Młodzi ludzie z całego świata studiowali w Łodzi już od lat 50. ubiegłego wieku. Nigdy jednak nie przybywało ich tutaj aż tak wielu. Teraz jest to kilkutysięczna rzesza przybyszy zarówno z państw sąsiadujących z Polską, jak też z najbardziej odległych zakątków świata. Jeśli po powrocie do swoich krajów opowiedzą, że studia w Łodzi były wspaniałe, to z pewnością przybędą tu ich rodacy.
Jeszcze tylko do 16 marca będzie można oglądać wystawę zatytułowaną „University Diversity - Uniwersytet Różnorodny”, znajdującą się na piętrze wokół rotundy w „Manufakturze”. Prezentowanych jest tam 37 posterów przedstawiających zdjęcia studentek i studentów z 29 krajów, którzy w tym roku studiują na Uniwersytecie Łódzkim. Obok zdjęć umieszczono krótkie ich wypowiedzi. Warto je przeczytać, by zdobyć ciekawe informacje o rodzinnych krajach tych studentów, ich upodobaniach i marzeniach.
Ormianka Anahit poleca osobom planującym wyjazd do Armenii, aby odwiedzili miasto Vanadzor - przytulny zakątek, który w ciągu wieków nie zmienił „zielonego” wyglądu, mimo bitew i wojen. Kenijczyk Bashir zachęca, aby odwiedzić Masai Mara - piękny park narodowy z zachowaną dziką przyrodą. Mahmoud z Libii zapewnia, ze jego rodacy są bardzo przyjaźni dla gości. „Pozwalamy im nic nie robić, tylko odpoczywać i cieszyć się z czasu spędzonego z nami” - mówi i dodaje, że gościom najpierw podaje się libijską kawę lub herbatę, a przed wyjściem - jeśli jest pora lunchu - posiłek. Chińczyk Liu wyznaje, że Tai Chi, które ćwiczył przez wiele miesięcy i które stało się jego pasją, pomaga mu skupić się na nauce.
Niektórzy opowiadają o potrawach charakterystycznych dla ich krajów.
„Moim ulubionym tradycyjnym daniem indonezyjskim jest „pempek”. Jest to, najprościej mówiąc, pikantne ciasto rybne, które może być smażone, gotowane, albo grillowane. Powstaje z ryby i tapioki, a sos zrobiony jest z octu, brązowego cukru i chili” - mówi Helen z Indonezji.
Azerka Aysel zapewnia, że warto spróbować dolmę, czyli potrawę oznaczającą faszerowane warzywa, takie jak pomidor, papryka czy bakłażan. Farsz do nich przyrządza się z mielonego mięsa i ryżu przyprawionego miętą, fenkułem i innymi lokalnymi ziołami.
Chińczyk Zechen przyznaje, że w Polsce brakuje mu smażonego makaronu Xinjiang i „uczty wodnej” Luoyang, która jest zastawem dań, zawierających wiele różnych zup.
Szczególnie interesujące są spostrzeżenia zagranicznych studentów dotyczące polskiej kuchni, ale też zwyczajów panujących w naszym kraju.
Liu, gdyby tylko mógł, chętnie przeniósłby do Chin polskie mleko „Łowickie”, a jego kolega z Chin, Zechen żałuje, że w jego kraju nie są popularne buraki, które uwielbia . Carlos z Hiszpanii chciałby, aby w jego kraju były bardziej znane tradycyjne polskie potrawy, takie jak naleśniki czy pierogi.
- Jestem zaskoczony tym, jak precyzyjnie Polacy stosują się do przepisów ruchu drogowego - to jest niesamowite!
- mówi Bashir z Kenii. Wtóruje mu Deepjyoti z Indii: „Chętnie przeniósłbym z Polski do Indii zwyczaj respektowania przez kierowców przechodniów przechodzących przez jezdnię (w Indiach kierowców to naprawdę nie obchodzi)”.
Hassan z Egiptu z Polski do swojego kraju chciałby przenieść lokalny system komunikacji i bardzo cywilizowaną kulturę, a Jan z Niemiec - kampus uniwersytecki, gdyż jego uniwersytet ma budynki rozrzucone po całym mieście.
„Odkąd pierwszy raz tutaj przyjechałam, zakochałam się w Polsce. Nie tylko z powodu piękna przyrody, ale także z powodu dobrych manier Polaków, bo pomagali mi w każdej chwili, kiedy stawałam w obliczu różnych trudności” - mówi Liza z Albanii.
Yulia z Ukrainy też miała w Polsce wiele sytuacji, w których potrzebowała pomocy i pomoc tę uzyskiwała. Uważa, że Polacy są bardzo mili i zawsze gotowi do pomocy. Dodaje, że jest przeszczęśliwa, chociaż to bardzo trudne słowo.
Dla Mohammeda z Arabii Saudyjskiej, najtrudniejsze do wymówienia polskie słowa to Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, zaś Zechenowi z Chin za najtrudniej wymawia się „rabarbar”.
Zachęcam Czytelników do odwiedzenia tej wyjątkowej wystawy, która pokazuje, jak wiele możemy zyskać otwarciem na inne kultury, a także jak dużo możemy dać od siebie ludziom urodzonym i wychowanym w innej rzeczywistości kulturowej, czy religijnej.
Podczas otwarcia wystawy prof. Antoni Różalski, rektor Uniwersytetu Łódzkiego powiedział, że w ten sposób realizowana jest misja tej uczelni polegająca m. in. na kształceniu studentów w duchu tolerancji i poszanowania różnych światopoglądów. Liliana Lato, kierownik Biura Współpracy z Zagranicą UŁ zwróciła uwagę, że zagraniczni studenci nie tylko pozostawiają w Łodzi pieniądze, ale też wnoszą nowe wartości kulturowe i świeżość, a integracja z nimi uczy tolerancji i wzajemnego szacunku.
Chociaż na wystawie pokazano zdjęcia i wypowiedzi studentów z 29 krajów, to na Uniwersytecie Łódzkim studiują w tym roku młodzi ludzie aż z 95 krajów. Najwięcej jest przybyszy z Ukrainy, Białorusi, Chin,Turcji i Kazachstanu. Chińczyków kształci się w UŁ aż 160 - więcej niż w jakiejkolwiek innej polskiej uczelni. Są też przedstawiciele krajów dla nas bardzo egzotycznych lub odległych - Beninu, Bangladeszu, Kongo, Kolumbii, Indonezji, Paragwaju, Peru,Ghany, czy Meksyku.
Spośród 2,5 tysiąca studentów zagranicznych kształcących się w tym roku na Uniwersytecie Łódzkim, 1024 jest na studiach pełnych, zaś pozostali przyjeżdżają tu na semestr lub dwa dzięki międzynarodowej wymianie. Dochodzi do niej głównie w ramach programów, takich jak Erasmus+, Erasmus Mundus, Credit Mobility, a także dzięki dwustronnym umowom zawartym przez UŁ z uczelniami zagranicznymi oraz indywidualnym programom stypendialnym.
Zdecydowana większość studentów zagranicznych studiuje w języku angielskim, ale zdarzają się też studenci polskojęzyczni. Zwykle są to przybysze zza naszej wschodniej granicy - obywatel Ukrainy, czy Białorusi, czasem polskiej narodowości.
Obcokrajowców chcących studiować po polsku, przygotowuje do tego działające przy UŁ Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców - najstarsza taka placówka w Polsce. Cykl kształcenia trwa tutaj 9 miesięcy. Słuchacze tego studium mają zróżnicowane programy kształcenia, w zależności od tego, jaki kierunek chcą studiować. Nauka języka polskiego obejmuje bowiem także słownictwo specjalistyczne, np. medyczne, ekonomiczne, czy chemiczne. W tym roku w Studium Języka Polskiego dla cudzoziemców uczy przygotowuje się do studiów wyższych w Polsce ponad 400 osób.
Na Politechnice Łódzkiej studia w języku angielskim prowadzone są przede wszystkim w Centrum Kształcenia Międzynarodowego, zwanym skrótowo IFE (International Faculty of Engineering). W tej elitarnej placówce dydaktycznej wiedzę techniczną z różnych kierunków zdobywają, oprócz studentów zagranicznych także polscy, którzy zdecydowali się na studia anglojęzyczne. Oprócz ośmiu kierunków z językiem wykładowym angielskim na studiach I stopnia i sześciu na studiach II stopnia, IFE oferuje też studia I stopnia prowadzone po francusku na kierunku „zarządzanie i inżynieria produkcji”.
Spośród studentów zagranicznych kształcących si w tym roku akademickim w Politechnice Łódzkiej, 408 przybyło tu w ramach programu Erasmus, zaś 70 odbywa pełen cykl kształcenia. Dodatkowo ok. 150 studentówz zagranicy przybywa do PŁ w ramach praktyk. 20 spośród studentów odbywających pełny cykl kształcenia, po ukończeniu studiów otrzyma podwójny dyplom - swojej macierzystej uczelni i PŁ. Jak informuje dr inż. Dorota Piotrowska, w planach władz PŁ jest zwiększenie w najbliższym czasie liczby umów z uczelniami zagranicznymi, umożliwiających wydawanie podwójnych dyplomów.
Podobnie jak w UŁ, także w Politechnice Łódzkiej, najliczniejszą grupę studentów zagranicznych stanowią Ukraińcy. Jest ich tu w tym roku aż 250. Studiują też w PŁ przybysze z wielu państw Unii Europejskiej, ale również z Tajwanu, Brazylii Algierii, Nikaragui, Tunezji, Egiptu, Bangladeszu, Meksyku i innych.
Większość zagranicznych studentów Uniwersytetu Medycznego kształci się na komercyjnych studiach płatnych. W tym roku jest ich 669. Najliczniejszą, bo 195-osobową grupę wśród nich stanowią obywatele Arabii Saudyjskiej, niemało jest też studentów z USA, Kanady, Niemiec, Szwecji, Norwegii, Irlandii i Wielkiej Brytanii.
Jak informuje Joanna Orłowska, rzecznik prasowy UM w Łodzi, zagraniczni studenci tej uczelni mają swych przedstawicieli w uczelnianym samorządzie, są bardzo aktywni i chętnie angażują się w życie uczelni i miasta. Od 10 lat organizują imprezy charytatywne, podczas których zbierają fundusze dla podopiecznych łódzkich domów dziecka.