Rybnik: Remont ulicy Rudzkiej to dramat sklepikarzy. Stracili klientów
Od 24 lutego trwa remont ulicy Rudzkiej. Dla wielu mieszkańców, a szczególnie właścicieli sklepów, które znajdują się przy tej drodze, przebudowa to coś dużo więcej niż tylko wymiana asfaltu, a prawdziwy dramat. Jednego dnia stracili klientów. Ale to nie wszystko. Handlowcy i wielu mieszkańców nie chce też ścieżki rowerowej, która zabierze im miejsca parkingowe.
Dla kierowców remont Rudzkiej na odcinku od Bulwarów nad Nacyną do „ronda elektrowni” to jeszcze mały pikuś. Nadłożą trochę drogi, postoją w korku, ale dadzą radę. Prawdziwy dramat przeżywają teraz właściciele znajdujących się tu sklepów, którzy jednego dnia stracili klientów. - Wcześniej nie narzekaliśmy na klientów, było ich kilkaset dziennie, a teraz może z 50. Obroty nam spadły o 60 - 80 procent. To jest dramat. Boimy się o nasze miejsca pracy. Na pełnym etacie zatrudnionych jest 7 osób. Podatki trzeba płacić, pensje też, a obrotu nie ma. W tej sytuacji mogłaby pracować tylko jedna osoba - mówi Katarzyna Kuczera, kierownik Lewiatana, który znajduje się przy Rudzkiej. Dodaje, że są odcięci od świata. Z tego samego powodu pan Marek Stepnowski, który wraz z żoną prowadzi tu sklep wędkarski, jednego dnia ma teraz dochody rzędu kilkudziesięciu złotych. - Od paru dni klientów ze świeczką szukać. Niektórzy nas znajdują z przyzwyczajenia i przy dużej dawce determinacji - mówi pan Marek. Przekonuje, że wszyscy sklepikarze walczą o przetrwanie.
Tłumaczy, że wcześniej była mowa o tym, że ma być zapewniony przejazd do obiektów mieszkalnych i handlowych, a gdy rozmawiał z pracownikami mówili, że miał być nawet ruch wahadłowy, ale drogę zamknięto. Rzeczywiście, na początku postawiono znaki zakazu i barierki, odcinając całkowicie fragment ulicy Rudzkiej, także ten, który ma być remontowany dopiero za 4 miesiące. - A można było postawić tylko znak „ślepa ulica” i nie dawać barier, by można było dojechać na zakupy - mówi Ewelina Stepnowska. W Urzędzie Miasta Rybnika przyznają, że specyfikacja istotnych warunków zamówienia wymaga od wykonawcy robót zapewnienia dojazdu do nieruchomości znajdujących się w obszarze prowadzonych prac budowlanych, niemniej - „zachowania niektórych kierowców (niekoniecznie dojeżdżających do przyległych posesji) wymusiły szczelne wygrodzenie miejsca robót budowlanych, dla zachowania bezpieczeństwa pracowników”. - Przejściowe problemy z dojazdem na chwilę obecną ustały i istnieje dojazd do nieruchomości - informuje Lucyna Tyl z biura prasowego UM w Rybniku. Tłumaczy, dlaczego nie zdecydowano się na prowadzenie remontu najpierw jednego pasa jezdni i wprowadzenia ruchu wahadłowego. - Decyzja o całkowitym zamknięciu ruchu na każdym z 2 etapów podyktowana jest przede wszystkim skróceniem czasu realizacji zadania. Dodatkowo, mając doświadczenia z wcześniej realizowanych etapów gdzie dochodziło do permanentnego blokowania i niestosowania się kierujących do sygnałów nadawanych przez sygnalizatory, zapadła decyzja o wprowadzeniu rozwiązania, które dziś funkcjonuje - tłumaczy Tyl.
Po spotkaniu właścicieli sklepów w urzędzie zdjęto jeden znak zakazu jazdy i barierę. To pewnie trochę polepszy sytuację, ale tak naprawdę dramat sklepikarzy z Rudzkiej nie skończy się nawet wraz z końcem remontu za 8 miesięcy. Nie chcą oni ścieżki rowerowej, która ma biec pod ich oknami a przede wszystkim zabierać miejsca parkingowe przed sklepami. - Ścieżka zabierze nam miejsca parkingowe. Nikt nie będzie mógł się zatrzymać pod sklepem. My mamy ziemię tylko pod budynkiem. Nie mamy nawet metra ziemi, na której moglibyśmy zrobić parking - mówi pan Marek. Dodaje, że mieszkańcy nie chcą kolejnej ścieżki, bo jedną piękną ścieżkę równoległą - nad rzeką już mają. - Mam głosy wsparcia nawet od rowerzystów - wszyscy jeżdżą po ścieżce nad rzeką. Po co ktoś wymyślił nową ścieżkę? - pyta pan Marek. Tak uważa wielu mieszkańców. Pani Elżbieta Tkocz, właścicielka piekarni obawia się z kolei o wyjazd z posesji. - Kiedyś tu była linia przerywana na drodze, a potem podczas remontu namalowali linię ciągłą i klienci ode mnie odchodzą bo nie mogą się zatrzymać. Jak będzie ścieżka będzie jeszcze gorzej - mówi pani Elżbieta. - Wyjeżdżamy z placu pod górkę - mamy teraz problem z wyjechaniem gdyż tu jest duży ruch, a teraz będziemy wjeżdżać wprost pod koła rowerzystów - mówi.
Dlaczego miasto nie zdecydowało się wykorzystać już istniejącej ścieżki? Urzędnicy tłumaczą, że budowa ścieżki rowerowej i chodników jest częścią całościowego projektu związanego z poprawą bezpieczeństwa i płynności ruchu na ul. Rudzkiej realizowanego od 2014 roku, a rozwiązania te wpisują się w politykę zrównoważenia transportu. - Jeśli chodzi o wykorzystanie istniejących szlaków rowerowych wzdłuż rzeki Nacyny zwracam uwagę, że ten szlak nie znajduje się w całości na terenach miejskich, stąd też jeszcze na etapie prac projektowych podjęta została decyzja o usytuowaniu infrastruktury rowerowej przy ul. Rudzkiej - odpowiada Tyl. Czy będą zatoki parkingowe? - Istniejąca zabudowa ogranicza możliwość rozbudowy Rudzkiej o kolejne elementy infrastruktury, dlatego też nie było i nie ma możliwości budowy zatok postojowych w obrębie nieruchomości, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza.