Seniorzy bez dostępu do internetu, uczniowie niemający jak uczestniczyć w e-lekcjach, w końcu osoby, które straciły pracę i nie mają gdzie szukać nowej. To wszystko skutki wykluczenia cyfrowego. Jak je minimalizować?
Według danych Eurostatu w 2018 roku dostęp do internetu deklarowało 84 proc. gospodarstw domowych w Polsce, a korzystać z niego miały osoby w wieku 16-74 lata.
Dlaczego w naszym kraju wciąż 16 proc. rodzin nie ma dostępu do sieci? Największy odsetek badanych, bo aż 66 proc., deklaruje brak takiej potrzeby. Na kolejnych miejscach znalazły się brak odpowiednich umiejętności – mówiła o tym ponad połowa badanych (51 proc.) - oraz zbyt kosztowny sprzęt konieczny do połączenia z internetem (23 proc.).
Nie wszyscy mają dostęp do nowych technologii i nie wszyscy czerpią z nich korzyści. Znaczenie komputerów i internetu rośnie w praktycznie każdej dziedzinie życia: od edukacji, przez naukę, pracę, korzystanie z bankowości, jest źródłem wiedzy i informacji, a także handlu, rozrywki, uczestnictwa w kulturze. Co ważne, szczególnie w ostatnim czasie, gdy wszyscy powinniśmy zostać w domach, jest też istotnym środkiem komunikacji międzyludzkiej.
Wielkanoc bez rodziny
Większość z nas po raz pierwszy w życiu dotyka konieczność izolacji od rodziny, a na dodatek przymusowe spędzanie świąt bez spotkań w gronie najbliższych. Cześć osób może się przeciw temu buntować, a nawet wymagać, aby rodzina z nami się spotkała.
- W wielu rodzinach pojawi się problem, nie będziemy mogli się spotkać „namacalnie”. Musimy uświadomić sobie, że nie mamy innego wyjścia, ale to jednostkowa sytuacja
– tłumaczy doktor Jakub Kuś, psycholog z Uniwersytetu SWPS. Jeżeli jesteśmy w stanie wykorzystać nowe technologie do kontaktu, powinniśmy z nich korzystać. Dają nam możliwość nie tylko usłyszenia, ale i zobaczenia drugiej osoby. Niestety, wiele osób, szczególnie starszych czy ubogich, nie ma takiej możliwości.
- Ciekawym pomysłem jest umówienie się na nieoficjalne przełożenie Wielkanocy, tzn. teraz nie możemy się spotkać, ale umówmy się rodzinnie, że wspólne świętowanie odbędzie się wtedy, kiedy to tylko będzie możliwe i zagrożenie minie. Być może takie oczekiwanie na coś dobrego, co ma nastąpić za miesiąc, dwa czy trzy, pomoże nam przetrwać trudny czas. Łatwiej czeka się na coś w bliższej perspektywie, niż np.: na święta za rok – dodaje dr Jakub Kuś.
Niektóre osoby, szczególnie starsze, próbują wymuszać kontakt bezpośredni na rodzinie, grając na emocjach, mówiąc np.: „kolejnych świąt mogę nie dożyć”. - Biorąc pod uwagę to, jak dużo mówi się w mediach, np.: w telewizji o pandemii i jej skutkach, możemy spróbować wytłumaczyć takiej osobie, że izolujemy się dla jej dobra, a nie dlatego, że jej nie kochamy czy nam na niej nie zależy. Zdecydowana większość osób na szczęście ma świadomość, że takie wielkanocne spotkanie może być śmiertelnym zagrożeniem. Argumentów medycznych nie można pominąć. Starsi z pewnością pamiętają epidemię ospy w latach 60., gdy m.in. Wrocław został całkiem zamknięty. Wówczas też nikt się tego nie spodziewał, ale podjęte działania były konieczne – wyjaśnia psycholog.
Niestety, w czasie obowiązkowej izolacji cyfrowe wykluczenie dla wielu będzie jeszcze bardziej odczuwalne. Osoby, które nie będą potrafiły się posługiwać nowymi technologiami, będą w coraz większym stopniu wykluczone z życia społecznego. Naukowcy określają taki stan nawet jako „upośledzenie społeczne” czy „cyfrowy analfabetyzm”.
Cyfrowy podział widoczny jest szczególnie pomiędzy osobami młodymi i seniorami. Do tej pory wykluczenie cyfrowe rozpatrywano w kategorii podziału społeczeństwa na zaawansowaną technologicznie młodzież oraz nieobsługujące komputera czy smartfona osoby starsze. Sprawia, że coraz trudniejsze jest porozumienie osób z różnych pokoleń, gdyż światy, w których żyją, znacząco się od siebie różnią.
Przykład? Gdy wszyscy mówią o jakimś zabawnym obrazku czy filmiku, który zobaczyli w internecie, osoba bez dostępu do sieci nie ma pojęcia o co chodzi. Przez to czuje się odrzucona społecznie. Na dodatek, np.: senior pozbawiony zostaje swojego rytmu dnia, nie spotyka się ze znajomymi i sąsiadami na ulicy, nie może z nimi bezpośrednio porozmawiać. To wpędza w poczucie osamotnienia. Do tej pory brak technologii nie pozbawiał osób starszych kontaktów społecznych, a wręcz podawany był za wzór tego, jak utrzymywać relacje w realnym świecie. Dzisiaj jednak wszyscy zmuszeni zostali do skorzystania z pośrednictwa techniki.
Wykluczenie cyfrowe pracowników
Wykluczenie cyfrowe to coś więcej niż cyfrowy podział społeczeństwa, różnice w dostępie czy umiejętnościach. Przede wszystkim prowadzi do społecznego i ekonomicznego wykluczenia. Osobom bez dostępu do sieci brakuje także tzw. eIntegracji, polegającej na uczestnictwie we wszystkich wymiarach życia społeczeństwa, także tych w świecie internetu.
Dostęp do nowych mediów jest niezbędny do wykonywania coraz większej liczby zawodów czy prac, a także do rozwoju i awansu zawodowego czy prowadzenia i rozpoczynania własnej działalności gospodarczej.
Niektóre firmy zmuszone zostały do przejścia na tryb pracy zdalnej, a więc konieczna jest umiejętność sprawnego poruszanie się w sieci. W czasie wiszącego nad nami widma kryzysu część firm zaczęła zwalniać pracowników. W obecnej sytuacji trudno jest szukać pracy osobiście, część urzędów, w tym urzędy pracy, jest tymczasowo zamknięta. Ale można to robić w internecie. Wydaje się więc, że najbardziej poszukiwanymi pracownikami w najbliższym czasie będą osoby, które potrafią pracować w sieci.
- Długofalowo będzie to największy problem naszego społeczeństwa. Jest duża rzesza ludzi, która znalazła się w sytuacji, która wydaje się być bez wyjścia: stracili pracę i nie mają gdzie jej szukać. U takich osób może rodzić się duże poczucie beznadziei. Trzeba jednak próbować, nie bać się zmian. Tutaj widzę rolę państwa, które powinno zadbać o osoby, które nie mają dostępu do internetu. Nie bez powodu mamy przecież Ministerstwo Cyfryzacji – mówi dr Kuś.
- Cały świat raczej na stałe nie przejdzie do internetu, ale to dobra okazja, wręcz życie zmusza nas do tego, aby zacząć korzystać z sieci. Sytuacja po czasie wróci do normalności, ale już zmienionej. Być może firmy na stałe postanowią, że część zatrudnionych będzie pracować z domu
– dodaje.
Osoby korzystające z internetu nie tylko znacznie częściej pracują w porównaniu do tych, którzy z niego nie korzystają, ale dodatkowo, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie osoby pracujące, okazuje się, że znacznie częściej podejmują lepiej płatną lub dodatkową pracę. Według raportu „Diagnoza społeczna. Warunki i jakość życia Polaków”, opublikowanego w 2015 roku przez Akademię Ekonomiczno-Humanistyczną w Warszawie, aż 15,7 proc. internautów znalazło lepszą pracę, podczas gdy wśród pozostałych osób 6,1 proc. Dodatkowo internauci znacznie częściej podnoszą swoje kwalifikacje – w ciągu roku robi to aż 24 proc. z nich, a wśród osób, które z sieci nie korzystają, zaledwie 3,5 proc.
Jak wynika z analizy Dominika Batorskiego, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, przeprowadzonej dla Biura Analiz i Dokumentacji Senatu, już teraz obserwujemy bardzo silny związek aktywności zawodowej osób w wieku 50+ z korzystaniem z komputerów i internetu. Nieznajomość nowych technologii sprzyja bierności zawodowej, a tym samym może wpływać na brak chęci zatrudnienia osób w wieku 50-60 lat, gdy np.: stracą pracę. Może to być bardzo poważny problem społeczny, szczególnie dlatego, że osoby w wieku przedemerytalnym raczej nie dążą do zmiany miejsca pracy. Znajomość nowych technologii daje większe szanse na uniknięcie bezrobocia i łatwiejsze z niego wychodzenie.
E-lekcje? Nie mam internetu
Problem braku dostępu do komputerów i internetu dotyka też dzieci. W dobie pandemii konieczne jest przeprowadzanie e-lekcji, jednak nie wszystkie mogą w nich uczestniczyć.
Według danych GUS z 2018 roku w domach, w których są osoby uczące się, komputery posiada aż 91 proc. rodzin, a 79 proc. również dostęp do internetu. Natomiast w gospodarstwach, w których nie ma uczniów ani studentów, komputer jest zaledwie w 40 proc. z nich, a dostęp do sieci w co trzecim. Wielką siłą motywującą Polaków do inwestowania w nowe technologie jest więc posiadanie dzieci w wieku szkolnym i chęć zadbania o ich edukację, ale też rozrywkę i samopoczucie, by nie czuły się gorsze od rówieśników.
Badania pokazują, że najbiedniejszym rodzinom łatwiej przychodzi odłożenie pieniędzy na sprzęt, niż wzięcie na siebie dodatkowego miesięcznego obciążenia finansowego, jakim jest podłączenie stałego łącza internetowego. Często jest to tylko jeden komputer, a korzystać z niego musi np.: trójka rodzeństwa, która w tym samym czasie ma e-lekcje.
- Polska szkoła błyskawicznie musiała przeskoczyć z XIX do XXI wieku. Nasz system jest zupełnie do tego nieprzygotowany. To, że internet i nowe technologie były w minimalnym stopniu wykorzystywane w szkołach, teraz odbija nam się czkawką. Dzieci, które nie mają komputera, mogą korzystać z telefonów. Jest sporo aplikacji do nauki na smartfonach, jak Google Classroom, ale takie rozwiązania nie powodują, że problem całkiem znika – mówi dr Jakub Kuś.
Kilkoro uczniów z Wielkopolski dostaje swoje zadania poprzez SMS. Na Podlasiu, do tych najbiedniejszych i pozbawionych dostępu do technologii dzieci, nauczyciele wysyłają zadania pocztą. Część szkół zaczęła także wypożyczać sprzęt do domów. Nie rozwiązuje to jednak problemu, gdy w mieszkaniu nie ma dostępu do internetu.
Inną kwestią jest nieprzygotowanie nauczycieli do prowadzenia lekcji online. Szczególnie ci starsi (nie tylko nauczyciele, ale też inni pracownicy) boją się nowych maszyn i systemów, co przez socjologów określone zostało jako technofobia. Jak sobie z tym poradzić?
- Starajmy się solidaryzować z takimi osobami. Jeżeli wiemy, że jakiś uczeń czy też nasz współpracownik nie radzi sobie, to zaoferujmy swoją pomoc. Może mamy starszy, zbędny sprzęt, który możemy pożyczyć? Unikając bezpośredniego kontaktu, zdalnie, możemy wytłumaczyć sposób funkcjonowania sprzętów. One w większości są proste i intuicyjne, każdy powinien sobie z nimi poradzić. Daje to wielu osobom szansę na naukę nowych rzeczy, których, jak często sami mówią, nie przypuszczali, że „na stare lata” będą musieli się nauczyć – dodaje psycholog.