naszym „zasobem” jest to, co niematerialne: wyobraźnia, talent, jakość rzemiosła, neurozy i fobie, umiejętność abstrakcyjnego myślenia oraz czar i urok. Zgadzam się na kategorię „zasobów”, jeżeli mówimy o kolekcjach w muzeach, nie - jeżeli mówimy o ludziach czy programie merytorycznym. Instytucje, które przed pandemią zbudowały żywe społeczności, chętne do dzielenia się doświadczeniami, emocjami, refleksjami są w lepszej sytuacji. Instytucje, które traktowały swoje media społecznościowe jak słupy ogłoszeniowe stoją przed poważnym wyzwaniem dotyczącym tożsamości czy misji. Po co są? Dla kogo? Kogo obchodzą? Udostępniliśmy darmowy poradnik dla instytucji kultury na czas pandemii (www.poradnik.szustow.com). Zawiera skuteczne porady z zakresu komunikacji. To część naszego kilkunastoletniego doświadczenia w jednym dokumencie. Chcemy dzielić się wiedzą. Otwarta postawa będzie nową wartością przyszłego świata po pandemii.
Czy przeniesienie działalności do internetu może stać się wartością dodaną po powrocie do normalnej działalności i pozostać jako dodatkowy atut instytucji?
Zdecydowanie tak. Społeczności, które teraz się tworzą, będą bardzo trwałe. Odbiorcy, zachęceni egalitarnym profilem czy językiem instytucji, z pewnością odwiedzą ją chętniej, a może właśnie pierwszy raz. Język komunikacji ma teraz kluczowe znaczenie. Część instytucji nadrabia w ekspresowym tempie zaległości ze świata cyfrowego. Dla nich nasz poradnik może być zestawem wskazówek, od czego zacząć. Większość mierzy się z ofertą do internetu.
Jak prowadzić działalność kulturalną po pandemii?
Pytanie w ogóle o przyszłość wydarzeń wspólnotowych (koncertów, spektakli, seansów kinowych, oper). W Szwajcarii do końca grudnia odwołane są wszystkie koncerty masowe. Z niepokojem myślę o drugiej fali zachorowań jesienią, podczas gdy nie uporaliśmy się z pierwszą. Być może przez rok lub dwa nie wrócimy na widownie kin, teatrów. To oznacza kompletny chaos i brak dochodów dla wielu z nas. W sektorze kreatywnym pracuje ok. 400 000 osób, czyli ok 3 proc. wszystkich zatrudnionych. To tak, jakby każdy szczecinianin i każda szczecinianka utrzymywali się tworząc. Przyszłość dla większości artystów oznacza ubóstwo. Żeby przetrwać, wielu z nich zacznie pracować fizycznie, w zawodzie utrzymają się najsilniejsi. Ale jak pomóc artystom i artystkom? Np. Michał Borowik uruchomił niezależną platformę wsparcia twórczyń i twórców kultury #PolishArtNow (www.polishartnow.com.pl). Genialny ruch! Wyraz solidarności i czułości. Stworzył miejsce, gdzie artyści mogą wstawić swoje prace, a my możemy kupić je po bardzo niskich cenach. Ta platforma nie jest rozwiązaniem na katastrofę, którą obserwujemy. Konieczne jest wsparcie państwa. Minister Gliński stoi przed wyzwaniem podołania, już nie emocjonalnym dyskusjom o narodowy albo nowatorski profil polskiej kultury, a w ogóle o jakąkolwiek kulturę. Przypomnijmy, że znaczna część artystów nie ma w ogóle ubezpieczenia zdrowotnego… Dla porównania: znajomi mieszkający w Berlinie ekspresowo otrzymali (po wypełnieniu banalnego wniosku) na swoje konta zapomogi w wysokości 5-15 000 euro. Polski dramaturg Łukasz Chotkowski otrzyma jednorazową zapomogę od Ministerstwa w wysokości 1800 zł. Najbliższe parę miesięcy będzie kluczowe dla określenia kształtu nowej kultury. Już nic nie będzie takie samo. Niektórzy pytają, czy będzie dobrze czy źle? Z pewnością będzie inaczej.