Severin Freund zaczął dobrze, a skończył jak przystało na mistrza i wygrał we wtorek, 29 grudnia pierwszy odcinek Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie.
W puli nagród 325 tys. franków i wyczyn Svena Hannawalda do odkurzenia. Niemiec od 13 lat pozostaje tym, który wygrał wszystkie cztery konkursy. Kto napisze kolejną kartę TCS? Kto nas olśni swą formą? Pierwsza seria w Oberstdorfie odpowiedziała na kilka ważnych pytań, które od kilku dni zadawali dziennikarze.
Świetne przygotowanie potwierdzili Norwegowie, choć sygnał do dalszych lotów dał Czech Roman Koudelka, który pierwszy pokonał granicę 120 m. Zaraz po nim dużo lepszą próbę zaliczył jednak Norweg Daniel Andre Tande, który osiągnął aż 133 m. Kiedy jedni walczyli z wiatrem, a inni po prostu popełniali błędy, do lidera dołączyli jego rodacy. Anders Fannemel osiągnął 130,5, a Joachim Hauer - 127. Ta trójka długo otwierała klasyfikację.
Zdecydowanie bardziej interesowała nas jednak rywalizacja między Severinem Freundem i liderem klasyfikacji Pucharu Świata Peterem Prevcem. Okazało się, że to Niemiec nie wytrzymał presji własnej publiczności, bo 126 m nie rzuciło fanów na kolana. A faworyt? Też nie pokonał Norwegów odległością (129,5), ale miał trudne warunki, a potrafił w nich oddać dobry stylowo skok. Prevc usadowił się na czele i przed finałem zasygnalizował, że nie pęka.
Martwiliśmy się o Polaków i niestety, całkiem słusznie. Cała czwórka przegrała rywalizację KO w parach. Maciej Kot musiał uznać wyższość Manuela Fettnera, ale rywal był lepszy o zaledwie jedną dziesiątą punktu. Ładnie powalczył także Kamil Stoch - 120,4 pkt., który okazał się słabszy od Andreasa Wanka - 121,3. Stefan Hula wyraźnie poległ z Robertem Kranjcem, a po prostu skompromitował się Piotr Żyła. Nasz reprezentacyjny trefniś „osiągnął” 105,5 m.
- Jestem zawiedziony, bo myślałem, że właśnie dziś się przełamię i będzie ten lepszy dzień. W dalszym ciągu czegoś brakuje i trudno mi wytłumaczyć, co się dzieje, bo sam nie wiem. Nie wiem jak znaleźć rozwiązanie - powiedział Stoch po pierwszej serii.
Finał to była prawdziwa walka ludzi z wiatrem i sędziami. Większość skoczków ruszała z 15 belki, a najlepsi z 13, 9, 12... Podobne zmiany, choć znajdują odzwierciedlenie w punktacji, nie służą czystej rywalizacji. Warunki najlepiej wykorzystali Hayboeck - 139 m i przede wszystkim Freund - 137,5. Niemiec zrobił kawał naprawdę dobrej roboty. Prevc ruszał ostatni i wiedział, gdzie musi wylądować. Nie dał rady.
Niestety, nasz jedynak w drugiej serii nawet nie zbliżył się do czołówki. Stoch zaliczył drugą bardzo przeciętną próbę na poziomie 123,5 m, co dało mu miejsce na początku trzeciej dziesiątki. Chyba musimy się pogodzić, że na więcej go dziś nie stać.
Rezultaty pierwszego konkursu: 1. Severin Freund (Niemcy) - 307,2 pkt., (126 i 137,5 m), 2. Michael Hayboeck (Austria) - 304,2 (130 i 139), 3. Peter Prevc (Słowenia) - 299,9 (129,5 i 130), 4. Anders Fannemel (Norwegia) - 295,8 (130,5 i 129), 5. Noriaki Kasai (Japonia) - 290,6 (127 i 133,5), 6. Kenneth Gangnes (Norwegia) - 288,6 (129 i 135,5), 7. Stefan Kraft (Austria) - 287,7 (130 i 127,5), 8. Johann Andre Forfang (Norwegia) - 278,8 (121,5 i 127), 9. Richard Freitag (Niemcy) - 276,5 (121 i 130), 10. Daniel Andre Tande (Norwegia) - 273,9 (133 i 119), 23. Kamil Stoch - 247,2 (121 i 123,5), 32. Maciej Kot - 116,8 (116,5), 42. Stefan Hula - 108,1 (111), 48. Piotr Żyła - 100,1 (105,5).
Czołówka klasyfikacji generalnej PŚ: 1. P. Prevc - 624, 2. Freund - 499, 3. Gangnes - 410, 4. Hayboeck - 337, 5. Forfang - 316, 6. Tande - 292, 7. Freitag - 244, 8. Kraft - 225, 9. Domen Prevc (Słowenia) - 215, 10. Kasai - 191, 19. Stoch - 100.