Rząd nie chce przełożyć reformy oświaty. Gminy: "Nie zdążymy ze zmianami"
- Bo inaczej reforma nakładałaby się na wybory samorządowe - twierdzą ministrowie. Gminy martwią się, że nie zdążą ze wszystkimi pracami.
- Nie będzie przesunięcia terminu wprowadzenia reformy oświaty - zdementował wczoraj pogłoski o przełożeniu terminu reformy Maciej Kopeć, wiceminister w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Pierwsze informacje, jakoby likwidacja gimnazjów miała nastąpić nie od września 2017 roku, a rok później, pojawiły się już we wtorek, zaraz spotkaniu posłów PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Parlamentarzyści PiS przekonywali szefa partii do wprowadzenia zmian dopiero za 2 lata.
- Dlaczego nie przesuwamy tego terminu? Po pierwsze, jak już mówiła o tym minister Anna Zalewska, żeby reforma oświaty nie nakładała się na wybory samorządowe czy parlamentarne - tłumaczy wiceminister Maciej Kopeć. - A po drugie, to już przecież na 2017 roku była przyznana subwencja na sześciolatki w szkołach, a one nie poszły do szkoły, zostały w przedszkolach.
Gminy martwią się, że nie zdążą ze wszystkimi pracami potrzebnymi przed reformą oświaty, bo nie ma jeszcze podstawowych przepisów.
Na pytanie, dlaczego główni beneficjenci reformy oświaty, czyli dzieci, mają mieć wprowadzane zmiany w systemie szkolnym (nowa podstawa programowa, nowe podręczniki, nowa siatka szkół, nowa siatka godzin) szybko i chaotycznie, dlatego że dorosłych czekają kolejne wybory samorządowe czy parlamentarne, wiceminister odpowiedział:
- To tendencyjne pytanie - podkreślił Maciej Kopeć. - Tu przecież chodzi właśnie o dobro dzieci. Nie znajdziemy żadnego poważnego opracowania, które mówiłoby o sukcesie reformy wprowadzonej w 1999 roku. Więc im szybciej wprowadzimy tę reformę, tym szybciej naprawimy oświatę w Polsce.
- Ale my nie zdążymy - martwią się zachodniopomorskie gminy. - Nie możemy jeszcze wprowadzać na sesje uchwał, bo nie ma ustaw. Nie ma przepisów - tłumaczą.
- Wszystko będzie wiadome do końca tego tygodnia - zapowiada Maciej Kopeć. - Na piątek zaplanowana jest specjalna konferencja prasowa pani minister właśnie w tej sprawie.
Wiceminister przyznał, że program reformy po konsultacjach społecznych trochę się zmienił, ale nie chciał wyjawić, jakie zmiany zostały naniesione.
- Mogę tylko powiedzieć, że duża część z nich dotyczyła poprawek redakcyjnych, ale były też poświęcone przesunięciu terminu egzaminu po 8 klasie szkoły podstawowej - wyjaśnił.
Prezes zachodniopomorskiego Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego Maria Świerczek powiedziała, że o ile ZNP jest w ogóle przeciwko reformie oświaty, to jeśli już ta reforma musi wejść, to lepiej będzie dla dzieci, rodziców, nauczycieli i gminnych urzędników, jeśli rzeczywiście termin jej wprowadzenia zostanie przesunięty.
- Trzeba się do tego dobrze przygotować, a do tego potrzebny jest czas - podkreśliła.
Natomiast Mirosława Mazurczak, przewodnicząca szczecińskich Związków Zawodowych Oświaty NSZZ „Solidarność” w ogóle nie chciała się na ten temat wypowiadać.
- Odpowiem na to w sobotę, bo w sobotę na zjeździe będziemy na ten temat rozmawiać - stwierdziła.