Sądownictwo. Najbardziej doskwiera przewlekłość postępowań. Od dawna wiadomo, co zrobić, by sądy lepiej pracowały, ale na tym się kończy.
Sądy wymagają gruntownej naprawy. To zdanie od lat powtarzane jest jak mantra. - I nic się nie zmieni, bo politykom nigdy nie zależało i nie zależy na realnej poprawie sądownictwa. Straciliby bowiem „chłopca do bicia” - twierdzi sędzia Jarosław Gwizdała, były prezes Sądu Rejonowego w Katowicach, nagrodzony tytułem „Obywatelski Sędzia Roku 2015”. Sąd nazywa miejscem wojny, okrutnym teatrem z sędziami, którzy obrabiają obywateli jak na taśmie fabrycznej. Bywa, że nie mają empatii, brakuje im sił, ogarnia ich marazm.
Polakom radzi: - Unikajcie sądów. Przyznaje, że w 2017 r. nadal tkwią w papierach, aktach, pieczątkach, zarządzeniach. Kuleje cyfryzacja. Uzasadnienia wyroków są często niezrozumiałe. Stosunek sędziów do ludzi na sali sądowej nierzadko jest karygodny. Nie brakuje sędziów zarozumiałych, niepojmujących, że jesteśmy ich pracodawcami, bo nasze podatki idą na ich pensje. - Jeżeli to się nie zmieni, to o żadnej reformie mowy być nie może - podkreśla Gwizdała.
Polakom zdecydowanie najbardziej doskwiera przewlekłość postępowań sądowych, które w 2016 r. wydłużyły się. Na ten defekt wskazało 84 proc. badanych przez CBOS. Dużo rzadziej jako przyczynę niezadowolenia podawano niesatysfakcjonującą decyzję sądu (14 proc.), stronniczość (10 proc.) i niekompetencję sędziów (9 proc.).
Takie sądy, jacy sędziowie
PiS przekonuje, że ciąży na nich dziedzictwo PRL. Andrzej Mikosz, radca prawny, były minister skarbu państwa, uważa, że problemy są inne: - Kastowość, wyobcowanie ze społeczeństwa, nieprzejrzysta ścieżka kariery zawodowej.
Mikosz i inni znawcy wskazują na kolejne bolączki, np. na to, że wielu sędziom brakuje doświadczenia życiowego (średnia ich wieku wynosi 38 lat). Szwankuje nieznajomość mechanizmów gospodarczych, finansowych i kierowania się zdrowym rozsądkiem. Część nadmiernie ogląda się na wskazówki ze strony przełożonych i na uchwały Sądu Najwyższego. Receptą może być zmiana drogi dojścia do zawodu sędziego, by był on zwieńczeniem kariery prawniczej oraz naprawa systemu kształcenia sędziów.
Przewlekłości postępowań nie unikniemy, jeśli organizacja pracy w sądach nie poprawi się. Regułą jest, że sędziowie poświęcają mnóstwo czasu nie na orzekanie, ale na biurokrację, np. na czynności rachunkowe związane z kosztami sądowymi. Prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ, za konieczne uważa doprowadzenie do takiego stanu, by sędzia mógł zajmować się istotnymi kwestiami, a w drobnych miał do dyspozycji wykwalifikowany sekretariat i asystentów, którzy wykonywaliby czynności przygotowawcze.
Zbyt długo czeka się na opinie biegłych, często tak niskiej jakości, że wymagają opinii uzupełniającej. Na drodze usprawnienia procesów stoi też często zmieniane prawo, w tym procedury sądowe.
Konstytucję też można określić mianem hamulcowego postępowania sądowego. Chodzi o zawarty w niej zbyt daleko idący wymóg dwuinstancyjności postępowania sądowego. Dotyczy on także spraw absolutnie drobnych, które są przeciągane z powodu odwołań.
Wojciech Hermeliński, adwokat, twierdzi, że uciążliwe jest niezdyscyplinowanie uczestników rozpraw: - Pisma do stawiennictwa nie są traktowane poważnie. Strony, ich reprezentanci i świadkowie chętnie korzystają ze zwolnień lekarskich.
Andrzej Wiśniewski, radca prawny, zapewnia, że nadal nie brakuje sędziów, którzy nie zapoznają się rzetelnie z aktami, co uniemożliwia oddalanie bezzasadnych wniosków dowodowych: - Najprostsze sprawy toczą się od rozprawy, na której przesłuchuje się 1-2 świadków, do kolejnej, za kilka miesięcy. I proponuje: - Należy wprowadzić szereg zmian, np. regułę, choć nie bezwzględną, że za stawiennictwo świadka odpowiada strona, która go powołuje.
Radca uważa, że regułą powinny być rozmowy sędziów ze stronami o przebiegu sprawy, o oczekiwaniach wobec nich. Brak takiej praktyki skutkuje tym, że strony starają się mówić o wszystkim, zamiast koncentrować się na istocie sporu.
Prof. Stanisław Waltoś, karnista z UJ, mówi: - Okrutne przestępstwa od dawna są surowo karane.
Ale przyznaje też, że częste są niskie lub żadne wyroki dotyczące np. okrutnej przemocy i gwałtów. Statystyki pokazują, że niedawno prawie połowa udowodnionych spraw o gwałt, nieraz brutalny i zbiorowy, kończyła się wyrokami w zawieszeniu. Sędziowie nie tłumaczą się z takich wyroków.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 14
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto