Analiza. Opozycja jest mocno podzielona, bo ma rozbieżne interesy i słabych przywódców. Nie ma też pomysłu, by choćby poważnie osłabić PiS.
Słabość opozycji jest dzisiaj bardziej oczywiste niż wynik rachunku dwa plus dwa. Jest głośna, lecz mało skuteczna. PiS przejmuje rządy nad sądami, stanowiska publiczne obsadza swoimi ludźmi, podnosi podatki. W sondażach jednak ma obecnie większe poparcie niż PO i Nowoczesna razem wzięte.
Średnie poparcie dla PiS z ostatniego miesiąca wynosi 35 proc. Dla obu konkurencyjnych formacji - w sumie 33 proc. (24,7 proc. dla Platformy, a 8,4 proc. dla .N). Władza spać spokojnie jednak nie może, bo gdyby dodać poparcie dla PSL (5 proc.) i SLD (7 proc.), to tak rozumiana opozycja cieszy się dziś 45-proc. zaufaniem.
Trudna współpraca
Opozycja jest jednak mocno podzielona. Nie zmienia tego fakt, że partyjni przywódcy, zwłaszcza PO i .N, nawołują do sojuszu. Wczoraj w Sejmie spotkali się przedstawiciele PO, .N, PSL i Unii Europejskich Demokratów. Ich kluby i koła dysponują łącznie 183 mandatami (z tego 136 należy do PO). To o 51 mniej niż ma PiS. W dodatku ciosem dla opozycji jest, że nie może odwołać się do Trybunału Konstytucyjnego, który mógłby zablokować ustawy.
Liderzy trzech klubów i koła ustalili wczoraj, że ich sztabowcy będą dwa razy dziennie spotykać się w Sejmie, by uzgadniać współpracę.- Ale widzą ją inaczej, bo cele mają różne. Liderów dzielą ambicje, chęć dominacji - mówi dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - Przede wszystkim jednak politycy opozycji nie mają pomysłu, jak skutecznie rywalizować z PiS, co w teorii nie jest skomplikowane, ale w praktyce dla PO i .N jest to dziś niewykonalne. Ci pierwsi są obciążeni latami rządów, drudzy - twardym liberalnym programem. Jedni i drudzy mają fatalnych liderów, bo i Grzegorz Schetyna, i Ryszard Petru są poważnym obciążeniem.
Według dr. Stacha obóz, który chce dojść do władzy, musi przekonać miliony Polaków, że po wygranych wyborach pozostawi po PiS te rzeczy, które podobają się wyborcom, jak 500+. Jednocześnie naprawi złe. Ale przede wszystkim obieca, że zreformuje funkcjonowanie państwa, by życie było łatwiejsze i przedstawi konkretne oferty. Opozycja zaś od prawie dwóch lat nie może zrozumieć, że wielu Polaków chce po prostu zmian. Ludzie mają dość elit, a dokładniej polityków, którzy w ich oczach są establishmentem.
Wiesław Gałązka, specjalista marketingu politycznego z Uniwersytetu Wrocławskiego, mówi: - Liderzy opozycji przypominają dzieci we mgle. Są bezradni, bez pomysłu. I nadal trzyma się ich głupota. Przykładem może być propozycja Petru, by przywódcą zjednoczonej opozycji została Ewa Kopacz. Szkoda słów, by ją komentować.
Gałązka uważa, że .N nie może zbyt blisko współdziałać z PO, bo nie ma ani pieniędzy na swoją działalność, ani - co kluczowe - struktur. Partia bez nich jest skazana na porażkę. Do .N nie garną się nowi ludzie. Platforma ma struktury, są one osłabione. Ale są.
Do współpracy z PO i .N nie pali się PSL. Ludowcy też nie grzeszą pomysłowością. Proponują zbieranie podpisów pod apelem do prezydenta Andrzeja Dudy, by ten nie podpisywał ustaw wymierzonych w wymiar sprawiedliwości.
Stanowcze „nie” wspólnej koalicji mówi Kukiz’15. Innego wyjścia zresztą nie ma, bo swoją siłę czerpie z tego, że szczyci się antyelitarnością, niechęcią do partii. - Nie ulega wątpliwości, że gdyby przystąpił do współpracy z partiami, straciłby wyborców. Kukiz’15 grając rolę antypartii, cieszy się jednak cały czas 8-12-proc. poparciem - zwraca uwagę dr Stach.
Współpracują zaś z opozycją ruchy obywatelskie: KOD czy Obywatele RP. Ich liderzy, Władysław Frasyniuk, Krzysztof Łoziński, Paweł Kasprzak, mogą zaoferować więcej wyborcom niż czołowi politycy opozycji. Na wiecach wypadają korzystniej. Są bardziej wyraziści i charyzmatyczni. Ale i oni nie przedstawiają tzw. zwykłym Polakom konkretnych rozwiązań.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 11
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto