Rura, z której stołeczne ścieki wylewają się do królowej polskich rzek, stała się elementem przedwyborczej gry
Nasza główna, narodowa rzeka zamieniła się przez chwilę w ściek. Mam nadzieję, że tylko na chwilę...
W kabarcie Dudek - jednym z najlepszych, jakie mieliśmy - był skecz. Pewien hydraulik, w którego znakomicie wcielił się Jan Kobuszewski, uczy Jasia, „do czego jest dana rura”. Dana rura, a raczej rurka, była tam do niczego.
„To był taki żarcik...” - skwitował mistrz hydraulik na koniec swojego występu.
Ale żartów nie ma z tym, co dzieje się teraz z bardzo dużą rurą, która wypluwa stołeczne ścieki wprost do Wisły. Dlaczego? Bo po-psuły się kolektory w słynnej oczyszczalni „Czajka”.
Sprawa okazała się bowiem bardzo poważna ekologicznie, bo do królowej polskich rzek trafiają od środy trzy tysiące litrów nieczystości, i to... na sekundę!
Brzydki zapach doszedł też do polityków z różnych opcji. Premier Mateusz Morawiecki (PiS) zdecydował o błyskawicznej, czyli awaryjnej budowie rury, którą można będzie ścieki z lewej strony Wisły „przerzucić” na jej prawą część i w ten sposób zapobiec jeszcze większej katastrofie dla środowiska. Rozkaz w tej sprawie dostało wojsko.
Sztab kryzysowy równie szybko zwołał też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który początkowo zarzucił tym z PiS, że „na rurze” próbują ugrywać „swoje”, ale w końcu uznał, że każda pomoc, w tym wojska, jest cenna.
Nic dziwnego, że rządzący krajem i ci stojący na czele stolicy zaczęli się przerzucać własnymi zaniedbaniami w tej sprawie lub zbyt późną reakcją na „aferę ściekową”, bo dzieje się w to czasie zaostrzającej się kampanii przed wyborami parlamentarnymi, gdzie każda strona politycznej gry czeka na potknięcia tej drugiej, choćby miała nim być awaria rury.
A na dodatek jeszcze prezydent USA Donald Trump w ostatniej chwili odwołał wizytę w Polsce, tłumacząc to huraganem nadciągającym nad Florydę. Niektórzy wyczuwają jednak w tej decyzji nie tyle wichurę, ale międzynarodowy smrodek, który unosi się nad polskim wymiarem sprawiedliwości pod wodzą Zbigniewa Ziobry.