Rybniczanie mogą mówić, że Led Zeppelin to ich zespół WIDEO
Dlaczego cały Rybnik powinien słuchać Led Zeppelin, kapeli wszech czasów? Bo zanim nagrała „Stairway to Heaven”, z Page’em grał Chris Dreja, syn maturzysty z Rybnika
Jaki związek ma Rybnik z brytyjską grupą Led Zeppelin, uważaną za jeden z najbardziej znaczących zespołów muzycznych w historii, który sprzedał 200-300 mln płyt na całym świecie? Ano, bardzo duży. Zanim Zeppelini nagrali swój „Stairway to Heaven”, z założycielem grupy - jednym z najlepszych gitarzystów wszech czasów Jimmym Page’em grał ramię w ramię Chris Dreja, syn Alojzego Drei, mieszkańca Przyszowic (dziś pow. gliwicki, a dawniej rybnicki), maturzysty z Rybnika, w czasie wojny pilota polskiego 300. Dywizjonu Bombowego w Wielkiej Brytanii. Podobno w domu „naszych” Drejów jajecznicą na bekonie zachwycał się sam Eric Clapton, a Chris zdążył poznać też Jima Morrisona z The Doors (zresztą koncertował z Doorsami, tyle że już po śmierci Morrisona, ale z Rayem Manzarkiem i owszem).
Mający śląskie korzenie Chris, basista zespołu The Yardbirds, protoplasty grupy Led Zeppelin, zrezygnował „na dzień” przed gigantyczną karierą londyńczyków. - Podobno nie żałował. Mimo że Zeppelini zdobyli sławę i pieniądze. Zajął się swoją nową pasją - fotografią. Zrobił nawet zdjęcie na okładkę pierwszej płyty Zeppelinów - mówi Michał Palica, autor historycznych publikacji na temat Rybnika, który odkrył powiązania gigantów rocka ze śląskim miastem.
- W ramach moich historycznych poszukiwań trafiłem na księgę pamiątkową obecnie I Liceum Ogólnokształcącego w Rybniku, a przed wojną gimnazjum rybnickiego, gdzie w 1937 roku kończył maturą swą edukację pochodzący z Przyszowic Alojzy Dreja. Przyszowice były wówczas w powiecie rybnickim. Prawdopodobnie Alojzy podczas nauki latał też tu na szybowcach. Klub powstał w Rybniku w połowie lat 30. W przedwojennym Rybniku było dużo pasjonatów latania, którzy z szybowców trafiali później do samolotów. Alojzy, ojciec Chrisa, po maturze trafił do Dęblina, a podczas wojny znalazł się w Anglii, gdzie latał w „trzysetnym” dywizjonie - wspomina Michał Palica. Tłumaczy, że szukając dalszych wieści na temat Alojzego, nawiązał kontakt z Anneke z Kanady, której dziadkowie poznali Alojzego w czasie wojny. Ona zasugerowała, że Chris z Yardbirdsów może być jego synem, a muzyk potwierdził, że jego ojciec był pilotem ze Śląska.
- Syn naszego Alojzego zachłysnął się muzyką, która przybyła zza oceanu. Amerykanie nie doceniali czarnych bluesmanów, podczas gdy młodzi Anglicy zwariowali na punkcie tej muzyki - mówi Michał Palica. Dodaje, że syn maturzysty z Rybnika pewnie na początku nie przypuszczał, że będzie potem setki razy w Ameryce, że ożeni się z Amerykanką, a jego córka na stałe zamieszka w USA.
Jak zaczęła się ta muzyczna przygoda? Z końcem lat 50. na zachodzie Londynu w Richmond, Surbiton, Kingston. - Brat Chrisa - Stefan, z którym miałem okazję się spotkać, poznał go z Anthonym Tophamem. Oni byli tymi pierwszymi, którzy dążyli do założenia własnej grupy. Zaczęli grać. Topham miał pecha, bo rodzice nie pozwolili mu dalej grać, ale dzięki temu szczęśliwie w Yardbirdsach zaczął grać Eric Clapton jako pierwszy gitarzysta solowy - opowiada Michał Palica. Zapewnia, że Chris dobrze znał Claptona, który bywał częstym gościem w domu Drejów. - Mieszkali w okolicach Wimble-donu. Chris opowiadał, że Clapton przyjeżdżał do niego, i „jamowali” do później nocy, a rano budził ich zapach jaj na bekonie, które przyrządzał ojciec Chrisa - dodaje Palica.
Chris chciał się wyrwać z nudnego życia angielskich „meloników”. Udało się, zagrał z największymi, np. z grupą The Doors. - Oni się spotykali w latach 60., jeszcze za życia Morrisona. Ale szczególnie dobry kontakt miał w latach 90. Odbył nawet wspólną trasę z zespołem The Doors, ale grali tam już tylko Manzarek i Krieger - mówi Dreja.
Na koncertach Yardbirdsów także piszczały fanki (by się przekonać, wystarczy znaleźć na YouTube utwór „For your love”), ale grali inną muzykę niż Beatlesi. - Ja bym wywodził Beatlesów od rock’n’rolla. Na Rolling Stonesów, Animalsów i innych miał wpływ blues amerykański. Clapton odszedł z Yard-birdsów ponoć dlatego, że nie podobało mu się, że oni odchodzą od bluesa - mówi Palica. Jak odszedł Clapton, przyszedł Jeff Beck, a później po odejściu basisty dołączył do zespołu Jimmy Page, rozchwytywany gitarzysta studyjny. - W związku z tym Chris musiał się przestawić z gitary rytmicznej na basową. Chris musiał się nauczyć na basowej, a Page razem z Beckiem zaczął grać na solowej. To ciekawy epizod, że dwaj tacy wspaniali gitarzyści razem grali w jednym zespole - zauważa rybniczanin.
Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Yardbirdsi grali ze sobą 4 lata. Chris postanowił zakończyć karierę muzyczną mniej więcej wtedy, gdy poszukiwano nowego wokalisty i przesłuchiwano Roberta Planta. - Jimmy’emu Page’owi zależało, żeby Chris został w zespole. Był trochę na niego zły - mówi Palica. W miejsce Chrisa przyszedł do zespołu John Paul Jones. A wkrótce New Yardbirds zmienili nazwę na Led Zeppelin i wydali płytę ze zdjęciem autorstwa Chrisa.
Naprawdę nie żałował, że zrezygnował na dzień przed gigantyczną karierą zespołu? - W wywiadach mówił, że był zmęczony zwariowanym życiem. Brat Stefan, z którym rozmawiałem, też to potwierdzał. A muzyka pozostała w nim, bo po latach do niej wrócił. Miał tournée po całym świecie. Reaktywowani Yardbirdsi byli nawet dwa razy w Polsce, przy czym Chris był tylko raz - w Dolinie Charlotty, bo się rozchorował - mówi Michał Palica, który wydał publikację o Chrisie, synu rybnickiego maturzysty, który grał z największymi tego świata.
____________________________
Christopher Dreja
(ur. 11 listopada 1945 w Surbiton) - gitarzysta polskiego pochodzenia, a później basista brytyjskiego zespołu rockowego The Yardbirds.
Po rozwiązaniu The Yardbirds Jimmy Page zaoferował Drei pozycję basisty w nowym zespole, który miał wkrótce powstać - Led Zeppelin. Dreja odrzucił propozycję i zajął się fotografią. Był również członkiem odnowionego Yardbirds w latach 1992-2013.