Rząd nie znokautuje hipermarketów
Handel. PiS ma problem z realizacją obietnic wyborczych dotyczących ograniczenia handlu w niedziele i wprowadzenia podatku dla sklepów wielkopowierzchniowych.
W przyszłym roku sieci handlowe nie zapłacą ani złotówki z tytułu podatku od handlu detalicznego. Mało prawdopodobne jest także wprowadzenie całkowitego zakazu handlu w niedziele.
Ministerstwo Rozwoju i Finansów rozpoczęło właśnie konsultacje projektu nowelizacji ustawy o podatku od handlu detalicznego. Chodzi o zawieszenie poboru tej daniny na cały 2018 rok. To już trzecie przesunięcie terminu poboru tego podatku od momentu jego uchwalenia w 2016 roku. Wynika ono z nakazu Komisji Europejskiej zobowiązującego Polskę do zawieszenia stosowania podatku od handlu detalicznego. Wprawdzie rząd zaskarżył tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości, ale nie wiadomo, kiedy spór zostanie rozstrzygnięty. - Istnieje ryzyko, że skarga nie zostanie rozpoznana do końca obowiązującego terminu zawieszenia stosowania ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, czyli do 31 grudnia 2017 roku. Istnieje więc konieczność dalszego zawieszenia stosowania jej przepisów - tłumaczą urzędnicy resortu finansów.
Dodatkowy haracz uderzał głównie w zagraniczne sieci handlowe. Ten sam efekt miał przynieść zakaz otwierania sklepów w niedziele, choć najważniejszym motywem jego wprowadzenia jest poprawa warunków pracy osób zatrudnionych w sklepach wielkopowierzchniowych i danie im możliwości spędzania niedzieli z rodziną. Ale i z tym rząd ma spory kłopot - projekt obywatelski, gorąco popierany przez NSZZ „Solidarność”, utknął w Sejmie i nie wiadomo, kiedy i w jakim kształcie zostanie uchwalony.
Za to pojawiają się kolejne, mniej radykalne pomysły, np. zamknięcie sklepów na jedną niedzielę w miesiącu czy ograniczenie handlu w te dni do godz. 14. Przedstawiciele sieci handlowych proponują, by zagwarantować pracownikom dwie wolne niedziele (bez ograniczeń dla handlu), a OPZZ uznało, że lepiej płacić w niedziele 2,5-krotność stawki za pracę w normalne dni. Na te propozycje szef „Solidarności” Piotr Duda odpowiada stanowczo: zakaz ma objąć wszystkie niedziele.
- To tylko strategia działania, by ugrać jak najwięcej, czyli dwie niedziele z zakazem lub otwarcie sklepów do godziny 14, a nie 16 - ocenia dr Bartłomiej Biga z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Jego zdaniem rząd nie zdecyduje się na całkowity zakaz handlu w niedziele, bo zbyt wielu wyborcom by się to nie spodobało. Według niego przepadł już również podatek od handlu w obecnym kształcie, ale może pojawi się jakiś nowy pomysł na opodatkowanie hipermarketów.
- Z jednej strony nie możemy sobie pozwolić na rezygnację z tych rozwiązań, z drugiej trudno będzie je wprowadzić w życie - słyszymy od małopolskiego polityka partii rządzącej.
„Solidarność”, która stoi za obywatelskim projektem o zakazie handlu w niedzielę, domaga się uchwalenia go w takim kształcie, w jakim trafił do Sejmu. Związkowcy zrezygnowali jedynie z zapisu o surowych karach za złamanie zakazu.
Według dr. Bartłomieja Bigi, eksperta ds. gospodarczych Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, rząd nie zdecyduje się na wprowadzenie całkowitego zakazu handlu. - Powodów jest kilka. Po pierwsze, nie spodobałoby się to wielu wyborcom, którzy robią zakupy w niedziele. Po drugie, rząd sparzył się na rozwiązaniach ograniczających swobodę gospodarczą. Przykład? Ograniczenie możliwości otwierania nowych aptek, które już przynosi negatywne skutki. I pewnie też rząd ma własne analizy pokazujące, że zakaz handlu w niedziele to straty dla gospodarki - tłumaczy dr Biga.
Ale „Solidarność” w ostatnim czasie kilka razy przypomniała, że w sprawie zamykania sklepów na wszystkie niedziele nie ustąpi. - Pod takim rozwiązaniem podpisało się ponad pół miliona obywateli i tego oczekują pracownicy handlu i ich rodziny - mówił Alfred Bujara, szef krajowej sekcji handlu „S”.
- Powrót do ostrej retoryki to strategia zmierzająca ku temu, by uzyskać jak najwięcej, by zakaz obejmował dwie, a nie jedną niedzielę w miesiącu lub by sklepy były otwarte do godziny 14, a nie 16. To też będzie można przedstawić jako sukces związkowców - ocenia Bartłomiej Biga.
O ile nie wiadomo, kiedy i jakie będą ograniczenia dla niedzielnych zakupów, to raczej przesądzone jest, że w dalszym ciągu rząd nie będzie pobierał podatku do hipermarketów. Skierowany do konsultacji projekt ustawy zakłada zawieszenie ściągania tego haraczu przez cały przyszły rok.
- Lobbing sieci handlowych okazał się skuteczny. Podatek w obecnym kształcie nie będzie nigdy pobierany - twierdzi ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Adam Abramowicz, poseł PiS z Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, przyznał w Radiu Maryja, że ustawę o tym podatku trzeba poprawić.
Na jego wprowadzenie nie zgadza się Komisja Europejska i wydała nakaz wstrzymania jego pobierania do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. We wrześniu ub. roku Polska zaskarżyła tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości, ale nadal się do niej stosuje. Przez to nie uda się w przyszłym roku ściągnąć z hipermarketów ok. 2 mld zł. Na tyle samo oceniane są straty budżetu z powodu ewentualnego zakazu handlu w niedzielę, a w konsekwencji zmniejszenia obrotów w sklepach.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 14
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki CO TY WIESZ O KRAKOWIE