Po reformie papieża Franciszka przybywa osób, które zawarły ślub kościelny i są zainteresowane stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Potwierdzają to sądy metropolitalne i adwokaci kościelni.
Po reformie Franciszka podwoiła się liczba wiernych chcących stwierdzenia nieważności ich małżeństwa. Np. w Sądzie Metropolitalnym w Poznaniu do początku marca złożono już tyle skarg powodowych, co w zeszłym roku przez cztery miesiące.
Zmiana przepisów weszła w życie 8 grudnia. To tzw. reforma Franciszka, która wprowadza dwie zasadnicze nowości. Po pierwsze, jest to tzw. skrócony proces albo inaczej proces biskupi. Oficjał sądu metropolitalnego może uznać, że dowody w sprawie o stwierdzenie nieważności małżeństwa są tak silne i niepodważalne, że przekazuje sprawę bezpośrednio biskupowi, by ten w krótkim procesie orzekł, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie.
Kolejna zmiana polega na odstąpieniu od drugiej instancji sądowej, która do tej pory była obowiązkowa. Oznacza to, że cały proces trwa krócej, bo sprawy nie rozpatruje ponownie drugi sąd. Pod warunkiem oczywiście, że wszystkie strony zgadzają się z wyrokiem i nikt nie wnosi apelacji.
Wciąż najczęstszym powodem orzekania, iż małżeństwo zostało zawarte w sposób nieważny, jest kanon 1095 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
W paragrafie trzecim mówi on o tym, że niezdolne do małżeństwa są osoby, które „z przyczyn natury psychicznej nie są zdolne podjąć istotnych obowiązków małżeńskich”.
Może chodzić o uzależnienie od rodziców i brak samodzielnego podejmowania decyzji, może chodzić o narkomanię czy alkoholizm, które były obecne już przed ślubem.
Sądy kościelne niechętnie udzielają odpowiedzi na pytanie o to, ile prowadzą spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa. - Nie prowadzimy statystyk - ta odpowiedź ucina wszelkie pytania.
Papież Franciszek: W niektórych przypadkach zapobieganie ciąży nie jest absolutnym złem
Dane liczbowe udostępnił nam jedynie sąd w Gnieźnie. Od prawników prowadzących sprawy w sądach kościelnych na terenie Wielkopolski wiemy jednak, że w Kaliszu czy Poznaniu od początku roku do sądów wpłynęło tyle spraw, co w zeszłym roku w ciągu czterech miesięcy.
- Mogę mówić o zauważalnym wzroście zainteresowanych wiernych rozpoczęciem procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Wiele osób pyta o możliwość przeprowadzenia skróconego procesu, nawet te osoby, które już złożyły skargę powodową na starych zasadach. Pytają, czy mogą skorzystać jeszcze z nowych przepisów - mówi prawnik Maciej Góral, działający m.in. przed sądami w Gnieźnie i Poznaniu.
O dwukrotnie większym zainteresowaniu mówi też Justyna Pawlak z Ostrowa Wielkopolskiego, działająca przy kurii w Kaliszu. - Reforma Franciszka odbiła się szerokim echem. Po zmianie przepisów liczba prowadzonych przez nas spraw podwoiła się - przyznaje adwokat kościelna Justyna Pawlak z kancelarii Gajda i Grzeszczyk z Ostrowa Wielkopolskiego, działająca przy sądzie w Kaliszu.
Proces skrócony jednak nie jest dla każdego. Aby się „załapać”, potrzebne są niezbite dowody. Tu nie wystarczą wyłącznie zeznania świadków. Konieczna jest dokumentacja medyczna, zaświadczenie lekarzy psychiatrów, psychologów. Z tym może być kłopot. Jeśli na orzeczeniu kościelnego sądu zależy tylko jednemu z małżonków, druga strona, „winna”, wcale nie musi chcieć współpracować. W praktyce oznacza to, że dostęp do dowodów jest ograniczony lub niemożliwy.
W Polsce jak do tej pory nie zapadł jeszcze ani jeden wyrok w skróconym procesie.
- Coraz częściej ludzie decydują się na poznanie drugiej bliskiej osoby poprzez internet. Spotykają się zwykle tylko w weekendy, spędzają wakacje, wtedy wiele można ukryć. Wówczas okres znajomości poprzedzający zawarcie małżeństwa może okazać się niewystarczający, aby poznać się odpowiednio. Po ślubie okazuje się, że małżonkowie, z różnych przyczyn, nie są w stanie sprostać podstawowym obowiązkom małżeńskim. W takiej sytuacji problemem może okazać się etap dowodowy w procesie - mówi adwokat Maciej Góral.
- Skargi powodowe poparte są dokumentami, które nie wymagają przeprowadzenia dokładniejszego dochodzenia oraz w sposób oczywisty wskazują na nieważność małżeństwa - tłumaczy Góral. Nie chce jednak zdradzić szczegółów spraw.
Procesy skrócone to novum, dlatego sądy podchodzą do tego bardzo nieufnie. W Polsce jak do tej pory nie zapadł jeszcze ani jeden wyrok w skróconym procesie.
Papież Franciszek w dekrecie wymienia przesłanki do procesu skróconego. Osoba biorąca ślub nie rozumiała, czym jest ślub katolicki, nie chciała mieć dzieci, zataiła niepłodność, związek z inną osobą podczas narzeczeństwa i po ślubie, chorobę zakaźną, posiadanie potomstwa, fakt, że dopuściła się przestępstwa. Przesłanką do skróconego procesu może być także ślub pod presją ciąży, bez motywów prawdziwie związanych z życiem małżeńskim. Konieczne są jednak dowody.
- Osobiście nie miałem jeszcze żadnego przypadku, który kwalifikowałby się na skrócony proces biskupi - przyznaje adwokat Mateusz Łątkowski. - W większości przypadków osoby, które starają się o stwierdzenie nieważności małżeństwa są po rozwodach cywilnych, to często dwie obce już sobie osoby, nieraz skłócone. W takich warunkach trudno wykazać się dokumentacją medyczną poświadczającą np. chorobę psychiczną drugiej strony - mówi.
Nikt nie chce oceniać reformy Franciszka. Czy to dobrze, że coraz łatwiej i szybciej można uzyskać stwierdzenie nieważności swojego małżeństwa?
- Nie będę komentował tej reformy. Skoro papież tak postanowił, to widocznie tak jest lepiej - mówi ks. Andrzej Kozakowski, oficjał sądu w Gnieźnie.
Każdy z naszych rozmówców zastrzega jednak, że reforma nie jest zamachem na małżeństwo. Ono nadal jest sakramentem i w świetle kościelnego prawa jest nierozerwalne.
Autor: Karolina Koziolek