Rozmowa z W.Książkiem, przewodniczącym Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego Solidarności. Stawiamy na „godziny dyrektorskie"
Podejmując działania protestacyjne, trzeba mieć na uwadze delikatność sytuacji. Trzeba tak działać, by nie tworzyć kolejnych podziałów w środowisku nauczycieli - mówi Wojciech Książek, przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego Solidarności.
Oświatowa Solidarność nie zdecydowała się na przystąpienie do protestu ZNP. Czy Pana zdaniem strajk włoski ma sens?
- Uważam, że pewne idee strajku włoskiego są niezwykle istotne. Mogą uświadomić rządzącym i organom administracji, czego oczekują nauczyciele. Oświata polska jest dramatycznie niedofinansowana, a do tego pedagodzy wiele godzin zajęć dodatkowych wykonują nieodpłatnie. Ważne jest jednak również to, by przez akcje protestacyjne nauczyciele nie stracili szacunku rodziców, którzy - jak pamiętamy z kwietnia - z czasem coraz mniej akceptowali czynny strajk. Dzisiaj potrzeba sporej pracy u podstaw. Ale też - oczywiście - twarde domaganie się wynagrodzenia za wykonaną pracę jest sprawą ważną. Taki też przekaz do opinii publicznej na pewno odegra swoją pozytywną rolę.
Czy zatem wróży mu Pan sukces?
- Staram się nie komentować działań innych związków zawodowych. Mam świadomość, że to był bardzo trudny rok dla nauczycieli, wielu z nich czuje się z różnych powodów niekomfortowo. Mocno odczuli strajk wiosenny, także finansowo. Wielu potraciło nawet ponad 2 tys. zł i bardzo ostrożnie traktują deklaracje kolejnych protestów. To grupa osób mocno zawiedzionych, a obok niej są i tacy, którzy postanowili zachować pewien dystans do tego rodzaju akcji. Podejmując działania protestacyjne, trzeba mieć na uwadze delikatność sytuacji. Trzeba tak działać, by nie tworzyć kolejnych podziałów w środowisku nauczycieli. Wiosną przekonaliśmy się, że nastąpiło trochę pęknięć w naszym środowisku. A przecież chodzi o to, by personel szkolny tworzył jedną drużynę.
Jakie działania ma zamiar podjąć Solidarność?
- Mamy okres przejściowy. Przed wyborami parlamentarnymi trudno było doprowadzić do uzgodnień międzyzwiązkowych. Teraz trwają już pewne rozmowy, choć mamy świadomość, że niedługo powstanie nowy rząd i otworzy się pole do kolejnych - myślę, że efektywnych - rozmów. Ciężko, bo ciężko, ale rząd powoli realizuje nasze postulaty. Czekamy więc do 12 listopada i na nowego ministra edukacji. Bez względu na to, kto nim zostanie, Solidarność Oświatowa dalej będzie koncentrować się na realizacji zapisów porozumienia z 7 kwietnia br., bo ono jest dla nas najistotniejsze. Wśród nich - tych związanych ze zwiększeniem tzw. godzin dyrektorskich płatnych. Według analizy przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych, którą objęto ok. 10 tys. nauczycieli, w tygodniu przepracowują oni średnio 46 godz. i 40 minut. Walczymy o to, by dodatkowe zajęcia z uczniami były płatne. I tzw. godziny dyrektorskie, płatne przez szefa placówki oświatowej, stanowiłyby rozwiązanie problemu. Dopóki nie skończy się ten rok, a ostatni postulat ma być zrealizowany do końca roku, nie mamy podstaw do wszczynania protestów.
Rozmawiała: Natalia Grzybowska