Rybnik żegna Joachima Maja, legendę polskiego żużla
Dziś, 25 kwietnia 2019, o godzinie 10 w Bazylice pod wezwaniem św. Antoniego w Rybniku odbędzie się pogrzeb zmarłego przed świętami Joachima Maja, wybitnego żużlowca z Rybnika.
Jeszcze przed świętami smutna wiadomość dotarła do kibiców czarnego sportu w Rybniku. W sobotę, w wieku 86 lat odszedł Joachim Maj, jedna z legend ROW-u Rybnik. Podczas niedzielnego meczu na stadionie w Rybniku nie grała muzyka, a pamięć zmarłego uczczono minutą ciszy.
- Joachim Maj był przede wszystkim dobrym nauczycielem. W tamtych latach mieliśmy inne podejście do żużla. Myśmy tworzyli rodzinę. Dziś są inne czasy, liczy się tylko pieniądz. Dla nas ważne było coś innego. Jeden drugiemu doradzał, gdzie jechać, jaką ścieżkę wybrać, jakie przełożenie zrobić. To było rodzinne życie - wspomina Andrzej Wyglenda, czterokrotny mistrz świata na żużlu, przyjaciel Joachima Maja.
Panowie w najlepszych latach ROW-u spędzali ze sobą mnóstwo czasu, ale rzadko spotykali się na torze. - Bardzo mało z nim jeździłem, dlatego, że on był prowadzący i ja też byłem prowadzący. Mieliśmy mało ze sobą kontaktu na torze, ale poza nim było bardzo przyjacielsko. Nie rywalizowaliśmy ze sobą. Zresztą nie rywalizowaliśmy też z Antkiem Woryną, żyliśmy jak bracia - mówi.
Dalej przed oczami ma straszny wypadek Joachima Maja w Bydgoszczy, po którym zakończył on karierę. - Chimek po tym wypadku 20 dni leżał nieprzytomny, a gdyby był nieprzytomny 21 dni to by nie żył - wspomina Wyglenda.
Joachim Maj był wychowankiem Górnika Rybnik. Debiut w Drużynowych Mistrzostwach Polski zaliczył 20 maja 1951 r. w meczu z Częstochową. Był stałym uczestnikiem eliminacyjnych turniejów Indywidualnych Mistrzostw Świata. Dwukrotnie reprezentował Polskę w turniejach o Drużynowe Mistrzostwo Świata. W 1962 r. osiągnął swój największy sukces zdobywając brązowy medal tych rozgrywek. W dorobku ma 10 tytułów Drużynowego Mistrza Polski.
- Kiedy pisałem książkę o historii indywidualnych mistrzostw Polski, był jednym z tych, którzy otworzyli mi serce i swoje archiwa. Wiele spotkań przy obiedzie przygotowywanym przez jego żonę, panią Marię, na długo zapamiętam. Pan Achim był wybitnym zawodnikiem, tak wiele razy występującym z orłem na plastronie, ale też dobrym i wspaniałym człowiekiem - napisał na Facebooku redaktor Henryk Grzonka, nestor dziennikarstwa sportowego.