Roman Laudański

Rząd nie zdał egzaminu z pandemii, czyli czy leci z nami pilot

Dr Barbara Brodzińska - Mirowska Fot. Fot. nadesłane Dr Barbara Brodzińska - Mirowska
Roman Laudański

Rozmowa z dr. Barbarą Brodzińską – Mirowską, politolożką z UMK w Toruniu o roku z pandemią w Polsce.

Właśnie minął rok od pierwszego w Polsce pacjenta zarażonego koronawirusem.
- To był bardzo trudny rok. Z jego konsekwencjami będziemy jako społeczeństwo mierzyć się jeszcze długo.  Przypomnę jednak, że pierwsze informacje na temat wirusa pojawiały się już w grudniu 2019. Można odnieść wrażenie, że w Polsce problem został zbagatelizowany. W dobie globalizacji i dużej mobilności Chiny nie są tak odległe, jak mogłoby się wydawać.

- Teoretycznie rząd powinien być przygotowany z zarządzaniem kryzysowym na każdy wariant. Jaką ocenę wystawiłaby pani rządowi po roku z pandemią?
- W mojej ocenie rząd nie zdał egzaminu i to na wielu polach. Trzeba jednak przyznać, że zadania łatwego nie miał.  Tego typu kryzysy obnażają wiele słabości państwa. Tak też się stało w Polsce. Poza tym rząd fatalnie się komunikuje. Dlatego tak surowa ocena.

- Jeśli chodzi o komunikację, to pierwszych konferencji ministra Szumowskiego wszyscy słuchaliśmy jak zaczarowani i bezwzględnie stosowaliśmy się do zakazów.
- Przez krótką chwilę minister zdrowia miał, rzeczywiście olbrzymi kredyt zaufania u Polaków. Udzielał na bieżąco informacji, konferencje odbywały się bardzo często. Szybko jednak rzeczywistość ukazała wiele rozbieżności. Parlamentarzyści – lekarze wskazywali problematyczne obszary już wcześniej.

W komunikacji oczywiście można stworzyć dobre wrażenie, nawet na dłuższą chwilę, ale prędzej czy później, jeśli przekaz nie jest zbieżny z działaniami, zostaje tylko pusta otoczka, za którą nic się nie kryje

.

- Okazało się, że pomimo zapewnień w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych nie ma zapasów maseczek i strojów ochronnych dla służby zdrowia, a później rząd na tle największego na świecie samolotu urządzał propagandowe konferencje.
- To kolejny dowód na brak zbieżności przekazu z działaniem. Bardzo szybko rządowa komunikacja zaczęła być chaotyczna i niespójna z działaniem. Pojawiały się sprzeczne komunikaty...

- ...nie zakładajcie maseczek, zakładajcie!
- Dlatego trudno nie oceniać krytycznie komunikacji pandemicznej. Była ona budowana w wymiarze krótkoterminowym i wykorzystywana w celach politycznych. Przypomnijmy sobie, co działo się w związku z majowymi wyborami. Cała gospodarka siadła, był lockdown, ludzie chorowali, ale rządzący nie widzieli przeszkód w organizacji  wyborów. Przyszło lato, pojawił się lekki spadek liczby zakażeń i komunikat, że już się nie ma czego bać – a w tle wybory. Przeczyło to opiniom ekspertów. Apogeum nastąpiło jesienią, kiedy to nie było już mowy o żadnej spójności rządowego przekazu. Nadal padają sprzeczne komunikaty, jest chaos, to wszystko przekłada się na coraz większość niepewność poszczególnych grup społecznych. Pandemia i kryzys rodzi niepewność, a jak dochodzi do tego przekonanie, że nie leci z nami pilot, to poczucie utraty gruntu pod nogami jest jeszcze silniejsze.

- Z jednej strony premier zapewniał, że tarcze finansowe, miliardy dla ludzi, cała Europa nam zazdrości, a coraz częściej rozlegały się głosy z branż, do których nie trafiła ani złotówka.
- Czyli z jednej strony chciejstwo, a z drugiej fakty. Dużo elementów nie spięło się w ciągu tego roku. Przedsiębiorcy alarmowali, co i jak nie działa. Rządowy przekaz był jednoznaczny – bardzo dobrze radzimy sobie z pandemią. To był  także czas próby dla rządu w relacjach z najróżniejszymi środowiskami: z medykami, przedsiębiorcami, nauczycielami. Z punktu widzenia społecznego i gospodarczego wiele środowisk, nie patrząc na własne poglądy polityczne, chętnie wsparłoby rząd, by wspólnie wyjść z pandemii obronną ręką. Zabrakło prawdziwego dialogu. Wysłuchania.

- Skoro rząd nie zdał egzaminu z pandemii, to dlaczego Zjednoczona Prawica ciągle ma ponad 30-procentowe poparcie?
- Po pierwsze w sytuacjach kryzysowych społeczeństwo trzyma się władzy, bo mamy poczucie, że rząd wie co robi i w takich momentach zmiana władzy to dodatkowe zagrożenie.  Po drugie PiS będąc jeszcze w opozycji wykonało gigantyczną pracę, by zbudować od podstaw wyborczą lojalność i to zaprocentowało. Tylko w sondażach widać, że poparcie systematycznie topnieje. Po trzecie na to wszystko nakłada się dominacja PiS w mediach publicznych, które mają duży zasięg. Na tle tego, co wydarzyło się w ostatnim roku, poparcie dla rządu, choć topniejące na wsiach, czy w małych miasteczkach, nadal jest moim zdaniem wysokie.

- Pojawiły się również protesty kobiet.
- To kropka nad “i”. Następuje zmiana kulturowa, pokoleniowa na którą moim zdaniem PiS nie zdoła odpowiedzieć. Poparcie będzie topniało. Szczególnie jeśli rząd nie będzie radził sobie ze skutkami pandemii już w postpandemicznej rzeczywistości.

Roman Laudański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.