Rząd groził Czartoryskiemu? [WIDEO]
Adam Karol Czartoryski twierdzi, że został zmuszony do sprzedaży kolekcji i przekazania budynków państwu polskiemu, bo w przeciwnym razie grożono mu „konfiskatą majątku”. Ministerstwo Kultury zaznacza, że wskazywało jedynie na konieczność ochrony zbiorów.
Czytaj także: Miliony euro na otarcie łez chyba wystarczą?
W grudniu, w świetle jupiterów, minister kultury Piotr Gliński i Adam Karol Czartoryski, założyciel działającej od 1991 roku Fundacji Czartoryskich (która była właścicielem kolekcji arystokratycznego rodu, w tym m.in. najcenniejszego obrazu w polskich zbiorach - „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci), podpisali umowy o przejęciu zbiorów i budynków fundacji. Rząd polski zapłacił za tę transakcję równowartość 100 mln euro.
Ministerstwo Kultury kupiło kolekcję Fundacji Czartoryskich. "Zapłaciliśmy 100 mln euro, a powinniśmy dwadzieścia razy więcej"
Źródło:Agencja Informacyjna Polska Press
Ale teraz Adam Karol Czartoryski, w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika „ABC”, przedstawia swoją wersję wydarzeń. I krytykuje polskie władze za sposób, w jaki doprowadzono do przejęcia zbiorów i budynków fundacji, które oddane zostały Muzeum Narodowemu w Krakowie. „Rząd polski z obecnym prawem może skonfiskować wszystko, co jego zdaniem jest dobrem narodowym dla kraju, jeśli uzna, że nie ma należytej opieki.
Miałem nad głową miecz Damoklesa: mogła powtórzyć się historia z czasów nazizmu i komunizmu” - tłumaczy Adam Karol Czartoryski. I zaznacza, że właśnie dlatego - gdy minister Piotr Gliński przyszedł z propozycją przejęcia kolekcji i Muzeum Czartoryskich, odpowiedział: „Z przyjemnością”.
„Nie było innego wyjścia, bo gdybym tego nie zrobił, to mogłoby dojść do skonfiskowana przez rząd całej kolekcji (choć nie twierdzę, że na pewno tak by się stało)” - dodaje.
Skarży się też na tempo prac. „Polski rząd chciał zamknąć transakcję przed końcem roku ze względu na rachunkowość państwową. Wszystko działo się w pośpiechu. W grudniu byłem 16 dni w Polsce. W ciągu miesiąca dokonano tego, co należało zrobić w ciągu sześciu miesięcy” - skarży się.
Dodaje także, że prasa błędnie zinterpretowała umowę z polskim rządem. Twierdzi, że postanowił podarować zbiory i budynki państwu, a owe 100 mln euro, które zapłacił rząd, trafiło na konto Fundacji Czartoryskich, która ma prowadzić działalność kulturalną i społeczną. „Rząd nie chciał kupić kolekcji za jej wartość (szacunkowo ok. 2 mld euro), a ja nie chciałem sprzedać za 100 milionów euro. Dlatego umowa jest podpisana jako darowizna, a pieniądze posłużą do stworzenia nowej fundacji” - mówi arystokrata.
Jednak na pytania odnośnie programu i działalności fundacji (np. stypendiów, które ma przyznawać) obecny zarząd odpowiedział nam lakonicznie, że prace „wciąż trwają”.
Natomiast ani Fundacja Czartoryskich, ani sam Adam Karol Czartoryski na nasze pytania dotyczące wspomnianego wywiadu nie odpowiedzieli.
Z kolei Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że szef resortu prof. Piotr Gliński „nie wskazywał w żadnym momencie negocjacji na możliwość nacjonalizacji kolekcji”. „Wskazał jednak, że kolekcja, ze względu na jej wartość, wymaga poddania jej ochronie prawnej na mocy przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami” - czytamy w przesłanym nam oświadczeniu. Poprosiliśmy resort o doprecyzowanie tej odpowiedzi. Bez rezultatu.