Rzucił się z tasakiem na grzybiarza. Wkrótce jego proces
Na ławie oskarżonych zasiądzie 39-letni Janusz J. Prokuratura zarzuca mu, że za pomocą tasaka chciał zabić Józefa R. oraz groził jego żonie, że pozbawi ją życia. Do zdarzenia doszło w momencie, gdy pokrzywdzeni wrócili samochodem z grzybobrania i pochylali się nad otwartym bagażnikiem z grzybami. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Chwile grozy Józef R. przeżył 25 września 2019 rok pod swoim domem w Łodzi. Może mówić o sporym szczęściu, bowiem w ostatniej chwili ostrzegł go znajomy. Pokrzywdzony odwrócił się, dostrzegł napastnika z tasakiem, błyskawicznie uchylił się i dzięki temu uniknął ciosu.
Tak twierdzą śledczy z Prokuratury Rejonowej Łódź – Bałuty, którzy sporządzili akt oskarżenia. Efekt groźnego incydentu był taki, że Józef R. obalił oskarżonego na ziemię. Jednak 39-latek wciąż był agresywny i krzyczał, że zabije zarówno Józefa R., jak i jego żonę Ewę R.
Wezwano policjantów. Na ich widok Janusz J. wyrwał się pokrzywdzonemu i usiłował uciec. Podczas zatrzymania przez stróżów prawa wciąż był agresywny i nie dawał się zakuć w kajdanki. Znaleziono przy nim – schowany za pazuchą – tasak. Oskarżony wyjaśnił, że kupił go niedawno na rynku, ale nie potrafił sensownie wyjaśnić, dlaczego wałęsał się z nim po ulicach.
Świadek Ewa R. wyjaśniła w śledztwie, że gdy z mężem była pochylona nad bagażnikiem z grzybami, usłyszała okrzyk znajomego, aby uważać. Józef R. odwrócił się i dostrzegłszy napastnika z tasakiem, zrobił unik.
Podczas przesłuchania Janusz J. nie przyznał się do winy. Wyjaśnił zaskoczonym śledczym, że pod dom Ewy i Józefa R. przybył tylko po to, aby im powiedzieć tajemnicze słowa, że „karma do nich wróci”. W tym momencie Józef R. przewrócił go, co sprawiło, że tasak wypadł mu spod ubrania.