Marian Dobak jest szefem chóru parafialnego Millenium od początku, a więc od 1989 roku. Przed rokiem zespół obchodził 25-lecie powstania. Pan Marian doskonale pamięta początki.
- Byłem wtedy dyrektorem domu kultury. W Zbąszynku był inny chór, ale że nie mogli się dogadać, dlatego się rozpadł. Więc powstaliśmy my. Na początku było nas aż 25 osób, ale z czasem jedni odeszli z przyczyn naturalnych, inni wyjechali. Dlatego dziś chór liczy 17 osób, w tym pięciu mężczyzn. Pan Marian podkreśla, że chór śpiewa jedynie pieśni kościelne i najczęściej występuje w kościołach z okazji różnego rodzaju świąt i uroczystości.
I tak Millenium zaprezentowało swoje umiejętności w konkatedrze w Zielonej Górze, a więc kościele pod wezwaniem Świętej Jadwigi, w czasie nocy fatimskiej w Rokitnie, a także w Żaganiu, Dąbrówce Wlkp., Kosieczynie, Kręcku i oczywiście w Zbąszynku. - Najchętniej przyjmuje nas dziekan z Kosieczyna. Tam występujemy najczęściej. Przyjęliśmy zasadę, że jeśli nas zapraszają, to przyjeżdżamy. Jeśli kościół jest blisko, to jedziemy własnymi autami, a daleko - to autobusem. Za którego płaci gmina lub dom kultury - mówi Marian Dobak.
Zespół ćwiczy raz w tygodniu, w poniedziałki po 1,5-2 godziny. Wtedy przychodzą praktycznie wszyscy.
Marian Dobak zdradza, że bycie w chórze jest częścią jego życia. Jedną z najważniejszych. - Czekam na próby, a jeszcze bardziej czekam na występy. Mam wtedy ogromną satysfakcję, że się udało, bo daliśmy dobry występ. Chociaż nie zawsze tak jest, niekiedy nie wychodzi. Decydują drobiazgi jak pogoda, humor czy otoczenie - tłumaczy.
Jedynym minusem jest to, że w chórze nie mamy młodych.
Emilia Szczepaniak jest członkiem chóru od początku. - Dla mnie to taka duża odskocznia od życia codziennego. Na poniedziałkową próbę czekam z utęsknieniem. Zarówno na próbie, jak też w czasie występu traktujemy się jak jedna wielka rodzina. Pomagamy sobie wzajemnie. Jedynym minusem jest to, że w chórze nie mamy młodych. Za mało jest też mężczyzn. Ale sobie radzimy - powiedziała pani Emilia.
Eugenia Angierska też jest od początku. Co więcej, jak podkreśla, wspólnie z panem Marianem jest założycielką chóru. Mówi: - Kiedy poprzedni chór się rozsypał, postanowiłam założyć nowy. O pomoc poprosiłam pana Mariana. Razem zbieraliśmy chętnych. Na początku było nas wielu, niestety z czasem kilka osób się wykruszyło.
Pani Eugenia podkreśla, że lubi śpiewać, że bycie w kościele i śpiewanie to dla niej nie tylko ogromna satysfakcja, ale też modlitwa. - Brakuje nam młodych. Szkoda. Byłoby nam łatwiej śpiewać - mówi pani Eugenia