Ryszard Terlecki: Utopia super państwa
„Konferencja w sprawie przyszłości Europy” to unijna inicjatywa, zapoczątkowana jeszcze w przed pandemią i opóźniona z jej powodu, która teraz zmierza do finału. Na trwającą trzy lata, ale praktycznie od roku konferencję, złożyły się dyskusje, organizowane zarówno przez Parlament Europejski, jak i przez „społeczeństwo obywatelskie”, które miało wyrazić opinię na temat reformy Unii Europejskiej.
Czy ktoś o tym słyszał oprócz wąskiego grona lewicowych aktywistów, opłacanych z funduszy Unii i podejmujących – przy zerowym zainteresowaniu opinii publicznej – „rezolucje” według z góry przygotowanych schematów? Bo przyszła Unia ma spełniać oczekiwania lewicowych fantastów, uszczęśliwiających świat według swoich planów.
Zjednoczona Europa ma przekształcić się w jedno państwo, zarządzane z Brukseli, stosujące się do programu budowy „europejskiego” społeczeństwa, uwolnionego od narodowych uprzedzeń i religijnych zabobonów, chociaż zdaniem lewicy groźne jest tylko chrześcijaństwo, skoro muzułmanie w ostatnich wyborach we Francji masowo głosowali na lewicowego radykała Melenchona.
To europejskie państwo będzie miało wspólne wojsko, finanse, sądownictwo, jednolity system „nowoczesnej” edukacji, a także parlament wybierany w całej Europie, a nie jak obecnie w poszczególnych krajach. Państwa narodowe przestaną istnieć, a ich rola zostanie sprowadzona do dzisiejszych niemieckich landów.
Dyskusje ograniczyły się do garstki już wcześniej przekonanych, natomiast przeciwników tej koncepcji nikt o zdanie nie pytał, chociaż na koniec konferencji ogłoszono „konsensus” w sprawie dalszego pogłębiania integracji.
W założeniu ma powstać nowa Unia, którą zarządzać będą najwięksi, czyli Niemcy i Francja, zachęcając do lewicowych eksperymentów, a w rzeczywistości pilnując swoich interesów. Dotychczasowe traktaty przestaną obowiązywać, a ponieważ zmian nie uda się wprowadzić drogą demokratyczną (za zgodą narodowych parlamentów), trzeba zastosować polityczny przekręt i pozbawić głosu tych zwolenników Unii, którzy chcą ją widzieć jako organizację suwerennych państw.
Wojna na Ukrainie pokazała też inną, starannie ukrywaną twarz brukselskiej koterii, uwikłanej w interesy z Rosją i niechętnej obecności Amerykanów w Europie. Ta ekipa będzie skutecznie sprzeciwiać się zbliżeniu Ukrainy do Unii, a także przyjęciu kolejnych państw, takich jak Gruzja, Macedonia czy Czarnogóra, obawiając się ich przywiązania do narodowych tradycji i własnej kultury.
Będzie nadal szykanować rządy przeciwne europejskiemu super państwu, popierać antynarodowe partie i forsować gospodarcze ograniczenia w Europie Środkowej. Czyli zmierzać do upadku Unii, bo trudno się spodziewać, żeby większość Europejczyków uległa zaczadzeniu brukselską utopią.