Rybnik: W ogródkach piwnych na rynku nie może być dużych lodówek. A małe mogą porazić prądem?
Prezydent Rybnika zakazał stosowania w ogródkach piwnych dużych lodówek. Właściciele lokali dostali informację na chwilę przed startem „sezonu ogródkowego”, gdy mieli już takie lodówki. Mówią, że u producentów nie ma małych lodówek, które mogłyby stać w deszczu. Ostrzegają, że te które wystawiają stwarzają ryzyko.
Władze Rybnika chciały poprawić estetykę ogródków na rynku, bo faktycznie różnego rodzaju „budki” wystawiane przez właścicieli lokali nie wyglądają dobrze. Dlatego prezydent Rybnika wydał zarządzenie, w którym nakazał stosowanie małych lodówek. Ale jak twierdzą właściciele lokali, zrobił to zbyt późno - tuż przed startem sezonu.
Dlatego część z nich wciąż używa wielkich lodówek, a inni próbują obejść zarządzenie mówiące o tym, że lodówka ma mieć metr i owszem stawiają w ogródkach małe, metrowe, ale... stawiają je jedna na drugiej. Miało być bardziej estetycznie, a wygląda jeszcze gorzej... Przedsiębiorcy z rynku od dawna próbują spotkać się z prezydentem Piotrem Kuczerą, bez skutku. We wtorek wieczorem Ludmiła Student, właścicielka Kulturalnego Clubu z rynku napisała o problemie na swoim fanpage:
„Prezydent miasta wydał zarządzenie, że nie mogą stać w ogródkach piwnych lodówki powyżej 1 metra wysokości. Najemcy powierzchni ogródków otrzymali informację o tym ok. 28.03, kiedy umowy na powierzchnię na rynku były odbierane na początku kwietnia. Meble i lodówki przyjechały z Kompanii zgodnie z zamówieniem styczniowym, a tu nagle zmiana, bez konsultacji czy spotkania ze strony Prezydenta z przedsiębiorcami. Otrzymaliśmy parę dni później informację, że mamy dwa dni na usunięcie lodówek pod groźbą kary dwukrotnego czynszu miesięcznego za wynajem gruntu - w moim przypadku to ok. 10 000 zł” - napisała Ludmiła Student.
Podobnym głosem mówią też inni przedsiębiorcy z rybnickiego rynku. Marcin Zaręba, właściciel Celtic Pubu z rynku mówi o poważnym „zgrzycie” z Urzędem Miasta. - Pan prezydent żąda lodówek o wysokości do 1 metra, podczas gdy żadne koncerny po prostu nie mają takich niskich lodówek, które są przeznaczone do pracy na dworze. Te wysokie lodówki koncernowe są zabezpieczone elektrycznie przed warunkami atmosferycznymi, one potrafią stać przez pół roku na deszczu i nic im nie szkodzi. Natomiast koncerny mają tylko małe lodówki do wewnątrz - mówi Marcin Zaręba. Tłumaczy, że chciał kupić coś na własną rękę, ale takich lodówek po prostu nie ma. - Nikt w tym kraju nie robi takich lodówek - mówi Zaręba. Przyznaje, że niektórzy wystawili pod chmurkę małe lodówki, co w razie deszczu grozi spięciem elektrycznym.
Wystosował pismo do prezydenta, pod którym podpisało się kilku przedsiębiorców. - Poprosiłem prezydenta o wskazanie urządzeń, które spełniają jego zarządzenie i równocześnie są zabezpieczone elektrycznie do zewnętrznych warunków atmosferycznych - mówi Zaręba.
W Urzędzie Miasta tłumaczą, że decyzja o wprowadzeniu obostrzeń związanych z lodówkami wynikała z niestosowania się dzierżawców do poprzedniego zarządzenia, które dopuszczało wyższe lodówki (powyżej 100 cm), pod warunkiem ich estetycznego osłonięcia. - Niestety, najemcy nie stosowali się do przednich zasad. Dlatego w tym roku zostały wprowadzone ostrzejsze zasady oraz kary by wyegzekwować wprowadzone zasady. Tegoroczne zasady najmu płyty rynku były znane przedsiębiorcom podczas podpisywania umów. Celem takich działań miasta jest dbanie o estetykę przestrzeni publicznej - mówi Agnieszka Skupień, rzecznik Urzędu Miasta Rybnika.
Przypomina, że wprowadzenie jednolitej kolorystyki parasoli odbyło się podczas spotkań z przedsiębiorcami i wówczas także były sprzeciwy. - Jednocześnie słyszymy od mieszkańców wracających z zagranicy jakie tam ogródki są ładne - dodaje.