Według prokuratury w Polsce są 73 tys. ofiary tej firmy pożyczkowej. W okolicach Torunia i Bydgoszczy: 3 tys.
Proces pięciu założycieli parabanku PKF Skarbiec ruszył w Gdańsku. Sprawę nazwano „drugim Amber Gold”, bo poraża skala przestępstwa. Według gdańskiej prokuratury, parabank oszukał 73 tys. klientów w kraju. Tylko w okolicy Torunia i Bydgoszczy - 3 tys. Miał u nas biura.
Na czym miał polegać proceder? Skarbiec kusił pożyczkami dla każdego, także dla osób bez żadnej zdolności kredytowej. Od klientów pobierał opłaty wstępne, w wysokości 6-10 procent wnioskowanej pożyczki.
Klienci byli pewni, że uiszczenie opłaty to jedyny warunek uzyskania kredytu. Okazywało się jednak, że nie. Warunki mnożono i pożyczek odmawiano. Opłat nie zwracano.
Parabank działał od 2002 r. i nie przeszkadzały mu kary UOKiK. Teraz pięciu kluczowym postaciom Skarbca grozi do 15 lat więzienia. Nie przyznają się. Jak się okazało w sądzie, prawie wszyscy mają depresję.
List datowany był na 10 czerwca 2013 r. To jeden z najdrastyczniejszych przykładów tego, do czego doprowadzał ludzi gdański parabank. (Dramat torunianina opisywaliśmy w reportażu „Mojego ojca zabiła pożyczka”).
Dla ludzi „pod ścianą”
Jak działał PKF Skarbiec, który później zmieniał nazwy na Pomocną pożyczkę i Pożyczkę gotówkową? Wszystko wskazuje na to, że mechanizm oszustwa był bardzo prosty. Parabank kusił szybkimi pożyczkami dla każdego. Obiecywał nawet bardzo duże kwoty pieniędzy osobom pozbawionym zdolności kredytowej. Pobierał od nich opłaty przygotowawcze (od 500 do 2500 zł, w zależności od wysokości pożyczki) i kazał czekać. Po jakimś czasie klienci dowiadywali się, że kredytu jednak nie otrzymają. Stawiano im kolejne warunki, których nie byli w stanie spełnić. Opłat wstępnych im nie zwracano.
Taki scenariusz miał miejsce także w przypadku Antoniego Misztala z Torunia. Rencista popadł w długi, nie miał zdolności kredytowej. Uwierzył w obietnicę Skarbca. Wpłacił opłatę przygotowawczą (zapożyczył się) i czekał na pożyczkę, dzięki której chciał spłacić najpilniejsze zobowiązania i wyjść na życiowa prostą.
Nie doczekał się jej, a opłatę wstępną stracił. Wtedy się załamał i popełnił samobójstwo. Zostawił list pożegnalny, w którym jasno napisał, że został oszukany i „odchodzi ze względu na Skarbiec”. List do naszej redakcji przyniosła jego córka, pani Kamila. Sprawą zajęła się ostatecznie gdańska prokuratura.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień