Rycerskie bractwo dobrego biznesu. Świat chce płacić za modę na historię
Czy warto pasję przekuwać w biznes? - Zdecydowanie warto, pasja pomaga w osiągnięciu sukcesu - nie ma wątpliwości Aleksander Zmuda Trzebiatowski, współzałożyciel grupy firm rodzinnych Spes Group, które kompleksowo wyposażają miłośników rekonstrukcji historycznych w Polsce, ale przede wszystkim na świecie - nawet w tak odległych zakątkach jak RPA, Japonia i Australia.
W tym biznesie kluczem jest historia. W pochodzącej z Kaszub, a konkretnie z Dąbrówki koło Chojnic, rodzinie Zmuda Trzebiatowskich była obecna od zawsze. Nieraz przywoływało się dzieje rodziny, wywodzącej się ze starego kaszubskiego rodu szlacheckiego, którego przedstawiciele u boku króla Jana III Sobieskiego uczestniczyli w odsieczy Wiednia. Dyskutowało się o przodkach, przywilejach szlacheckich, dawnym życiu.
- Nasz tata bardzo się tą naszą historią interesował i można powiedzieć, że tę pasję nam zaszczepił - przyznaje Aleksander Zmuda Trzebiatowski. - Kluczowe jednak dla naszego biznesu okazało się inne spotkanie z historią. Pod koniec lat 90. do domu kultury w Dąbrówce przyjechali rekonstruktorzy z Gniewu - dali pokaz rycerski, z walkami włącznie, i tak ciekawie opowiadali o realiach średniowiecznego życia, że wraz ze starszymi braćmi, Andrzejem i Grzegorzem, zachwyciliśmy się od razu. Po spotkaniu nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to jest dla nas.
Tydzień pod Grunwaldem
Później wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Zaczęło się studiowanie źródeł, kompletowanie średniowiecznych strojów, uzbrojenia, wielomiesięczne przygotowania i udział w pierwszej poważnej imprezie - inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Bracia Zmuda Trzebiatowscy obozowali tam przez tydzień, a na polu bitewnym - jako bombardierzy z Chorągwi Tczewskiej - obsługiwali krzyżackie działa. Następnie zajęli się łucznictwem, brali też udział w rycerskich walkach (największe sukcesy odnosił Andrzej, student historii na UMK, który później ściągnął do Torunia Grzegorza i Aleksandra). Rekonstrukcje historyczne pochłonęły ich na całego.
Większość nawiązujących do średniowiecza strojów i elementów uzbrojenia wykonywali sami, odwołując się do książkowych opisów i ilustracji, a także znanych muzealnych eksponatów.
- Stroje, w których pojawialiśmy się na imprezach, zwracały uwagę. Staraliśmy się, by były to nie tylko wierne epoce historycznej, ale też dobrej jakości i atrakcyjnie wyglądające repliki - mówi Aleksander Zmuda Trzebiatowski, który również ukończył studia historyczne na UMK. - I ludzie to dostrzegli. Zaczęli nas pytać, czy zrobilibyśmy i dla nich. No i robiliśmy - w garażu u rodziców i w piwnicy powstawały buty, doublety, czyli średniowieczne odpowiedniki dzisiejszych kurtek, i szaty wierzchnie. Widać było, że na rynku jest nisza. Przełomowe okazały się kontakty z pewnym znanym rzemieślnikiem, u którego brat zamówił pas rycerski. Miał być do odbioru za trzy miesiące, a nie był gotowy po dwóch latach. To był bezpośredni impuls do założenia firmy.
Tak w 2007 roku w Toruniu powstał „Spes Medieval Market”, internetowy sklep, który w swym założeniu miał, po pierwsze, zagwarantować jakość oferowanych produktów i terminowość dostawy, a tym samym oszczędzić rekonstruktorom dość przykrych relacji z rzemieślnikami, po drugie zaś, umożliwić entuzjastom rekonstrukcji historycznych obkupienie się całościowe. Chodziło o to, by dzięki wirtualnej wizycie w sklepie człowiek z ulicy mógł się stać na przykład rycerzem w pełni wyposażonym, i to całkiem realnie - od gatek lnianych począwszy, przez zbroję, po namioty i meble historyczne, z tronem włącznie.
Amerykańska zabawa z historią
Od początku było wiadomo, że polski rynek jest zbyt mały i ofertę trzeba skierować do miłośników rekonstrukcji historycznych za granicą. Charakterystyczny stragan toruńskiej firmy pojawiał się więc na turniejach, targach i wszelkiego rodzaju imprezach historycznych m.in. we Włoszech, Niemczech, Anglii i Francji. I zaczęły się pojawiać zamówienia nie tylko od osób indywidualnych, zainteresowanych na przykład kupnem jakiegoś elementu średniowiecznego wyposażenia, ale również całych grup rekonstrukcyjnych, kupujących kilka czy kilkanaście kompletnych strojów. Zamówienia składały muzea i instytucje kultury, przygotowujące różne wystawy, a także właściciele… restauracji, z myślą o historycznych strojach dla obsługi.
- Zdecydowana większość naszych klientów to rekonstruktorzy zagraniczni - przyznaje Aleksander Zmuda Trzebiatowski. - Na początku naszym największym rynkiem były Włochy, później doszły kraje skandynawskie i - co ciekawe - Australia, USA, RPA i Japonia, a więc państwa, w których nigdy nie było średniowiecznej kultury rycerskiej. Okazało się, że w Stanach ludzie nie odtwarzają wydarzeń historycznych, a przebierają się i bawią historią według przygotowanych przez siebie scenariuszy. Ta zabawa historią ma zresztą różne oblicza. W Japonii odbywają się walki rycerzy w klatkach, co niektórzy nazywają średniowiecznym MMA. Japończycy startują też w mistrzostwach świata w walkach rycerskich, w których od lat prym wiodą rycerze rosyjscy i nie jest tajemnicą, że wśród nich są byli żołnierze jednostek specjalnych. To też są nasi klienci. Doceniają jakość.
Katalog dla szermierzy
Rzeczywiście jest ona mocną stroną toruńskiej firmy. To dlatego, że wszystkie oferowane produkty - zarówno te wytwarzane w Toruniu, jak i przez zaprzyjaźnionych rzemieślników - trzej założyciele spółki testują na sobie. Ubrani w średniowieczne stroje maszerowali już w 15-stopniowym mrozie, a później spali w namiocie. Grzegorz z kolei zdarł dwie pary wyprodukowanych przez siebie średniowiecznych butów w pielgrzymce do Santiago de Compostela. Drobiazgowym testom w walce poddawane są tzw. pikowańce - zakładane pod zbroję pikowane ubiory, które mają zamortyzować siłę uderzenia mieczem, a tym samym ochronić rycerza.
W dalszej części artykułu przeczytasz:
- o "średniowiecznym MMA" w Japonii
- amerykańskiej zabawie z historią
- o rozwoju toruńskiej firmy
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień