Rząd nie doszacował, samorząd się martwi
- Obawiam się, że 500 zł na dziecko może zniechęcić bezrobotnych do szukania pracy - mówi Robert Malinowski, prezydent Grudziądza
Wczoraj pięciu prezydentów z naszego regionu dyskutowało w Toruniu o rządowym programie ,,500 plus” i nowych obowiązkach, jakie nakłada na samorządy gminne projekt ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Program ruszył wczoraj, więc prezydenci spotkali się, aby wymienić pierwsze doświadczenia.
- Przygotowywaliśmy się do tego programu od lutego - powiedział Michał Zaleski, prezydent Torunia. - Już rano mieszkańcy złożyli 670 wniosków, tylko 200 drogą elektroniczną. Zatrudniliśmy 55 osób do obsługi wniosków, które mieszkańcy mogą składać w 32 miejscach, w tym w wielu szkołach.
Jakieś problemy w Toruniu? - Jest rozbieżność między szacunkami rządu a naszymi - dodaje prezydent Zaleski. - Mieszkańców, którzy powinni zgodnie z programem otrzymać 500 zł na dziecko, jest o około jedną czwartą więcej niż oszacował rząd. Mam nadzieję, że do lipca nastąpi w tym zakresie rządowa korekta.
W przeciwnym razie samorządy będą musiały wyrównać braki z własnych budżetów. Na to żaden samorząd nie jest gotowy.
- W Bydgoszczy również dzieci zostały niedoszacowane - przyznaje Iwona Waszkiewicz, zastępca prezydenta. - Obawiamy się też o wydolność systemu rządowego Emp@tia, który służy beneficjentom pomocy społecznej . Na razie wnioski drogą elektroniczną złożyło 300 osób i apeluję, aby właśnie tą drogą mieszkańcy je składali.
W Bydgoszczy działa punkt przyjmowania wniosków w urzędzie miasta i 66 punktów dodatkowych. We Włocławku do obsługi wniosków zatrudniono dodatkowo 12 osób, ale i tu największym zmartwieniem jest niedoszacowanie dzieci, które kwalifikują się, aby dostać 500 złotych.
- Wszystko wskazuje na to, że potrzeba więcej niż 17 mld zł, które zadeklarował rząd na ten program - mówi Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka. - To samorządy są odpowiedzialne za dystrybucję tych środków i źle by się stało, gdyby nastąpiło jakieś zahamowanie.
W Inowrocławiu nie było problemów ze startem programu, ale prezydent Ryszard Brejza potwierdza obawy swoich kolegów. - Oby rząd wypełnił zobowiązania w terminie - mówi dyplomatycznie.
Najwięcej dystansu do programu ma Robert Malinowski, prezydent Grudziądza. - Z dotychczasowych doświadczeń z rządem mogę powiedzieć, że wpływ obiecanych nam środków różnie przebiegał - przyznaje. - Obawiam się, że część pieniędzy będziemy wypłacać ze swojego budżetu. Boję się też, że wielu bezrobotnym wystarczy 500 zł od rządu, aby przestać poszukiwać pracy. A my tyle energii włożyliśmy w zwalczanie bezrobocia.