Rząd bierze miliard z kasy PGE ponad głowami posiadaczy akcji spółki
Czy Skarb Państwa wyprowadzi z PGE ponad miliard złotych ponad głowami bełchatowskich górników i energetyków, posiadaczy akcji PGE?
Ministerstwo Skarbu Państwa chce przenieść 5,6 mld zł kapitału zapasowego, a więc zysku z lat poprzednich Polskiej Grupy Energetycznej, w skład której wchodzą m.in. bełchatowska kopalnia i elektrownia, do kapitału zakładowego PGE. Ma się to odbyć poprzez podniesienie wartości nominalnej akcji PGE z 10 do 13 zł. Co to oznacza dla kilku tysięcy górników i energetyków z Bełchatowa oraz kopalniano-elektrownianych emerytów, którzy posiadają akcje PGE? Niewiele, bo wartość nominalna akcji nic nie znaczy, a ich cenę reguluje giełda. Po ogłoszeniu planów rządowych, cena akcji PGE spadła o prawie 5 proc.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że na przeksięgowaniu kapitału PGE zarobi Skarb Państwa, bowiem od tej transakcji PGE zapłaci 19 proc. podatku, czyli ponad miliard zł. W kopalni i elektrowni wrze, bo cała operacja odbywa się ponad głowami mniejszościowych akcjonariuszy.
Przypomnijmy, że w czerwcu Skarb Państwa, jako większościowy akcjonariusz (państwo ma 58,39 proc. akcji PGE) zdecydował o zmniejszeniu dywidendy z zysku za 2015 r. Zamiast 92 groszy od akcji, zaproponowanych przez zarząd PGE, akcjonariusze otrzymają zaledwie 25 groszy dywidendy za akcję. Podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy zdecydowano o wypłacie 467 mln zł na dywidendę, zamiast 1,72 mld zł rekomendowanego przez PGE, co tłumaczono sytuacją ekonomiczno-finansową spółki oraz strategicznymi inwestycjami.
Taki ruch Skarbu Państwa krytykują m.in. pracownicy bełchatowskiej elektrowni.
- Odbiór jest fatalny z dwóch powodów. Po pierwsze nie wykazano się żadnym szacunkiem wobec mniejszościowych akcjonariuszy - mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów. - Wykorzystywanie kruczków prawnych , które stosuje się często w prywatnych spółkach, nie przystoi Skarbowi Państwa, bo traci on w oczach akcjonariuszy.
Drugi powód, zdaniem szefa największego związku w bełchatowskiej elektrowni, to fałszywy wydźwięk powtarzanego od miesięcy uzasadnienia dla drakońskich oszczędności w zakładach pracy należących do PGE.
- Dla nas to jasny sygnał: jeśli stać właściciela, aby w taki sposób traktować spółkę i akcjonariuszy, to powinniśmy jeszcze mocniej walczyć o prawa pracownicze - mówi Andrzej Nalepa.
W Elektrowni Bełchatów są pracownicy, którzy mają nawet po 8 tys. akcji PGE, więc uszczuplenie dywidendy to dla nich finansowa strata. Skarb Państwa jednak i tak zarobi.
Autor: M. Wiśniewski, G. Maliszewski