Prokuratura uważa, że Waldemar S. wyłudził około 830 tys. zł z urzędu marszałkowskiego i PFRON. Przedsiębiorcy grozi dziesięć lat więzienia.
Waldemar S. to znany przedsiębiorca. Stworzył sieć aptek niemal w każdej dzielnicy Gorzowa. Działa także poza miastem. Teraz mierzy się z prokuratorskimi zarzutami o wyłudzenie pieniędzy. Dwa zarzuty dotyczą wyłudzenia w sumie 769 tys. zł z urzędu marszałkowskiego w Zielonej Górze, pięć pozostałych - łącznie 61 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Ktoś dokleił logo
Sprawa wyszła na jaw cztery lata temu. W 2012 r. Marek S., były pracownik spółki należącej do Waldemara S., wyniósł z firmy dokumenty mające potwierdzać nieprawidłowości. Napisał w tej sprawie mail do urzędu marszałkowskiego, a stąd sprawa trafiła do prokuratury.
O aferze zrobiło się głośno po artykule w „Gazecie Lubuskiej”. W wielkanocnym numerze w 2013 r. napisaliśmy, że śledczy przyglądają się 1,5-milionowej unijnej dotacji dla aptekarskiej spółki. Nie podaliśmy wówczas, o kogo konkretnie chodzi. Ktoś jednak skserował artykuł z doklejonym logo spółki i podrzucił go m.in. do aptek i przychodni.
Dwa tygodnie później do Gorzowa przyjechał tzw. detektyw Krzysztof Rutkowski. Zorganizował konferencję z Waldemarem S. Obaj tłumaczyli m.in., że cała akcja ma doprowadzić do wykluczenia konkurencji. Z kolei ujawnienie nieprawidłowości miało być zemstą pracownika za to, że przedsiębiorca nie chciał mu wypłacić 160 tys. zł, których żądał.
Podejrzane faktury
Jak miało dochodzić do wyłudzeń? W 2009 r. spółka Waldemara S. prowadziła inwestycję za około 10 mln zł. W czterech gorzowskich aptekach za te pieniądze wprowadzono automatyczny system przyjmowania, magazynowania i wydawania leków. Polega on na tym, że farmaceuta wpisuje do komputera nazwę medykamentu, a urządzenie odnajduje towar w magazynie i specjalnym podajnikiem przekazuje na ladę.
Na tę inwestycję spółka dostała pieniądze z urzędu marszałkowskiego. Śledczy przez prawie cztery lata przyglądali się fakturom na niemal 2 mln zł. - Dotacja na kwotę 1,127 miliona złotych została rozliczona prawidłowo i w części postępowania dotyczącej tej kwoty zostało ono umorzone - mówi Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie. Zdaniem śledczych Waldemar S. doprowadził jednak do „niekorzystnego rozporządzenia mieniem urzędu marszałkowskiego na kwotę w jednym przypadku 717 tys. zł, a w drugim - 51,6 tys. zł”. Miało się to odbywać poprzez przedstawianie faktur, które wykazywały inne prace niż te wykonane w rzeczywistości. Fikcją miały być szkolenia dla pracowników, na które przyznane zostały pieniądze.
Co ciekawe, urzędnicy marszałka nie byli w stanie sami odkryć przestępstwa. - Do kompetencji instytucji zarządzającej Regionalnym Programem Operacyjnym należy między innymi weryfikacja, że współfinansowane towary i usługi są dostarczone oraz że wydatki zadeklarowane przez beneficjentów zostały rzeczywiście poniesione. Weryfikacja nieprawidłowości zgłoszonych przez pracownika wykracza poza kompetencje urzędu - mówił nam w marcu 2013 szef departamentu LRPO.
W przypadku wyłudzeń z PFRON również chodzi o przedstawianie fałszywej dokumentacji.
Bez komentarza
Wraz z Waldemarem S. oskarżonych jest 11 osób. Wśród nich jest m.in. syn założyciela sieci aptek (obaj prowadzą dwie spółki). Część z nich to przedsiębiorcy budowlani, którzy poświadczali nieprawdę w dokumentach.
Waldemar S. nie przyznaje się do winy. - Dla dobra procesu nie będę sprawy komentował - powiedział nam w piątek. Nie chciał też, aby w prasie pojawiło się jego nazwisko.
Ponieważ jeden z zarzutów dotyczy mienia znacznej wartości, przedsiębiorcy grozi do dziesięciu lat więzienia.