Sąd Rejonowy w Poznaniu: 101-letnia kobieta oskarża właściciela kamienicy o próbę oszustwa
W czwartek odbyła się kolejna rozprawa w sprawie z prywatnego oskarżenia 101-letniej Stefanii Chlebowskiej, która uważa, że została oszukana przez właściciela kamienicy. Josef L. miał ją wprowadzić w błąd, twierdząc, że budynek, w którym mieszkała kobieta, został przeznaczony do rozbiórki, wobec czego należy go natychmiast opuścić. Stefania Chlebowska twierdzi, że w momencie, gdy otrzymała pismo od Josefa L. nakazu rozbiórki nie było, a właściciel kamienicy chciał w ten sposób podstępnie pozbyć się lokatorów. W czwartek sędzia wysłuchała pani Stefanii i jej córki, podczas poprzedniej rozprawy zeznania złożył oskarżony.
Swój stosunek do 101-letniej pani Stefanii obrońca oskarżonego okazał jeszcze przed przystąpieniem sądu do przesłuchiwania świadków. Nie zgodził się on na to, aby odbyło się ono bez przyrzeczenia, co zaproponowała sędzia Renata Żurowska, kierując się wiekiem i stanem zdrowia świadka. 101-latka złożyła więc przyrzeczenie.
Pierwsza została przesłuchana Hanna Chlebowska, córka pani Stefanii, która przypomniała przebieg wydarzeń z 2011 roku, kiedy to oskarżony Josef L. kupił niewielką kamienicę przy ul. Woźnej w Poznaniu. Na parterze budynku znajdowały się lokale usługowe, a na pierwszym piętrze dwa mieszkania. Jedno tuż po sprzedaży opuściła była właścicielka kamienicy, drugie zajmowała Stefania Chlebowska z córką i jej narzeczonym.
Podczas rozprawy w Sądzie Apelacyjnym, gdzie zakończyła się sprawa o naruszenie dóbr osobistych pani Stefani przez Josefa L., Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich powiedziała, że postępowanie właściciela kamienicy to działanie typowe dla czyścicieli kamienic.
Zaczęło się od głośnych prac budowlanych polegających na wykonywaniu odwiertów za pomocą młotów pneumatycznych. W kamienicy, w której mieszkała Stefania Chlebowska z czasem odłączono gaz i wodę, a w późniejszym terminie także prąd. Właściciel zlecił wymontowanie drzwi wejściowych, a w klatce schodowej postawił 12 drewnianych bali utrudniających zarówno wejście do mieszkania, jak i opuszczenie go.
Czytaj też: Właściciel kamienicy nękał 99-letnią lokatorkę
Obecnie tocząca się sprawa w Sądzie Rejonowym Stare Miasto w Poznaniu dotyczy pism, które Josef L. przesłał zarówno do Stefanii Chlebowskiej, jak i jej córki Hanny. Powołuje się w nich na rzekomy nakaz rozbiórki kamienicy, który ma być powodem opuszczenia mieszkania przez lokatorów. Stefania Chlebowska uważa, że pisma te to próba oszustwa.
- Poszłam do Inspekcji Nadzoru Budowlanego zapytać, czy jest pozwolenie na rozbiórkę naszej kamienicy
- mówiła w sądzie Hanna Chlebowska. - Taki dokument nie istniał.
Po zeznaniach Hanny Chlebowskiej sędzia zaproponowała, aby obrońca oskarżonego zadał jej pytania po przesłuchaniu pani Stefanii, aby 101-letnia kobieta nie musiała powtórnie przyjeżdżać do sądu, jeśli czas przeznaczony na rozprawę nie pozwoliłby na jej przesłuchanie w czwartek. Obrońca nie chciał się na to zgodzić. Uważał, że powtórne przybycie do sądu nie będzie dla kobiety niekomfortowe.
Czytaj też: Stulatka oskarża o oszustwo właściciela kamienicy, który wyrzucił ją z mieszkania
- Obowiązkiem sądu jest zadbanie o dobrostan wszystkich uczestników postępowania, w tym 101-letniej Stefanii Chlebowskiej i w opinii sądu prawo do obrony nie zostanie naruszone, jeżeli obrońca oskarżonego zada pytania świadkowi po przesłuchaniu oskarżycielki subsydiarnej - zdecydowała sędzia Renata Żurowska.
Pani Stefania doskonale pamięta wydarzenia z 2011 roku. Rozsądnie odpowiadała na pytania sądu.
- Pamiętam pismo, w którym doszło do oszustwa. Było ono datowane na 26 maja, a otrzymaliśmy je 31 maja, bo kojarzę to z Dniem Matki. Oskarżony na każde święta przygotowywał nam takie niespodzianki
- mówiła Stefania Chlebowska.
Obrońca oskarżonego Josefa L. przygotował dla pani Stefanii serię pytań. - Jaki był stan techniczny fundamentów kamienicy? W jakiej technologii były wykonane fundamenty? Czy posiadały izolację? Czy był pani znany stan techniczny stropów w tym budynku? - pytał 101-latkę mecenas Michał Grochowiak.
- Nie wiem, nie znam się na tym, wiem tylko, że w moim mieszkaniu ściany były całe, sufit bielutki, dach nie przeciekał
- odpowiadała pani Stefania.
Na poprzedniej rozprawie wyjaśnienia złożył oskarżony Josef L., który w czwartek nie stawił się w sądzie. Twierdził wtedy, posługując się jak najbardziej poprawną polszczyzną, że jego niefortunne pismo o konieczności wyprowadzki z powodu nakazu rozbiórki spowodowane było niewystarczającą znajomością gramatyki języka polskiego, a jego intencją było zapewnienie bezpieczeństwa lokatorom.